Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Bartek1977 napisał(a)::D Witam!!! Długo oczekiwana relacja - w tym samym czasie byliśmy na Istrii - z miłą chęcią pooglądam CRO i Salzburg w Waszym obiektywie!
fakt - dość długo się nie mogłem za nią zabrać, teraz też wolnym czasem nie handluję ale postaram się w miarę sprawnie przelać na klawiaturę wspomnienia z tego wyjazdu
Ja także czekam na Istrię, bo ją po prostu lubię. Jest inna od Dalmacji, ale także wspaniała. Każda na swój odmienny sposób - na szczęście są różne, więc mamy więcej doświadczeń.
W zeszłym roku Poreć powspominam sobie troszkę. Choć z przerwą jutro znów do Cro tym razem do Trbunji. pozdrawiam a o Salzburgu pomyślimy w drodze powrotnej Pozdrawiam
Salzburg jest szczególnie lubianym miejscem przez turystów. Miasto liczy sobie ponad trzynaście wieków a zamieszkuje je około 150 tysięcy mieszkańców. Swoją nazwę miasto zawdzięcza „białemu złotu”, czyli soli stanowiącej przed wiekami największy skarb tej części Austrii jak i tamtejszego regionu Europy.
Miasto leży po obu stronach rzeki Salzach, która mijając Salzburg przez dość długi odcinek jest rzeką graniczną pomiędzy Niemcami a Austrią. Wzdłuż rzeki poprowadzone są świetne ścieżki dla rowerzystów, a co jakiś czas natrafić można na kładkę przez Salzach pozwalającą przejechać do sąsiedniego kraju. Będąc tam parę lat temu odwiedzałem pieszo i rowerowo sąsiadującą z Krajem Salzburskim niemiecką Bawarię. Na wspomnianych mostkach można było czasami natrafić na patrol ichniejszej straży granicznej, jednak ich obecność tam była bardziej kurtuazyjna niż mająca na celu podniesienie statystyk w wytropieniu i ukaraniu „przemytników” (patrz polska służba celna tuż po przekroczeniu jakiejkolwiek granicy).
Przez wielu Salzburg uważany jest za „perłę Austrii”. I słusznie. Jest miastem schludnym i czystym. Nie sposób w centrum natrafić na jakieś śmieci, puszki papierki, będące częstym widokiem polskich miast. Wielość rozmaitych parków, skwerów i innych miejsc zieleni nadaje temu miasteczku dodatkowego niepowtarzalnego uroku.
Pierwsze kroki po Salzburgu sprawiają, iż odnosi się wrażenie jakoby miasto to i jego mieszkańcy mieli fioła i byli totalnie zakręceni na punkcie Wolfganga Amadeusza Mozarta. Urodził się on w 1756 roku w domu przy Getreidegasse 9.
Obecnie jego dom narodzin a także dom, gdzie mieszkał, żył i tworzył zamienione zostały na muzea poświęcone kompozytorowi i jego najbliższym. Miejsca te także można zwiedzić dzięki wspomnianej wcześniej Salzburgcard. W muzeum domu narodzin Mozarta znajduje się wiele przedmiotów pamiętających czasy małego Wolfganga w tym między innymi replika oryginalnego klawikordu artysty, zapisy nutowe oraz wiele portretów wybitnego kompozytora z różnych okresów jego życia. Niestety fotografowanie w tym miejscu było surowo zabronione a zakaz ten był pilnowane przez panie pilnujące zwiedzających niemal w każdym pomieszczeniu domu Mozarta. Mozart jest dumą Salzburga. Na jego cześć nazwano tu niemal wszystko - plac, lotnisko, restauracje, czekoladki, a nawet pastę do butów.
Chyba najbardziej znanym przedmiotem wytworzonym na cześć Mozarta są Mozartkugel dostępne praktycznie na każdej stacji benzynowej Austrii, a pewnie i nie tylko Austrii. To, czy sprzedawane na stacjach benzynowych Mozartkugel są oryginalne jak dla mnie jest tematem bardzo dyskusyjnym. Oryginalna Mozartkugel to czekoladka będąca dla wielu symbolem Salzburga. Jej wyjątkowy smak zawdzięcza ona trzem warstwom - zielonemu środkowi pistacji i słodkiego marcepanu, warstwie orzechowej i ciemnej czekoladzie. W samym Salzburgu widzieliśmy wiele miejsce gdzie można było nabyć podrabiane Mozartkugeln. Różniły się one od oryginału nie tylko smakiem, ale i ceną. Oryginalne słodkości przygotowywane z taką pieczołowitością do tanich nie należą.
Na szczęście, w całym mozartowskim szale, miasto ma do zaoferowania swoim gościom o wiele więcej. Kilka tysięcy wydarzeń kulturalnych w roku, niepowtarzalna starówka, romantyczne spacery nad rzeką, pałace i kościoły, bolidy Formuły 1 to tylko garstka atrakcji, jakie znajdziemy w otoczonym górami Salzburgu.
Co ciekawe wielkości i sławy Mozarta nie przerosły inne osobistości urodzone w tym mieście takie jak: Christian Doppler – fizyk znany z odkrycia efektu, dzięki któremu na przykład tak dobrze wyszkolona polska policja (będąca bohaterem ostatnich wydarzeń w Rudzie Śląskiej i Gorzowie) ma możliwość namierzenia kierowców posiadających zbyt ciężką nogę Joseph Mohr – kolega Wolfganga „po fachu”, który skomponował muzykę i napisał słowa pieśni bożonarodzeniowej Cicha noc. Herbert von Karajan – kolejny kolega Mozarta „po fachu”. Określany jako „dyrygent nazistów” i choćby z tego powodu nie widzę sensu by się rozpisywać nad jego życiorysem.
Warto też wspomnieć o Felixie Baumgartnerze, który w październiku 2012 zrobił wokół swojej osoby wiele szumu wykonując skok ze stratosfery, ale który od początku swoje spadochroniarskiej kariery Jest znany ze szczególnie niebezpiecznych akrobacji. Przypominając sobie wspomniany skok Baumgartnera nie sposób nie przypomnieć sobie, kto był głównym sponsorem tego wyczynu……
Firma ta sponsorująca nie tylko Formułę, 1 ale jest także na przykład salzburską drużynę piłkarską ma swoja główną siedzibę (wyglądająca nieco futurystycznie) także w Land Salzburg.
Co roku do Salzburga przyjeżdża kilka milionów turystów. W samym roku 2012 było ich ponad 6,5 miliona. Oprócz zwiedzenia okazałej starówki miasta, wspomnianych domów związanych z narodzinami i życiem Mozarta, Pałacu Mirabell otoczonego wypielęgnowanymi do najdrobniejszego detalu ogrodami, przepięknych alejek takich jak Linzer Gasse, placu nazwanego imieniem Mozarta, kolejki do twierdzy Hohensalzburg i roztaczającego się z niej wspaniałego widoku na miasto i okolicę; jest tez wiele miejsc i wiele detali nadających Salzburgowi specyficzny charakter, który ciężko ująć i odczuć oblatując pospiesznie miejsca z listy głównych zabytków miasta.
O przynajmniej kilku z nich opowiemy i pokażemy w dalszej części relacji.
Ostatnio edytowano 20.07.2014 09:32 przez cronaturki, łącznie edytowano 1 raz
Też chętnie poczytam o Salzburgu i pooglądam zdjęcia. Pod koniec czerwca kilka dni spędziliśmy nad jeziorem tuż obok, ale nie było czasu się wyrwać na zwiedzanie
Po przyjeździe do Salzburga pierwszym miejscem, do którego się udaliśmy był obok siedziby firmy Alpine Bau, mały kiosk przy Alpenstrasse, gdzie to kupiliśmy wspomnianą Salzburgcard
Poza powyższymi punktami „na mieście” kartę można dostać w niemal każdym większym hotelu czy tez pensjonacie.
Kupujemy Slazburgcard ważną 48 godzin. Okazuje się że od pierwszego użycia karty, a właściwie od napisania na niej daty i godziny rozpoczęcia, początek ma czas na jaki została wykupiona. Decydujemy się jeszcze jej nie wypełniać. Po kupieniu wspomnianej karty nawigacja prowadzi nas prosto do zarezerwowanej kwaterki na Moosstrasse. Docieramy tam około godziny 14ej.
Gospodarze powitali nas bardzo gorąco i serdecznie, pokazali nam nasz pokoik – bardzo schludny i czysty, od razu poznać było, że właściciele znają się na urządzaniu pokoi dla gości oraz, że nie jest to ich pierwszy rok tej właśnie działalności. Dopiero po jakimś czasie zauważyliśmy na jednej ze ścian dyplom uznania i zaświadczenie o zdaniu egzaminu w dziedzinie prowadzenia pokoi gościnnych.
Na parterze było bardzo dużo rozmaitych folderów i ulotek dotyczących Salzburga, imprez tu organizowanych i wskazówek dla turystów. Jednak najlepsze rady otrzymaliśmy od pani Helgi. To od niej dowiedzieliśmy się ot choćby na przykład tego, że jeśli nie nanieśliśmy jeszcze na Salzburgcard żadnej daty a chcemy się wybrać do centrum za darmo autobusem, to abyśmy tego dnia jeszcze owej daty nie nanosili, a w autobusie w przypadku kontroli wyjaśnili, że nie wiedzieliśmy o tym, ze taka datę i godzinę nanieść trzeba. Według pani Helgi robi tak wiele turystów i to jakoś przechodzi
Gospodyni była osobą bardzo miłą i serdeczną, poza tym niezła z niej poliglotka. Świetnie mówi po włosku i angielsku. Można się było od niej wiele dowiedzieć, a przez kolejne dni radziła nam co warto zobaczyć i gdzie się wybrać. Okazała się świetnym źródłem informacji o samym Salzburgu jak i okolicach. Mimo iż przed przyjazdem mieliśmy wstępnie zaplanowane, które miejsca chcemy zobaczyć i co zwiedzić to i jej rad chętnie słuchaliśmy. Poza tym można było z nią porozmawiać o losach pewniej firmy budowlanej, o której wspomniałem na początku relacji.
Godzina była jeszcze młoda, a siedzenie w pokoju nie za bardzo miało sens. Poza tym chęć pokazania lubej miasta Mozarta była we mnie na tyle duża, że po krótkim odpoczynku zdecydowaliśmy się wybrać autobusem do centrum. Przystanek (Marienbad) był około 15 metrów od kwaterki. Autobusy (linia 21) kursowały dość często, a do centrum nie było daleko, to też tego popołudnia i przez kolejne dni, po parunastu minutach jazdy autobusem wysiadaliśmy albo na przystanku Mirabellplatz tudzież na Theatergasse, skąd blisko było do centrum miasta i do salzburskiej starówki.
Tak jak poradziła pani Helga, nie „kasowaliśmy” naszych Salzburgcard. Na szczęście zarówno drodze do centrum jak i w nocy w drodze powrotnej obeszło się bez kontroli bilecików. (klekot - ruhe) Nie mieliśmy żadnego planu zwiedzania centrum, tego wieczoru po prostu szwendaliśmy się po centrum Salzburga i po starówce chłonąc atmosferę tego wspaniałego miasta widząc na każdym niemal kroku przywiązanie do symbolu Salzburga, jakim był i jest Wolfgang Amadeusz Mozart. Mozart, który na placu nazwanym swoim imieniem spoglądał dumnie na miasto z cokołu
A także z licznych okien wystawienniczych
Choć tak naprawdę najlepszy widok na miasto mieli ci, którzy byli tam wysoko……. Na twierdzy Hohensalzburg, której zwiedzenie także mielimy w planie, ale jeszcze nie tego dnia, nie w dzień przyjazdu po dość długiej i nie tylko ze względu na temperaturę wyczerpującej podróży
Zostaliśmy tiu na dole
Zwiedzając uliczki i alejki Salzburga, przyglądając się straganom, sklepom
W kilku sklepach natrafiliśmy na dość specyficzny widok…
Czyżby kaczki miały się stać nowym symbolem tego miasta?
Przechadzając się uliczkami starówki Salzburga trafiliśmy do Stiftsbaeckerei S. Peter – jednej z najstarszych, bo liczącej sobie ponad siedemset lat piekarni w Salzburgu. Ciekawostka jest, iż znajdujący się obok wspomnianej piekarni Almkanal jest jednym z najstarszych źródeł pozyskiwania energii i napędzania innych sprzętów. Pierwsze młyny były napędzanie wodą ze wspomnianego kanału już w 8 wieku. W wieku 19 około 120 kół młyńskich było napędzanych wodą płynącą w tym około osiemnastokilometrowym kanale. Do początku dwudziestego pierwszego wieku dotrwało 15 systemów, których głównym zadaniem było i jest wytwarzanie energii elektrycznej o łącznej mocy około 1,6 MW.
Koło młyńskie znajdujące się obok Stiftsbaeckerei S. Peter
jest dość młodym, bo liczącym sobie zaledwie kilka lat dziełem, ładnie wkomponowanym w architekturę okolicy, choć jak by nie było samo koło młyńskie ma cztery metry średnicy i dwa metry szerokości. „Maleństwo” to obraca się około 6 razy na minutę a to pozwala na wytworzenie średnio 10 kW energii elektrycznej. Znaczna część z wytworzonej energii zasila wspomnianą piekarnię.
To kolejny przykład, gdzie udało się Austriakom połączyć korzyść z ekologicznego pozyskiwania energii z atrakcyjnością turystyczną tego „kółeczka”.
Spacerując po mieście nie dało się nie zwrócić uwagi na sporą liczbę fontann. Wiele z nich było pięknie z wielkim pietyzmem wyrzeźbionych
Niektóre z uliczek były totalnie puste, inne zaś, takie jak na przykład wspomniana Linzer Gasse, były tak pełne ludzi, iż ciężko było szpilkę wcisnąć. . Jedne uliczki były pięknie zadbane, inne znowu były budowie
Po krótkim spacerze po starówce i centrum poszliśmy w stronę chyba najpiękniejszego latem terenu w centrum Salzburga, a mianowicie do ogrodów Mirabell znanych choćby z przepięknego widoku na twierdzę Hohensalzburg, a także z tego iz jest to jedno z miejsc, gdzie nagrywany był film znany bez wątpienia każdemu mieszkańcowi Salzburga
Jeślii nie wiecie o którym filmie pisze to posłuchajcie tego:
albo w wersji mojego ulubionego artysty Andre Rieu
Kto jeszcze nie widział filmu "Dźwięki muzyki" polecam by go obejrzał.
Rezydencja i ogrody Mirabell to wspaniałe miejsce na odpoczynek po zwiedzaniu Salzburga. Warto usiąść na chwilkę na ławeczce lub przy fontannie i nacieszyć oko pięknem roślin, kwiatów i unoszącym się w powietrzu ich zapachem.
Ogrody Mirabell stanowią jeden z najpiękniejszych krajobrazów w Austrii. Zostały założone w roku 1689, i należą do najpiękniejszych ogrodów na świecie.
Po spacerze po ogrodach Mirabell poszliśmy na przystanek i wróciliśmy do kwaterki, by wcześnie położyć się spać, gdyż kolejny dzień zapowiadał się bardzo „ostro” Zdecydowaliśmy się jeszcze nie „kasować” naszych Salzburgcard gdyż oprócz atrakcji zawartych w cenie tej karty mieliśmy zamiar zobaczyć też inne ciekawe miejsca w okolicy Salzburga.