napisał(a) margaret-ka » 29.12.2013 21:33
Odprawa bagażu to najpierw prześwietlanie i standardowe pytania, jak przy wylocie z Polski. Potem kontrola szczegółowa otwartej walizki, dla niektórych nacji oznaczało to wysypanie dokładnie całej zawartości do podstawionego kontenera. Aż mi się słabo zrobiło, jak wyobraziłam sobie jak z moich majtek wypadają kamienie z trzech mórz… Zakupy ułożyłam na wierzchu, bo o to gdzie kupiłam zapytają zawsze. Dobrze, że ugryzłam się w język i szczerze nie powiedziałam, że daktyle to w Jerychu. Dziewczyna była grzeczna, konkretna i majtek oglądać nie chciała, niczego nie musieliśmy wyjmować. Rozmowa trwała minutę. Widać odpowiedź: wino z Kany, menory z Jaffy, a błoto z Morza Martwego- były prawidłowe.
Lot i pociag do Wrocka planowe i nudno-śpiące. KONIEC.