Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Istria - w poszukiwaniu włoskich lodów

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
rafgrzeg
Croentuzjasta
Posty: 282
Dołączył(a): 20.06.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) rafgrzeg » 27.09.2012 18:10

Witam wszystkich :D

Pierwszy dzionek aż do wieczorka spędziliśmy na plaży.. a plaża jaka jest każdy wie :)
Dla mnie osobiście przejrzystość morza to był szok, nie mogłem się nadziwić zresztą młodzi też. Żona coś tam wspominała że widać wszystko, ale jakoś nie zawsze się jej słucha :)
W każdym bądź razie szok, że widzę jak pomiędzy nogami, prawie przy brzegu pływają rybki pozostaje we mnie do tej pory.
Ostatnio rybki tak blisko widziałem jakieś 15 lat temu na przeczycach, tylko że tamte jakoś obrócone pływały :D

No nic to pora na kilka zdjęć, bo wieczorkiem obowiązkowy rekonesans.

W tym dniu po zjedzeniu dosyć słabych i niesmacznych lodów z knajpy chorwackiej moje dzieci zażądały lodów robionych przez Włochów :roll:
I tak się zaczęło od teraz poszukiwanie włoskich lodów.
Smacznego :P
Załączniki:
Poreć6.jpg
Obowiązkowy zachód słońca
Poreć.jpg
Głowny deptak
Poreć5.jpg
Fajny bar przy porcie
Poreć4.jpg
Poreć3.jpg
Cudo...
Poreć2.jpg
Restauracja na szczycie bodajże XIV wiecznej wieży
Poreć1.jpg
Dojście do "city"
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108175
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 27.09.2012 23:42

rafgrzeg napisał(a):Kolejna wizja – wybieram Istrię. Niewiele wpisów na forum, ale ci co byli, widzieli i posmakowali chwalą bardzo.
Zatem zaczyam.
Nawet jeśli nikt nie będzie czytał to i tak napiszę, żeby przedłużyć trochę wakacji :oczko_usmiech:

Trochę wpisów o Istrii jest :lol: mój też :lol: poczytam Twój :idea:
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108175
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 27.09.2012 23:46

rafgrzeg napisał(a):Dalej wiadomo Słowenia. Ja wybieram opcję – „jadę przez całą Słowenię” więc kupuję winietkę i pędzę.
Drogi mają przepiękne, dziwią mnie te bramki – po co one komu? No ale cóż co kraj to…

Bramki zostały ... bo przed winietami była płatność za poszczególne odcinki autostrad.
drwal
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 72
Dołączył(a): 06.02.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) drwal » 28.09.2012 01:35

Janusz Bajcer napisał(a):
rafgrzeg napisał(a):Dalej wiadomo Słowenia. Ja wybieram opcję – „jadę przez całą Słowenię” więc kupuję winietkę i pędzę.
Drogi mają przepiękne, dziwią mnie te bramki – po co one komu? No ale cóż co kraj to…

Bramki zostały ... bo przed winietami była płatność za poszczególne odcinki autostrad.


i czesto naklejki tam kontroluja ... a Istria jest :lol: :lol: :lol: :lol:
rafgrzeg
Croentuzjasta
Posty: 282
Dołączył(a): 20.06.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) rafgrzeg » 28.09.2012 06:54

Kurcze ja te ograniczenia do 40 traktowalem troche z przymruzeniem oka. Mam nadziieje ze nie przysla mi zdjecia z wakacji
razpol
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3798
Dołączył(a): 24.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) razpol » 28.09.2012 08:31

Zasiadam również :)
michalagata
Globtroter
Posty: 41
Dołączył(a): 13.09.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) michalagata » 28.09.2012 08:40

Również dołączam do czytelników, przyjemnie się czyta :)
Podobnie jak Wy, naszą przygodę z Chorwacją zapoczątkowaliśmy od Istrii, w 2011 był to Novigrad, a w tym roku okolice Puli
Quecal
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 175
Dołączył(a): 28.01.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) Quecal » 28.09.2012 09:53

rafgrzeg napisał(a):W tym dniu po zjedzeniu dosyć słabych i niesmacznych lodów z knajpy chorwackiej moje dzieci zażądały lodów robionych przez Włochów :roll:
I tak się zaczęło od teraz poszukiwanie włoskich lodów.


Rzeczywiście mnie te gałkowe lody "chorwackie" też nie smakowały mimo, że próbowałem z różnych miejsc - jakieś takie za bardzo mleczne + jedynie posmaki owocowe. Co prawda gałki ogromne jak 3w1 ale dla ochłody w upalne dni zdecydowanie brakuje im sorbetów - ja nie znalazłem.
A skoro już jestem w tym temacie polecam sułtańskie z Grycana - niebo w gębie :boss:
rafgrzeg
Croentuzjasta
Posty: 282
Dołączył(a): 20.06.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) rafgrzeg » 28.09.2012 19:10

Dzień nr 1 na chorwackiej ziemi jakoś bardzo szybko się skończył.
Poreć może nie jest zbyt wielkim miasteczkiem, ale było gdzie chodzić, liczba uliczek jest spora, więc można było sobie pobłądzić.
Tak jak zaznaczyłem wizyta w Poreću rozpoczęła się od niezbyt ciekawych lodów chorwackich i zaczęło się od tej chwili poszukiwania lodów podawanych przez makaroniarzy.
I udało się...błądząc po miasteczku natknęliśmy się na dwie lodziarnie przy głównym deptaku (chyba Dekumanus się to nazywa?). Lodziarnie umiejscowione na przeciwko siebie i wydawało się że ze sobą konkurują, sposobem podawania, tudzież rzucania, podrzucania, polewania, przypalania.. Liczba akrobacji przy podawaniu lodów wręcz niezliczona... Oczywiście gdy zamawia to jakaś dama liczba popisów się zwiększa...
Wszyscy w tym miejscu mieliśmy to co uwielbiamy - żona pistacjowe, córka kokosowe, synek czekalodowe a ja kakaowe. Oczywiście wszystko w ilościach słusznych. Tatuś został bohaterem na wakacjach. udało się.. włoskie lody odnalezione... :D Entuzjazm był tak wielki, że jakoś nigdy nie sfotografowałem/nagrałem tych sposobów podawania...
Oczywiście późny wieczorek to już tylko łyk ożujska i spanko :mrgreen:

Dzień nr 2
Poranek - przebombowo zajefajny :P Niebieskość nieba, niebieskość morza... Zresztą komu ja tłumaczę.
Jajecznica na tarasie w tych okolicznościach to danie godne master szefa.
Dopołudnia od tej pory wyglądały podobnie. Córka (9 lat) przygotowania jak tu się pojawić na plaży. Moje tłumaczenia że w zasadzie przecież tam i tak nikt nie patrzy na to w jaki sposób jest się ubranym spotykały się z dziwnym spojrzeniem i pukaniem po głowie.
Synek będąc świeżo po euro 2012 co rano budził mnie o 7 żeby chodzić na pobliskie boisko i grać jak Modrić (koszulka właśnie tego kolesia była najpopularniejsza w Poreću). Dalej plaża, nurkowanie, pływanie, leżenie...
Nuda
nie...
żadna nuda..
było super...
Popołudnia to eksploracja Istrii - w 2 dniu przyszła pora na Vsar.
Może to nie Dubrovnik, ani nie Split, ale ma swój urok.
My zaparkowaliśmy u podnóża i wdrapaliśmy się na sam szczyt :) Oczywiście labirynt uliczek przepiękny. Widok na Adriatyk przepiękny. Można było tak sobie usiąść i siedzieć... ale zaraz przecież są dzieci...gdzie one?
jasna sprawa...znalazły włoską cukiernię zaraz przy samym porcie. Oczywiście porcja mega, smak nieziemski. Jest ...
kolejny dzień pozwolił zachować rolę superbohatera. :D
Załączniki:
Vrsar1.jpg
Vrsar2.jpg
Vrsar3.jpg
Vrsar.jpg
Vsar5.jpg
rafgrzeg
Croentuzjasta
Posty: 282
Dołączył(a): 20.06.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) rafgrzeg » 28.09.2012 21:01

Kolejny dzień - już 3 - czemu czas na wakacjach przelatuje 4 razy szybciej?
Zatem kolejny dzień to dzień Puli.
Postanowiliśmy, że nie będziemy jechać autostradą, tylko przejedziemy się drogą nadmorską, która między innymi przechodzi obok słynnego Kanału Limskiego.
Obrazek
Dalej mijaliśmy przepiękne gaje z Adriatykiem w tle.
W niektórych lepszych widokowo miejscach, zaradni Chorwaci stawiali platformy widokowe, obok których były sklepiki z własnymi wyrobami. Żona spróbowała jak się wyraziła jakiejś berbeluchy i pojechaliśmy dalej...
Dziwiły nas mijane po drodze konoby, w których piekły się w postawionych tuż przy drodze piecach świnki. Nie przystanąłem jednak, nie sfotografowałem, ale zdziwienie pozostało...
Obrazek
Dalej dotarliśmy już do Puli. Jak dla nas miasto podobne do trochę do włoskiego Livorno - typowo portowe...jednakże cel wizyty czyli Mini Coloseum, pojawił się przed nami.
Obrazek
Obrazek
Dla nas super budowla, dla dzieciaków super atrakcja... nawet 100 kun wydanych na wejście jak dla mnie mało bolesne. Chociaż, w niekórych miejsca Koloseum wygląda zaskakująco świeżo i mało antycznie, jednak to nie ważne, lepiej mieć świadomość, że ma już parę lat i opowiedzieć dzieciakom, cóż tam takiego się działo :D
Obrazek
Żonka stwierdziła, że większy zrobił na niej jednak lepsze wrażenie...ja mam nadzieję, że mówiła to porównując amfiteatr rzymski z tym pulskim :mrgreen:
Obrazek

ciąg dalszy Puli nastąpi :papa:
Quecal
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 175
Dołączył(a): 28.01.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) Quecal » 28.09.2012 21:54

Im wiecej Istrii tym lepiej...
- bo jeszcze nie byłem :hut:
rafgrzeg
Croentuzjasta
Posty: 282
Dołączył(a): 20.06.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) rafgrzeg » 28.09.2012 22:41

Wprawdzie mieliśmy przewodnik po Istrii, ale postanowiliśmy w Puli z niego niekorzystać.
Zaczęliśmy snuć się po uliczkach - oczywiście konsumując świetne lody - kupione na tyłach zamku, przy głównym deptaku... Dochodząc do tego miejsca mijaliśmy podziemną trasę Puli, ale nie skorzystaliśmy - nie wyglądało to ciekawie - np. porównując z Sandomierzem, czy Kłodzkiem.

Wejście do "teatru"
Obrazek

Na zamek doszliśmy właśnie jakoś od tyłu po bardzo zaniedbanym terenie. Kilka razy już cała rodzina (oczywiście nie hero-tata) chciała zawracać, ale udało się ich cało i zdrowo doprowadzić do bram zamku, który jakoś nas nie oczarował. Zamek zlustrowaliśmy z zewnątrz i nie wchodziliśmy do środka...
Zamek
Obrazek

Zamek, jak to zamek w takim miejscu, znajduje się na szczycie wzniesienia, ale widoki nie powalają...
Za to powala zejście w dół... Oczywiście powala dorosłych dla dzieci to mega atrakcja, a zbiegnięcie po mega stromych schodach to kwintesencja atrakcyjności...
Zejście z zamku
Obrazek

I tak w szybkim tempie znaleźliśmy się na głównym placu Puli. Plac to wielkie słowo, obkręciliśmy się dwa razy i już pora zmierzać do wozu...
Tu jakiś ślub?
Obrazek

Podsumowując Pulę - nas nie zachwyciła, oczywiście poza amfiteatrem, jednak zachęcam do odwiedzenia i wyrobienia sobie własnego zdania.

I ostatni rzut oka na Coloseo
Obrazek

Powrót oczywiście tą samą trasą, mega widokowa...
rafgrzeg
Croentuzjasta
Posty: 282
Dołączył(a): 20.06.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) rafgrzeg » 28.09.2012 23:27

Dzień nr 4
Na ten dzień zaplanowałem wycieczkę do dwóch miasteczek: Grożnjan i Motovun.
Grożnjan wyglądał w necie bardzo bardzo interesująco...Miasto artystów i tego typu sloganów.
W związku z czym nie musiałem żony nawet sekundy namawiać na odwiedzenie tego miasteczka.
Ale ale... Rodzinka zasnęła, ja oczywiście na luzie zapodałem sobie prowadzenie przez panią Garmin i jedziemy, aż tu nagle moim oczom ukazało się gruzowisko, kamieniołom - czyli droga do Grożnjan, oczywiście zapobiegliwi Chorwaci ustawili ograniczenie do 40 :D
No nic, mówię sobie w duchu i jadę... szkoda mi auta, bo co chwilę coś go tam smyra od przodu, ale przez jakiś kilometr wydawało mi się, że nawet to polubił :lol:
Po kolejnych kilkusetmetrach wymiękłem, zawracam...ale gdzie? z jednej strony kamcory wielkości mojego auta, z drugiej przepaść... no nic przepycham kamienie...zawróciłem, wracam... spowrotem oczywiście ciąg dalszy łechtania podwozia. Gdy wyjechałem na utwardzoną drogę i gdy wysłuchałem kilku obelg, jakim to mięczakiem jestem (auto mi podziękowało), ustawiłem navi na drugi cel tego dnia Motovun.
Obrazek
Tu już szczęście mi sprzyjało. Droga normalna, podjechaliśmy pod same mury miasta (po opłaceniu parkingu około 20 kun).
Obrazek
Miasto ekstraklasa. Dla nas pierwsze skojarzenie - Toskania... I faktycznie w tym miejscu dobitnie czuć rękę Włochów, a ściślej Wenecji...
Miasto to słynie z trufli, które były obecne na każdym kroku.
Obrazek
W sklepikach, straganach, restauracjach. Widziałem makaron w sosie z trufli za 85 kun, ale nie skorzystaliśmy...
Widoki z góry powalały, chociaż powietrze było jakieś gęste
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Miasteczko bomba... jeszcze raz to podkreślam, warte odwiedzenia...

A wracając do tematu przewodniego - oczywiście wycieczka rozpoczęła się pod hasłem - szukamy świetnych lodów... I na głównym placu Motovun, stała sobie cukiernia/lodziarnia i nawet ładna pani...
Niestety w tym dniu zawiodłem rodzinę - po pierwszej gałce, którą musiałem sam zjeść więcej nie zamawialiśmy. Pani tak skąpiła, że obcierała malutką łyżeczkę, żeby przypadkiem nie nałożyć za dużo. Widząc takie zachowanie, mówię do jędzy - przestań babo! ona zdziwiona dalej obciera...nie wytrzymałem...wyrwałem to co nałożyła, dałem 5 kun (tak 5 kun za wafelek) :evil: i zwialiśmy od skąpej kobiety...
na szczęście dzieci wybaczyły, bo i ich miasteczko zachwyciło...
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Kilka miejscowych pojazdów
Obrazek
Obrazek

Reasumując:
Motovun to pozycja obowiązkowa dla kogoś kto nie tylko leży na plaży...Przepiękne krajobrazy, cudowne zakamarki, świetny klimat i bardzo ważne miasto wygląda jakby było opuszczone (byliśmy około 17), praktycznie zero turystów... Warto , warto, warto :D
longtom
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12188
Dołączył(a): 17.02.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) longtom » 29.09.2012 11:05

Porec, Pula, Vrsar, Motuvan :!:
Cały czas naszymi śladami wędrowaliście. :D

Miło jest przypomnieć sobie wrażenia z wakacji AD 2010.

pzdr :wink:
rafgrzeg
Croentuzjasta
Posty: 282
Dołączył(a): 20.06.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) rafgrzeg » 29.09.2012 14:00

Kolejny dzień nastał...
A tym dniem był 11 dzień lipca... Równo 5 lat temu na świecie pojawił się najmłodszy z naszej czwórki :D
Postanowiliśmy, żeby było trochę inaczej...i rankiem udaliśmy się do Rovinj na tamtejszą malowniczą plażę położoną na półwyspie, który jest jednocześnie zamkniętym parkiem - Zlatni Rt.
Pomimo tego, że była chyba 10 rano przed wejściem do Parku było już mnóstwo samochodów...
Na szczęście udało się znaleźć miejsce prawie przy samym wejściu...
Na parkingu przekrój wszelkich tablic rejestracyjnych - żadna nacja nie dominowała :roll:
W tym dniu byliśmy przygotowani dosyć piknokowo, przygotowane różne przekąski, podżerki, itd :lol: Do szczęścia tylko karlovaćko brakowało...
Plaż na półwyspie bardzo dużo i pomimo tego, że ogólnie było sporo ludzi, to jednak tłoku nie było...
Kamyczki na plaży jasne niemiłosiernie, to i woda miała wyjątkowy kolor...
Byliśmy dokładnie na przeciwko starego miasta...
Obrazek
Obrazek
Obrazek

A tu rzeczony solenizant :D
Obrazek

W okolicach godziny 15 zaczęło ludzi przybierać a ponieważ nie przepadamy za obijaniem się barkami...to postanowiliśmy się - wbrew solenizantowi - zebrać i pójść (a raczej pojechać) do centrum Rovinj.
Oczywiście celem wycieczki (wersja dla dzieci) było poszukiwanie włoskich lodów :D

Zaparkowaliśmy prawie w centrum przy porcie, wydawało się być tam drogo, ale trudno, nie chciało mi się szukać miejsca...
Było dosyć pusto, bo pewnie wszyscy byli na plaży...
Rovinj zaraz po wejściu na stare miasto, został obwołany przez nas "perełką Istrii"
Labirynt uliczek, domki jak z bajek, bramy, zakamarki, pod górkę, z górki, wypolerowane kamienie na podłodze, schody...dla każdego coś miłego... a dla naszych dzieciaków (i nie tylko) lody podane przez Istryjczyka - lody fenomenalne...cukiernia zaraz po wejściu na stare miato, po przekroczeniu bramy od strony zachodniej...
Obrazek
Mnóstwo czasami ciekawej sztuki...
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Naturalnym celem było zobaczenie Kaplicy św. Trójcy budowli bodajże z XIII wieku. W środku piękne rzeźby, których niestety nie udało się dobrze obejrzeć z uwagi, że u solenizanta odezwała się natura.. rozpoczęliśmy szukanie dogodnego miejsca załatwienia sprawy... udało się... można kontynuować spacer...
Obrazek
Obrazek

Widoki z góry powalające
Obrazek
Generalnie wokół jest pełno wysepek, rzadko można zobaczyć bezkres morza...
Obrazek
Obrazek

Następnie spacerek w dół, albo raczej bieg za dzieciakami w dół :D
Obrazek

Poprawka menu jakieś restauracyjki...
Obrazek

A tu inna restauracja w pięknej scenerii
Obrazek

Następnie wróciliśmy do Poreća, wszyscy się wyspali po drodze, oczywiście poza kierowcą :?
I wieczorem przyszła pora na zachcianki solenizanta, siostra również korzystała :mrgreen:
Na początek pizza, a jakże...mega pizza
Obrazek
Pizzeria mieści się przy Akwarium i znajduje się w chyba w 3 lokalizacjach, obsługa świetna...Pizza też całkiem dobra, chociaż dla mnie trochę za grube ciasto, ale popijając Fortuną szło przełknąć...
na deser kelner przyniósł, najpierw na jedną nóżkę kieliszeczek rakiji...po czym powtórzył na drugą nóżkę...
Po czym poszliśmy na zasłużony spacerek...
Obrazek
W marinie pojawiły się nowe jachty
Obrazek
Widok z portu...
Obrazek
Dzień prawie dobiegał końca...
Przy wejściu do starego miasta rozbite było "wesołe miasteczko". Do tego dnia udawało nam się uchronić portfel przed wejściem do niego, ale w tym dniu już niestety się nie dało...Kilka kun zasiliło kasę wesołego miasteczka...
Czego nie robi się dla dzieci :mrgreen:
:papa:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Istria - w poszukiwaniu włoskich lodów - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone