C.D.
W hotelu pytam o 2 pokoje - 2os. i 3os.
- Są - słyszę w odpowiedzi. I recepcjonista pokazuje nam rozkład, jako dowód, że są wolne.
2os. - 60 E, 3os. - 70 E.
- W takim razie bierzemy je.
Recepcjonista, jakiś przymulony (i na pewno nie było to niewyspanie. Nie wiem co brał, ale powinien zmienić dealera
) - patrzy na naszą czwórkę i pyta dla kogo te pokoje.
Tłumaczę, że jeden dla mojego przyjaciela i jego żony, a drugi dla mojej rodziny - czyli 2+1.
- Gdzie jest dziecko - pyta...
Dziwny jakiś, ale niech mu będzie - tłumaczę więc:
- W aucie, śpi.
Pewnie zaraz zapyta o żonę Pawła - jakiś taki szczegółowy... A tu zonk - nie pyta. Popatrzył na
Pawła i Janka stojących obok siebie, chwilę pomyślał, pokreślił w rozkładzie wolnych pokoi i mówi:
- 3 os. już nie ma.
Znalazła się za to jakaś jedynka...
- Jedynki nie chcemy. Przed chwilą były pokoje, jakie chcemy. Co się z nimi stało?
- Pomyliłem się. Bierzecie?
- Nie, dzięki.
Spławił nas dziad! Mój M.
wsiadł na Janka:
- Po coś właził do tego hotelu, jak i tak nie chcesz pokoju?
- Chciałem se obejrzeć...
- Gościu pomyślał chyba, że jesteś
żoną Pawła... I mu się odwidziało wynajęcie nam pokoi.
- Trzymaj się ode mnie z daleka - rzucił Paweł do Janka. - W życiu bym na taką brzydką gębę nie spojrzał...
No cóż, wkurzeni i cholernie zmęczeni jedziemy dalej. Błądzimy po uliczkach. Szukamy campingu, na którym pierwotnie chcieliśmy nocować, ale nie spisaliśmy ulicy. Wjeżdżamy w jakąś uliczkę - jednokierunkową...
- Srać to. Bierzemy pierwszy lepszy hotel.
Wchodzę i pytam kobity. Ma jeden 2 os, ale możemy w nim spać z dzieckiem. Cena 75 E ze śniadaniem.
- Bierzcie go, a my szukamy dalej - mówi Paweł.
- Dobra, niech będzie.
Załatwiamy formalności, Janek układa się do snu w aucie... Ciekawe jak się wyśpi na naszych profilowanych siedzeniach...
Paweł wrócił do hotelu, w którym
znikają pokoje i wynajął dwójkę. Recepcjonista poznał
nową żonę Pawła i widocznie ta mu bardziej spasowała, dlatego zdecydował się im wynająć pokój
Wieczorem dostaliśmy SMS:
- Jaki macie pokój? Nasz pozostawia wiele do życzenia... Mały, nie do końca czysty, na korytarzu karaluch... - pisał Paweł.
- Nasz ok. Czysty, wystarczająco duży, jak dla nas. Łazienka też ok. Nie mamy na co narzekać.
Mieliśmy wyjechać o 7, ale śniadanie mieliśmy o 7.30 więc wyjazd opóźnił się do 8.00
Poniżej zdjęcie hotelu, w którym spaliśmy - robione przez niewyspanego Janka, dlatego koślawe
Wygląda niepozornie, ale wewnątrz jest naprawdę przyzwoicie