Chorwacja – to słowo padło, jako jedno z pierwszych, gdy kilka tygodni po powrocie z zeszłorocznego urlopu w Trogirze zaczęły się pojawiać pierwsze myśli odnośnie tego, gdzie w roku kolejnym spędzić urlop. Po dwóch z rzędu pobytach w tym pięknym kraju zaczęło się pojawiać swego rodzaju przesycenie tym, co niesie ze sobą Chorwacja. Za wcześnie? – być może tak. Wszak dwa wyjazdy to zbyt mało by do końca przesiąknąć atmosferą tego pięknego kraju. Z tego też powodu, czując lekkie przesycenie Chorwacją myśli i rozmowy o tym, by w 2013 wakacje spędzić w innym państwie niż ojczyzna Gorana Karana były częste.
Pojawiały się myśl o tym czy ponowny wyjazd do Cro nie sprawi, że będziemy tym krajem tak przesyceni, że odechce nam się odwiedzać ten kraj na długie, długie lata. Szukaliśmy jakiejś odmiany, czegoś nowego, innego niż dalmatyńskie widoki, czy też atmosfera okolic Trogiru i Splitu. Pod uwagę braliśmy rozmaite miejsca.. Począwszy od powrotu nad Morze Północne w okolice Cuxhaven, poprzez wyjazd do jakiejś miejscowości na zachodnim wybrzeżu Italii na zaszyciu się w jakiejś austriackiej głuszy skończywszy.
Tak – zamiłowanie do austriackich, alpejskich krajobrazów było tym, co pozostało w nas po zeszłorocznych wakacjach, a szczególnie po przebytej trasie prowadzącej ze Śląska przez Niemcy i Austrię właśnie do Trogiru. Kilka dni spędzone wówczas w Zell am See i okolicy wywarły na nas – a szczególnie ma mojej lubej – ogromne wrażenie. Ciężko było sobie wyobrazić kolejny urlop bez ponownego odwiedzenia Austrii, tym razem jednak już możliwie bez tak ekstremalnych sytuacji jak opisywany szerzej w
TEJ relacji z zeszłorocznego wyjazdu zimowy wyjazd pod Grossglockner w samym środku lata.
Roku 2012 podróżując przez Austrię i mając okazję choćby przez te kilka dni przyjrzeć się tamtejszym krajobrazom, architekturze austriackich miast i miasteczek, poczuć otwartość i uprzejmość Austriaków w stosunku do gości z nad Wisły zapragnęliśmy bardzo i obiecaliśmy sobie by niedługim czasie spędzić tym kraju nieco więcej niż dzień czy dwa.
Z początkiem roku 2013 Chorwacja miała już w „tabelce” tak wiele plusów w porównaniu z innymi miejscami, iż pytanie odnośnie wyboru państwa docelowego zaczęło się zamieniać w pytanie odnośnie regionu Chorwacji, który tym razem wybrać za cel wyjazdu. Po dwóch pobytach w Dalmacji tym razem nasze spojrzenia i plany coraz chętniej kierowaliśmy w stronę Istrii, a konkretnie Rovinj. Decyzja nie była łatwa tym bardziej, iż po przeczytaniu wielu opinii porównujących Istrię z Dalmacją, ta pierwsza w oczach wielu cromaniaków wypadała co najmniej średnio. Pojawiały się też głosy osób, które zarzekały się, iż nie planują uczynić Istrii celem któregokolwiek z ich urlopów.
To kila wątków, które dały nam do myślenia nad tym czy aby Istria jest właściwym celem na spędzenie urlopu.
istria-a-dalmacja-przemyslenia-t35383.htmlna-pierwszy-wyjazd-istria-czy-dalmacja-t15542.htmlhttp://forum.gazeta.pl/forum/w,201,7968 ... macja.htmlhttp://www.travelmaniacy.pl/forum/viewtopic.php?id=197http://www.travelforum.pl/chorwacja/340 ... lecam.htmlW połowie długotrwałej zimy zdecydowaliśmy się na to by Istria była celem naszego wyjazdu, a konkretniej na poszukanie kwaterki w – jak głosiły opinie – jednym z najpiękniejszych miast tego półwyspu, czyli Rovinj. O tej porze roku nie było problemu ze znalezieniem w internecie kwaterki, która i wyglądem i położeniem nam odpowiadała. Nic jednak nie zapowiadało, iż wygląd tej kwaterki tak bardzo nas zaskoczy.. Ale o tym później..
Jako, że nie jesteśmy osobami, które wyjeżdżając do Chorwacji chcą jak najszybciej, nawet z językiem na brodzie, dotrzeć do celu, a także mając na uwadze, iż nasze poprzednie trasy dojazdu do Chorwacji trwały po kilka dni – zanosiło się na to, iż i w tym roku będzie podobnie. Zaczęło się planowanie trasy. Z założenia chcieliśmy ją tak zorganizować, by po drodze zobaczyć, zwiedzić jak najwięcej nawet kosztem wydłużenia nieco pierwotnie zaplanowanego dwutygodniowego urlopu. Innym rozwiązaniem było tak trasę zaplanować by trafić do miejsca, w którym i dookoła którego będzie wiele interesujących fascynujących i zapierających dech w piersiach miejsc.
Przydatne okazały się uwagi cromaniaków odnośnie bardzo drażliwego – dla mnie osobiście – przebiegu odcinka autostrady A1 pomiędzy Świerklanami a granicą państwa w Gorzyczkach, w tym kwestia objazdu „fantastycznie zaprojektowanego przez kompetentnych ludzi” mostu MA 532 w ciągu tejże autostrady.
Ma to być relacja z wyjazdu, więc powstrzymam się w tym tekście od prywatnych uwag dotyczących tej budowli. Z resztą i tak wiele słów zostało już w tej kwestii powiedzianych i napisanych.
W ubiegłym roku przemierzając trasę z Garmisch-Partenkirchen do Zell am See przejeżdżaliśmy przez region, gdzie wiele znaków wskazywało drogę na Salzburg. Natomiast kilka lat temu miałem okazji spędzić w tym mieście sporo czasu. Te dwie sytuacje sprawiły, iż pojawił się pomysł by planując tegoroczną trasę powiązać ją z pobytem (choćby kilkudniowym) w mieście Mozarta i pokazaniem mojej lubej atrakcji samego Salzburga jak i okolic.
Na stronie atrakcji turystycznych Salzburga
http://www.salzburg.info zamówiliśmy – oczywiście bezpłatnie – katalogi i foldery (także po polsku) dotyczące samego miasta, okolicznych mniejszych miejscowości i atrakcji,, jakie czekają tam na trustów, którzy pragną odwiedzić te okolice, jak i dla tych, którzy już tam są i szukają dodatkowych atrakcji. Poza tym na stronie można uzyskać ciele ciekawych informacji ot choćby na temat poruszania się po samym Salzburgu jak i okolicach, a także o czymś, co w wielu tak bardzo nastawionych na turystykę miast jest coraz bardziej popularne ale wciąż jednak jest to wymysł bardzo rzadki. Tym czymś jest karta nosząca nazwę Salzburgcard.
Karta ta niejako otwiera przed miłośnikami kultury i entuzjastami zwiedzania zabytków wiele bram. Zapewnia między innymi wolny wstęp do wszystkich muzeów w mieście, darmowe wejścia do największych atrakcji Salzburga takich jak: Twierdza Hohensalzburg, Dom Urodzenia Mozarta, Dom Mozarta, Salzburska Katedra, pałac i ogrody wodne Hellbrunn, Salzburg Museum, Salzburskie muzeum sztuki nowoczesnej, Muzeum Historii Naturalnej, Galerii w Salzburskiej Rezydencji, Zoo w Salzburgu i innych. Dzięki tej karcie możliwe są bezpłatne przejazdy kolejkami linowymi do twierdzy Hohensalzburg oraz na górę Untersberg, rejs turystyczny po rzece Salzach oraz wolne przejazdy środkami komunikacji miejskiej. Oprócz darmowych wejść i przejazdów karta ta gwarantuje wiele zniżek na atrakcje znajdujące się całym regionie salzburskim. Te atrakcje to nie tylko zniżki np. na koncerty, przedstawienia teatralne oraz wstępy do wielu atrakcji turystycznych w okolicach Salzburga, ale także możliwość zarezerwowania noclegów bardzo atrakcyjnych jak na ten region cenach. O kilku z tych atrakcji wspomnimy w naszej relacji
Sprawnie udało się ustalić terminy, zarezerwować wspaniałą kwaterkę z łatwym dojazdem do centrum miasta. Przez stronę internetową Salzburga udało się zamówić wspomniane foldery i broszury, które po kilku dniach były już w skrzynce pocztowej. W trakcie zamawiania możliwy był wybór wersji językowej folderów. Ponieważ nie wszystkie foldery osiągalne były języku polskim, część z nich kilka dni później pojawiła się w skrzynce pocztowej w wersji angielskiej i niemieckiej.
Tak jak rok temu miało to miejsce w Zell am See, tak i w tym roku zupełnie przypadkiem termin zaplanowanego pobytu w Salzburgu zbiegł się z organizowanym w tym mieście Stadtfest – świętem miasta Salzburga i organizowanymi w związku z tym licznymi imprezami wystawami, koncertami, których i tak na co dzień jest wiele w mieście określanym mianem „Sceny Świata”.
Ostatecznie wyjazd – rozpoczęcie urlopu – zaplanowaliśmy na 25 lipca w godzinach porannych, tak by jak najdłuższy odcinek trasy przejechać jeszcze w miarę sprzyjających temperaturach, a zarazem by po dojechaniu do celu mieć jeszcze czas na to by wybrać się do centrum Salzburga. W Salzburgu planowaliśmy zostać do poniedziałku (29 lipca) i tego dnia skoro świt ruszyć w stronę Chorwacji.
cdn