Ale mówisz, Marzenka - MASZ
Santa Maria degli Angeli
Wylogowujemy się z Hotelu Minerva w Asyżu, dzień wcześniej pani z hotelu wbiła mi na bilet parkingowy jakąś pieczątkę tłumacząc, że będzie taniej. Idziemy do auta, ja staję w kolejce do okienka, przede mną kilku zdenerwowanych już Włochów oraz dżentelmen o wyglądzie Oliviera Kahna, byłego bramkarza Bayernu Monachium, ale jak sądzę, Olivier nie pozwoliłby sobie na Asyż w sandale na skarpecie
Stoję, stoję, COŚ TO WSZYSTKO DŁUGO TRWA.... okazuje się, że to kierowcy trzech autokarów tak opóźniają sprawę, a raczej fakt, że pan parkingowy nie bardzo chyba wie, jak ich obsłużyć. Chodzi od monitora do komputera, miota się za szybką, posapuje i robi groźne miny... we mnie się gotuje, bo chcę skoczyć jeszcze do Matki Boskiej Anielskiej nieopodoal, a potem bijemy kawał drogi prze góry na Civitanova Marche, by dotrzeć do Autostrady Adriatica (A14) a potem zatrzymać się jeszcze w Trani (już w Apulii), aby zobaczyć słynną Katedrę....a następnie dopiero dotrzemy do naszego Nardo koło Afryki
Marszczenia brwi i pohukiwania ciąg dalszy, ja już podchodzę do automatu stojącego obok, ale mimo instrukcji nie wiem, czy nie policzy mnie on 24 Oiro (jak czytałem wcześniej w necie to jest podstawowa stawka za dobę na tym parkingu) albo czy w ogóle nie jest to tylko automat do godzinówek (nie sądzę, ale 14 OIRO piechotą nie chodzi, bo tutaj, przy okienku miałem zapłacić dychę ...)
W końcu udało się zapłacić za Olivierem, wcześniej ze zdenerwowania nadepnąć kilka razy na jego sandał, wyjechać i na 9.40 zajechać do Santa Maria degli Angeli. Parkujemy niedaleko świątyni, przy jakimś targu. Jeszcze tylko pytanie do wysiadającej z auta obok laski "Posso parkeggiare qua? Qua si paga per il Parkeggio?, wskazania przez laskę lepszego miejsca, bo nie wymagającego świstka autoryzującego parkowanie (do godziny 10 nie można tam było parkować, ale 5 metrów dalej - już tak) i upewnieniu się u Straży Miejskiej "Posso lasciare la mia machina qui" (ach, jak dobrze, że zrobiłem sobie kilkumiesięczny kurs włoskiego z panią Pawlikowską na cd podczas dojazdów do pracy) i możemy uderzać do Porcjunkuli
"Nowa" świątynia jest ogromna - budowana przez ponad 100 lat w XVI i XVII wieku swoimi wymiarami 126 na 65 oraz 75 metrów wysokości (!!) zadziwi niejednego
Rozmiary świątyni widać tutaj trochę
Wchodzimy
Budowla kryje w sobie malutki kościołek, który wg faktów historycznych zaczął odbudowywać Św. Franciszek, zaś Św. Klara złożyła tu swe śluby zakonne. Zwie się to Cząsteczka.
W środku Świątyni oczywiście nie można robić zdjęc, więc tylko coś z zewnątrz tudzież "z łokcia'
Moi wychodzą
WTEM!