Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Istria wiosną i jesienią

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 08.05.2008 00:23

caal,

Szkoda, że z oryginalnego planu (Serbia, Macedonia, Grecja, Albania :?: ) nic w tym roku nie wyszło, ale jak to mówią, co się odwlecze to nie uciecze :roll: ... więc może za rok :) ... a póki co, to chętnie poczytam coście odkryli tym razem ... Mikulov już sobie dopisałem do listy miejsc do zobaczenie :D ...

A w tej ziemi pod budowę autostrady to ryjcie ile wlezie, bo ten odcinek bardzo potrzebny jest :!: :roll: :D ... na obecnym skrócie między Brzezinami a Strykowem to faktycznie większy hardcore jest niż w Albanii 8O :lol: :lol: ...

Pozdrawiam,

PAP
caal
Croentuzjasta
Posty: 432
Dołączył(a): 22.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) caal » 08.05.2008 01:24

Czwartek 24.04

Śniadanie było dziwne, jak wiele innych rzeczy w hotelu Tanzberg. Tylko niestety tak to bywa, że pewne fakty składa się w całość już po wszystkim. Zeszliśmy do restauracji z której za chwilę nas wyproszono, ponieważ ucztowała tam duża grupa osób. Goście nie zorganizowani, w tym my, zostali sprowadzeni do piwnicy, czegoś w rodzaju winiarni. Tam odbyło się śniadanie drugiej kategorii. Ale o tym, że były znaczące różnice w menu przyjaciółka powiedziała mi dopiero na Istrii - ona bowiem przyglądała się w górnej sali potrawom, a ja ludziom. Szkoda w sumie, że tak to wyszło, bo z pewnością zmienilibyśmy hotel.
Ale tak oto, nieświadomi dyskryminacji, udaliśmy się zwiedzać miasteczko.
Tym razem poszliśmy ulicą Husovą w dół i na jej końcu natknęliśmy się na interesujacy sklep Matilda Bazar. Jest tam wszystko, jakieś starocie, jakieś nowe wyroby rzemieślnicze, trochę absolutnego i odlotowego kiczu i sporo naprawdę fajnych przedmiotów. Właścicielami jest sympatyczne małżeństwo, a on całkiem nieźle mówi po polsku jest bowiem rodem z czeskiego Cieszyna. To co tam najlepsze to miejscowa ceramika wykonywana przez garncarzy artystów, niestety już na wymarciu.

I tutaj słowo wyjaśnienia. W XVI w, w Szwajcarii powstał ruch anabaptystów. Ponieważ byli oni uczestnikami tzw. wojen chłopskich, po ich stłumieniu zostali wygnani z ziem, generalnie, niemieckojęzycznych. Bardzo chętnie byli przyjmowani na Morawach, byli specjalistami w wielu dziedzinach, m.in w winiarstwie, garncarstwie, byli cyrulikami, aptekarzami. Z biegiem lat z Moraw również byli wyganiani i tak w XIX w. zaczeli osiedlać się w USA i Kanadzie, gdzie tworzyli społeczności podobne do amiszów. Na Morawach noszą nazwę Habani. Właśnie wykonywana przez nich ceramika (majolika) była bardzo cenna i charakterystyczna. Dużo tego produkowali na eksport, do Italii głównie, ale wytwarzali tez oryginalne wzory, na własny użytek. Te są bardzo charakterystyczne. Najbardziej udany mój tegoroczny łup to dzban, kopia naczynia z XVIII w. :)
Sklepik warto odwiedzić, ma też strone internetową www.matilda-bazar.cz

Po zakupach poszliśmy na zamek. Miasto i zamek od XIII w należały do Lichtensteinów, nastepnie od XVI w. do Dietrichsteinów i im też zawdzięcza obecny wygląd - w XVIII w. został kompletnie przebudowany.
Obrazek
chociaż widoczne są też elementy starszych konstrukcji
Obrazek
Obrazek

W zamku mieści się muzeum. Uczucia mam bardzo mieszane. Zwiedzanie całości 100 Kc od głowy, ale można wykupić poszczególne wystawy (w sumie 3) i jest to dobry pomysł. Część ekspozycji dotyczącej samego zamku jest średnia, wśród zbiorów jest kilka ciekawych eksponatów, np marmurowa głowa kobiety w woalu, trochę habanskiej ceramiki, kilka ładnych przykładów różnych rzemiosł i to w zasadzie wszystko. Poza tym liczne portrety familii Dietrichsteinów. Jak już zwiedzam to lubię dokładnie, więc bardzo denerwujące dla mnie było to, że zwiedzanie odbywa się na czas, nie ma w zasadzie szans, żeby przynajmniej w spokoju poczytać co się ogląda, tak więc ostatnie pomieszczenia w zasadzie przebiegłam. Duzy minus. Natomiast nie ma niestety wstępu do starszych części zamku, nie można zwiedzać baszt, które na mój gust sa gotyckie. generalnie można sobie darować.

Drugą częścią ekspozycji jest muzeum winiarstwa. Raczej określiłabym to jako izbę pamięci winiarstwa, ale chyba jestem złośliwa. jest to po prostu jedna sala w zamkowych piwnicach gdzie wyeksponowane są głównie beczki na wino, w tym beczka najwieksza ponoć w Europie. Dla mnie osobiście było to średnio ciekawe, a wygląda mniej wiecej tak
Obrazek
w tle widoczna jest ta słynna beczka.

Trzecia część to wystawa archeologiczna, ładna i ciekawa i jako jedyna warta obejrzenia. Ale i tutaj mam watpliwości czy dla innych musi być koniecznie ciekawe to co dla mnie. Faktem jest, że okolice Mikulova to archeologiczne zagłębie. A z ostatnich lat pochodzi właśnie słynny grób z Muszowa tutaj bardzo pieknie wyeksponowany. Jest to pochówek jakiegoś miejscowego władcy z drugiej polowy II w. ne., tzw grób książęcy. Był on niekiedy utożsamiany z Bellomariusem, markomańskim wodzem znanym z rzymskich źródeł. Ekspozycja jest ciekawa, bardzo nowoczesna i o ile ktoś jest zainteresowany to warto. Udało mi sie zrobić kilka zdjęć, niestety odbija się płyta z pleksiglasu :wink:
W podłodze pochówki wraz z wyposażeniem
Obrazek
Obrazek
a tutaj juz komora grobu książęcego z dobrze odtworzoną i wyeksponowaną konstrukcją
Obrazek
jeden z ciekawszych przedmiotów z wyposażenia grobowego władcy, wiadro ozdobione głowkami z charakterystycznym uczesaniem - tzw swebski węzeł
Obrazek
i to na tyle jeśli chodzi o muzeum, wpisaliśmy się do księgi pamiątkowej, pogratulowaliśmy czeskim kolegom pięknych znalezisk i świetnej ekspozycji i poszliśmy sobie w cholerę przepychając się między nowiutkimi sanitarkami wystawionymi na zamkowym dziedzińcu, bo własnie odbywał się zjazd jakichś firm handlujacyh sprzetem medycznym :)

Pora się zrobiła obiadowa, więc poszliśmy coś upolowac. I to byl też błąd, bo oto w retauracji Alfa, w rynku Justyn przekonał nas, że typowym daniem pogranicza austriacko morawskiego są panierowane kacze wątróbki z sałatką kartoflaną. Więc zamówilismy ten specjał w oczekiwaniu na wejście do Hrobka, czyli krypty Dietriechsteinów.
Obrazek
Justyn do Hrobka nie poszedł, bo biegł jak rączy jeleń do hotelowej toalety. Jakoś kacze wątróbki nie podziałały na niego wzmacniająco 8) Tak oto załatwił sobie do kompletu jeszcze kilkudniową biegunkę za jedne 120 Kc.

Ja poszłam do Hrobka (40 Kc), a przyjaciółka zaatakowała kapliczki na Świętej Górze. Hrobek można sobie darować, a kapliczki i co za tym idzie wejście na górę, były nadal zamknięte :twisted:

Poszłyśmy więc na żydowski cmentarz, największy po praskim i ponoć bardzo ciekawy, niestety klucz do niego też był niedostępny. Ok Kozi Hradek oraz cmentarz zostawiłyśmy sobie na następny dzień. Połaziłyśmy po uroczych uliczkach i poszłyśmy się napić dobrego czerwonego morawskiego wina. I to sie przynajmniej udało :)

Zrobiłam rzecz straszliwą, zapomniałam zabrać sprzęt do gotowania wody :evil: Ja bez herbaty żyć nie mogę (tej oczywiście miałam cały zapas), a Justyn zza drzwi toalety twierdził, że bez dostępu do herbaty umrze :roll: tak więc wyruszyłyśmy żeby kupić czajnik. Nie było to proste zadanie, nie było czajnika w żadnym markecie, a normalne sklepy były dawno zamknięte. W każdym razie wychodzi na to, że w Mikulovie elektrycznego czajnika kupić się nie da za nic. Poszliśmy w końcu do hotelowej knajpy, solidarnie zamówiliśmy bulion. Hotelowa restauracja ma w ofercie dania kuchni żydowskiej, golden jojch - bulion, okazał się bardzo smaczny, natomiast kugel był czymś w rodzaju omletu z cebulą i był częściowo zimny :x Btw hotelowa restauracja nazywa sie "U Golema" bo w Mikulowie działał słynny rabin Lowe, wg legendy twórca golema.
I tak zakończył się dzień drugi w Mikulovie.
caal
Croentuzjasta
Posty: 432
Dołączył(a): 22.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) caal » 08.05.2008 01:38

PAP, Mikulov wart jest obejrzenia mimo moich doświadczeń średnich. Ale tłumaczę to wszystko splotem fatalnych przypadków i martwym sezonem :)
Co do rycia to hmmm, jak ja mam nieszczęsna ryć skoro ziemia nie wykupiona :twisted: A poza tym i tak autostrada skończy się w Wiskitkach, bo nikt jeszcze nie wie jak będzie przebiegać obwodnica Warszawy :roll:
W piątek jadę na objazd nowych stanowisk, jedno z nich to chyba cmentarzysko, czyli są szanse na coś ciekawego do ewentualnego pokazania gościom :)
A co do Macedonii i Serbii, to nie odpuszczę za nic :!:
Plumek
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3893
Dołączył(a): 20.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Plumek » 08.05.2008 07:00

caal napisał(a):Czwartek 24.04

Śniadanie było dziwne, jak wiele innych rzeczy w hotelu Tanzberg. Tylko niestety tak to bywa, że pewne fakty składa się w całość już po wszystkim. Zeszliśmy do restauracji z której za chwilę nas wyproszono, ponieważ ucztowała tam duża grupa osób. Goście nie zorganizowani, w tym my, zostali sprowadzeni do piwnicy, czegoś w rodzaju winiarni. Tam odbyło się śniadanie drugiej kategorii. Ale o tym, że były znaczące różnice w menu przyjaciółka powiedziała mi dopiero na Istrii - ona bowiem przyglądała się w górnej sali potrawom, a ja ludziom. Szkoda w sumie, że tak to wyszło, bo z pewnością zmienilibyśmy hotel.
Ale tak oto, nieświadomi dyskryminacji, udaliśmy się zwiedzać miasteczko.


Hm... Może była też ZNACZĄCA różnica w cenie - nie tylko w menu? Może Wy mieliście tzw. śniadanie kontynentalne, a tamta grupa bufet?
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 08.05.2008 07:06

caal napisał(a):Jadąc drogą z Brna widok na Mikulov jest przepiękny


To prawda :D zwłaszcza w piękny, słoneczny dzień.

Zawsze wiedziałem (a przejeżdżaliśmy tamtędy już kilka razy), że warto by się tam na trochę, chociaż na 2 godzinki, zatrzymać. Ciągle szkoda czasu........ :( Raz tylko zwiedziliśmy sobie Brno 8)
A teraz opis i zdjęcia jeszcze bardziej mnie utwierdziły w przekonaniu, że warto :!:

caal napisał(a):A co do Macedonii i Serbii, to nie odpuszczę za nic :!:


No i tak trzymaj :D :!:
Nasze zainteresowania są nieco inne :wink: ale i tak po cichu liczyłem na ciekawe opisy tych nie do końca popularnych na tym forum krajów.........

Ale o Istrii, rejonie w którego okolicach nie udało się nam być przez 2 majowe weekendy co było planowane, też bardzo chętnie poczytam :D
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13022
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 08.05.2008 07:43

Dzięki za wspaniały opis i zdjęcia Mikulova 8). Tak jak i większość, znam to miasteczko (na razie :!: ) tylko z przejazdów, chociaż cztery lata temu o mały włos nie znalazłabym się tam na dłużej w związku z wrześniową "wyprawą" winnymi ścieżkami po Południowych Morawach. Ale wtedy zwyciężyło Znojmo ze swą bardzo urokliwą starówką (odbywało się tam wtedy doroczne święto burczaka), malowana piwnica w Satovie, Lednice-Valtice, piwniczki w Petrovie i w Blatnice pod Sv. Antoninkiem... Może kiedyś :wink: odkurzę wspomnienia z tamtego wyjazdu, aby zachęcić innych do zaglądnięcia w tamte miejsca w drodze do Cro. Dzięki Tobie mam uzupełnienie o - pominięty wtedy z barku czasu- piękny Mikulov.

Teraz czakam na Toją Istrię :D - też mi jeszcze nieznaną...
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108172
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 08.05.2008 07:58

Ja Istrię znam z pierwszych wyjazdów do Chorwacji , a ponieważ w tym roku jadę tam ponownie - chętnie poczytam, jak "caal "ją opisze. :lol:
caal
Croentuzjasta
Posty: 432
Dołączył(a): 22.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) caal » 08.05.2008 09:17

Plumek, nie, nie było różnicy w cenie, a jeśli była to odwrotnie, nasza wersja była droższa. Nie było śniadania kontynentalnego, był bufet czy też szwedzki stół, wyłącznie taka opcja. Natomiast zapomniałam dodać istotną rzecz, ci na lepszym śniadaniu to była grupa. Dość spora, około 30 - 40 osób.
A Mikulov faktycznie śliczny, tak naprawdę, o ile nie chce się go zwiedzać jakoś szczególnie dokładnie, to myślę, że 2 godzinki spokojnie wystarczą na spacer po mieście i zamku. Jeśli ktoś miałby ochotę, to w okolicy jest wiele ciekawych szlaków pieszych po regionie zwanym Palava - od Pavlovskich Vrchov, pod którymi jest położony. Jednak co do dogłębniejszego zwiedzania i ewentualnego chodzenia, to stanowczo raczej w sezonie, żeby nie było niespodzianek. W muzeum poinformowano mnie, że wszystko działa od maja, ale głowy sobie uciąć za tą informację nie dam, o czym w opisie dnia ostatniego.
Jeszcze jeden widok rynku
Obrazek
sporo jest w Mikulovie takich uroczych zaułków
Obrazek
a w tych zaułkach można znaleźć urocze knajpki, ta jest na tyłach Domu Rycerzy, w rzeczywistosci jest ładniejsza niż to pokazuje zdjęcie
Obrazek
i widok na zamkową basztę z uliczki w dole
Obrazek
caal
Croentuzjasta
Posty: 432
Dołączył(a): 22.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) caal » 08.05.2008 10:45

Piątek 25.04

GWOLI FORMALNOŚCi - zdjęcia wklejam nielegalnie 8) Justyn obiecał, że mi obrobi, zdejmie jakieś tajemnicze mgiełki i takie tam, ale gdybym miała czekać, że on to zrobi, to relacja byłaby spóźniona o jakieś dwa lata :twisted:

Piątkowe śniadanie to w zasadzie był skandal. Ale Justyn pościł więc nie zwracał uwagi, ja już wybudowałam sobie śliczne zapalenie oskrzeli i też mi bylo obojętne, a przyjaciółka nic nie mówiła, bo uznała, że skoro ja nie wstaję od stołu i nie morduję kierownictwa hotelu to widać tak ma być :twisted: Oprócz nas miotał się po jadalni, tym razem głównej, zdziwiony jakiś biznesmen. Po śniadaniu wyszlismy na taras zapalić. Poprzedniego popołudnia odbywała się w hotelu huczna jakowaś i zbiorowa impreza i mnóstwo osób na tym tarasie przebywało. A rano niespodzianka 8) Nie można było w zasadzie usiąść przy stoliku ponieważ wszystkie krzesła miały zgrabnie przeplecione łańcuchy wokół i nie dawały się odsunąć :P Dodam, iż taras jest wewnętrzny i krzesła nie są specjalnie zagrożone, chyba, że na Morawach działają jacyś szczególnie wyrafinowani złodzieje wiklinowych siedzisk. Poczułam się jak bohaterka filmu MIŚ. Nie moge sobie darować, że nie pstryknęłam zdjęcia :twisted:
Najgorsze jednak było to, że niebo się zupełnie zasnuło, deszcz nasilił i w zasadzie nie było co robić. W tej sytuacji postanowiliśmy zdobyć czajnik. Pojechaliśmy do Breslava. Niestety po drodze nic nie dało się zwiedzić bo lało jak z cebra. Wyprawa zakończyła się sukcesem, kupiliśmy czajnik oraz węgiel.
Braliśmy rano pod uwagę wypad do muzeów Brna lub Wiednia, ale ze względu na przypadłości Justyna ta opcja odpadła niestety. Tak więc w końcu, zgodnie z zaleceniami właściciela sklepu Matilda, po powrocie do Mikulova poszlismy na obiad do restauracji Aquarium na ulicy Pavlovskiej. Rachunek za obiad na 3 osoby 764 Kc, jedzenie dobre. Zupa czosnkowa bardzo smaczna, poza tym pstrąg z rusztu godny polecenia (110 Kc). Po obiedzie Justyn tradycyjnie juz pognał do hotelu, a my usiłowałyśmy coś jeszcze zobaczyć, ale niestety fatalna pogoda wygnała nas do hotelu.
Z uliczki Pavlovskiej jest równie piekny widok na kompleks zamkowy, jak z innych stron
Obrazek

Podsumowując Mikulov jest uroczym miasteczkiem i godnym polecenia. Poza jedną jedyną restauracją Aquarium, jedzenie w poznanych przeze mnie lokalach nie zachwyca. Aquarium powiedzmy to sobie szczerze jest po prostu przyzwoitą restauracją z porządnym jedzeniem. Stanowczo nie polecam hotelu Tanzberg, obsługa zależnie od zmiany jest bardzo różna i chwilami pozostawia wiele do życzenia. Hotel wyraźnie nastawiony jest na obsługę bardzo określonych grup i lekceważy indywidualnych, przypadkowych gości. A przecież zamiast się wzajemnie męczyć można było nam powiedzieć, że nie ma miejsc. Zlekceważyłam niestety opinię wyrażoną na temat jego nowego właściciela przez pana ze sklepu Matilda. Uznałam, że przesadza i jest lekkim ksenofobem, po przemyśleniu uznałam, że nie miałam racji. Nie, stanowczo nie polecam tego akurat miejsca.
Ostatnio edytowano 08.05.2008 11:48 przez caal, łącznie edytowano 1 raz
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 08.05.2008 11:37

caal napisał(a):Piątek 25.05

GWOLI FORMALNOŚCi - zdjęcia wklejam nielegalnie 8) Justyn obiecał, że mi obrobi, zdejmie jakieś tajemnicze mgiełki i takie tam, ale gdybym miała czekać, że on to zrobi, to relacja byłaby spóźniona o jakieś dwa lata :twisted:

ja już wybudowałam sobie śliczne zapalenie oskrzeli i też mi bylo obojętne, po śniadaniu wyszlismy na taras zapalić.


25.05? drobna pomyłka 25.04

Zdjęcia bardzo mi się podobają, kilka już przypadło mi do gustu a najbardziej 'widok na zamkową basztę z uliczki w dole' - zdecydowanie nie warto by tak długo czekać, aż fotograf specjalista od mgiełek się do nich dobierze.

A co do palenia - zapalenie i palenie - to pewne leczenie.
caal
Croentuzjasta
Posty: 432
Dołączył(a): 22.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) caal » 08.05.2008 11:48

Lidia K napisał(a):A co do palenia - zapalenie i palenie - to pewne leczenie.


Nie ukrywam, że głupota moja w tym względzie mnie samą poraża. Ale niestety do tej pory przegrywam na froncie walki z nałogiem :oops: I tak przy kupnie nowego samochodu podjęliśmy bohaterską decyzję o rezygnacji z popielniczek, co przy długich trasach znacznie ogranicza ilość wypalanych papierosów i jest to pierwszy mały kroczek na drodze do sukcesu :)

Datę już zmieniłam, oczywiscie pomyłka :)
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 08.05.2008 11:51

No bardzo ciekawe to miasteczko a w zasadzie Stare Miasto Mikulova... Jeśli będziemy tamtędy jechać to może sobie zajrzymy do niego :roll:

:papa:
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 08.05.2008 12:01

caal, to już teraz wiem, dlaczego nie było "molestowania" o Macedonię :wink: ...

ale jakby co, to jeszcze służę pomocą w kwestiach macedońskich...

ehh, knajpy czesko-słowackie...śniadania...w Pradze też niby nocleg ze śniadaniem, tylko, że jak jednego dnia pojawiłem się o 7.30, to potem, gdy byłem o 8.30 śniadanie czekało na mnie...zupełnie zimne. :(

PS a do Hluboki nie trafiliście? tam podobno super zamek...Hluboka
caal
Croentuzjasta
Posty: 432
Dołączył(a): 22.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) caal » 08.05.2008 15:51

Ano nie było molestowania bo się okazało, że terminy, że nie ma mowy etc, a w praktyce wyszło (a wszystko w ramach tego przyspieszenia przed Euro 2112), że lasu nam nie wycięli, ziemi nie wykupili, a chłopi mają w nosie odszkodowania :roll: ale co ma wisieć nie utonie, molestowanie odbędzie się w późniejszym terminie :)

Co do pałacu w Hlubokiej to Justyn w nim był przy okazji konferencji w Czeskich Budziejowicach, bo to tamten region. Pałac jest kapitalny w części jest muzeum (m.in w całości zachowana pałacowa kuchnia wraz z wyposażeniem ponoć świetna ekspozycja), a częściowo zajmuje go elegancki hotel i knajpa. nawet mam zdjęcia stamtąd. Ale to niestety zupełnie inny kierunek
caal
Croentuzjasta
Posty: 432
Dołączył(a): 22.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) caal » 08.05.2008 17:45

Sobota 26.04

Nie, nie będę Was dręczyć krytyką kolejnego śniadania :) stwierdzę tylko, że mimo kilku gości było w normie, czyli kiepskie. Ale pogoda się zrobiła ładna i mimo dolegliwości zdrowotnych wiało optymizmem.
Z byłego przejścia granicznego, tuż pod Mikulovem miasteczko nie wygląda tak pięknie jak z drogi od strony Brna, ale i tak zachęcająco
Obrazek

Niestety za Wiedniem pogoda się popsuła i aż do Istrii było paskudnie. Chwilami solidnie lało co niestety znacznie mnie ograniczało też chwilami, poza tym miałam niewątpliwe przesilenie w zapaleniu oskrzeli. Generalnie wybrany wariant drogi wydaje mi się szybszy niż ten przez Słowację. W zasadzie cały czas autostradą, co przy dość ograniczonym czasie jest ogromnym plusem. Graz, Maribor, później Ljubljana i już kierunek na Triest/Koper, gdzie autostrada się kończy. Słoweńskie autostrady są świetne, a cały przejazd na odcinku od granicy to koszt około 10 E. Jedyny mankament to dość kiepskie możliwości jeśli chodzi o zjedzenie czegoś sensownego przy drodze, jadąc w kierunku Triestu. Niestety pogoda była tak fatalna, że nie było sensu robienia zdjęć. A szkoda, bo spoza chmur czasem wyglądały te najwyższe pasma górskie. Granice przekroczyliśmy w Kastel (naprawdę to fantastyczne uczucie - Europa bez granic), dojechaliśmy do Buje. I tutaj ciekawostka. Do Rovinja, czyli w kierunku na Rijekę można jechać dwoma drogami, bardziej boczną (czerwona) oraz taką, która na mapie pokazana jest jako autostrada. Uparłam się na tą autostradową - z Buje należy odbić na Umag. Cóż, jest to dobra nowa droga. Jednopasmowa, bez poboczy, jakkolwiek z porządną infrastrukturą, wjazd 14 kun. Była to jedyna odnotowana przeze mnie bramka na rozpoznanym odcinku do Pazina, czy od strony Rijeki jest jakaś jeszcze? Ciekawe.

Istria szalenie mi się spodobała, w każdym razie jej kolorystyczne zestawienia są absolutnie urocze. Szmaragdowa zieleń, czerwone zaorane pola, szmaragdowe bądź lazurowe morze. I wyprzedzając cokolwiek późniejsze relacje jeszcze jedna rzecz, której nie ma w Dalmacji - bajkowo kolorowe tynki na domach. Daje to w sumie zachwycający efekt estetyczny. Nie będę odkrywcza stwierdzając, że jest zupełnie inaczej niż w Dalmacji, nie wiem która część Chorwacji jest ładniejsza, trudno byłoby mi dokonać takiego wyboru. Krakowskim targiem stwierdzę, że obie piękne, a każda w swoim rodzaju.
Biorąc pod uwagę podział Istrii na Białą, Szarą i Czerwoną, podobały mi się wszystkie, ale chyba najbardziej ta Czerwona.

I tak dotarliśmy nareszcie do celu, do hotelu Valdaliso położonego faktycznie vis a vis starówki Rovinja w części miasta zwanej Monsena. Chciałam koniecznie do Rovinja bo mnie zachwycił już dawno na różnych zdjęciach, a poza tym uznałam go za świetny punkt wypadowy. Wszystko co sobie wymyśliłam okazało się prawdą. Sam hotel znalazłam w www.adrialin.pl, z usług którego korzystałam już wcześniej. Różne opinie o tym biurze słyszałam, ale moja akurat jest dobra. Co do cen - za pokój dwuosobowy (9 noclegów, 8 pełnych dni) z widokiem na morze oraz śniadaniami i obiadokolacjami 518 E, za jedynkę o tych samych parametrach 392 E. Przy pobycie dłuższym niż 5 noclegów są znaczne rabaty. Śniadania w godz. 7 - 10, kolacje 19 - 21. Jedno i drugie w formie bufetu. Skoro już przy tym jesteśmy jedzenie było smaczne i urozmaicone. Były mięsa, ryby, owoce morza. Mnie osobiście najbardziej smakowały gołąbki z kiszonej kapusty - doskonałe. Ale już chyba nikt nie kisi u nas kapusty w główkach bo niestety znałam do tej pory ten specjał wyłącznie z opisów. Żeby nie było, że tylko wszystko chwalę spotkaliśmy w tym hotelu Polaka z Monachium, który przyjeżdżał tam od lat, bardzo narzekał na dramatyczne obniżenie się standardu i zwyżkę cen. No ale ja, debiutantka na Istrii, nie mam żadnego odniesienia, więc się nie wypowiem. Obok Valdaliso jest hotel/kompleks Amarin, gdzie ponoć jest wg tego samego źródła taniej i lepiej. Przeprowadził się tam, ale myśmy mieli wszystko z góry opłacone, więc oczywiście ta opcja nie wchodziła w grę, ale być może warto to sprawdzić. Jedyny niewypał to ostatnie, poniedziałkowe śniadanie, ale myślę, że wynikało to z tego, iż obsługa zaspała, nikt się nie spodziewał, że akurat kilka osób zechce przyjść na śniadanie o porze tak chorej jak parę minut po 7. Ale ponieważ ogólnie było naprawdę fajnie, obsługa miła, wręcz serdeczna to puszczę tę drobnostkę w niepamięć i zrobię to z przyjemnością (tylko cichutko stwierdzę, że w hotelu z klasą zdarzyć się to nie powinno).

Valdaliso to duży kompleks, ma hotel, pawilony hotelowe, domki kampingowe, kamping i miejsce dla przyczep. Na terenie jest market, restauracje, aperitif bary i wszelkie udogodnienia wraz z infrastruktura plażową. Parkingi są usytuowane w piniowych laskach wiec samochody się nie grzeją. Do Rovinja bliziutko, a w sumie spokój, można tam dojść, albo sobie pojechać hotelowym busikiem, albo popłynąć motorówką, w sezonie te kursy są oczywiście częstsze.
W hotelu są całkiem spore balkony, same pokoje przestronne, a w szafach duża ilość wieszaków (co zaznaczam, bo zwykle ich ograniczona ilość mnie wnerwia), poza tym wyposażone są w TV i lodówkę. Zmiana ręczników co 3 dni, zmiana pościeli co 5. Standard jest niezły i nie ma co narzekać. Używanie urządzeń innych, jak np. nasz jihomoravsky czajnik zabronione. Trudno, używaliśmy nielegalnie :oops:

Tak wygląda wejscie do hotelu
Obrazek
i alejka biegnąca wzdluż budynku
Obrazek
a tak wygląda część hotelu od strony morza, 2 od prawej okna 1 pietra to nasz pokój
Obrazek
i wnetrze pokoju widziane z balkonu
Obrazek
widok na Rovinj
Obrazek
i jeszcze jeden znad brzegu morza
Obrazek

Rozpakowaliśmy się, no powiedzmy złożyliśmy bagaże i poszliśmy nad morze, na spacer. Później kolacja. Musi być to problem, bo przed jadalnią w wielu językach napisy, iż wynoszenie jedzenia jest zabronione i jeśli ktoś coś takiego zrobi, to mu doliczą do rachunku. Poza tym zszokowaliśmy kelnera odmawiając wina, dobry ten człowiek prawie zapłakał tłumacząc nam, że przecież jest gratis. No ale trudno, musiałam się do środy wstrzymać.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży

cron
Istria wiosną i jesienią - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone