Witam! Dzięki przebrnięciu przez wiele wątków na cro.pl, dwukrotnie już odwiedziłem Chorwację. Nie da się ukryć, że gdyby nie forum, prawdopodobnie nie wybrałbym się zbyt szybko na samodzielnie zorganizowany wyjazd do tego pięknego kraju. Trochę w ramach przywitania, trochę w ramach podziękowań, a trochę z chęci przelania swoich wspomnień w trwałą formę postanowiłem podzielić się wrażeniami ze swojego tegorocznego wyjazdu Postaram się pisać zwięźle, aby z moich opisów można było wyciągnąć jak najwięcej praktycznych informacji, jednak mam tendencję do rozpisywania elaboratów, za co z góry przepraszam
Geneza tegorocznego wyjazdu
Uczestnicy tegorocznej wyprawy to Maciek i Ola, czyli ja i moja dziewczyna Oboje jesteśmy w wieku studenckim - ja studia skończyłem w tym roku, Ola jeszcze się męczy Jako że nigdy nie byłem na zorganizowanych przez biuro podróży wczasach, w tym roku plan zakładał wypad pod palmy, leżenie brzuchem do góry i sączenie hotelowych drinków.
Zasoby naszych portfeli i rachunków bankowych były również studenckie, dlatego cierpliwie czekaliśmy na obniżki cen pod koniec sierpnia. Sierpień się kończył, a ceny ani drgną Zaczęło się tworzenie teorii i domysłów - "pewnie stanieją po weekendzie/w środku tygodnia/po następnym weekendzie", czego oczywiście się nie doczekaliśmy
Rozpoczął się wrzesień, a czas zaczął nas naglić, bo 20 września Olę czekał egzamin. W poniedziałek, 3 września postanowiliśmy postawić wszystko na jedną kartę - uznaliśmy, że pojedziemy do poleconego biura podróży i wybierzemy jakąkolwiek ofertę last minute do jakiegokolwiek kraju, która zapewni nam akceptowalne standardy w cenie do 2 tys. zł/osobę. Po przedstawieniu i wydrukowaniu nam kilku ofert przez miłą Panią z biura, usiedliśmy podłamani w samochodzie i ze zrezygnowaniem kartkowaliśmy owe marne świstki i katalog, widząc jak grube (dla nas) pieniądze musimy wydać za kilka dni w naprawdę nieciekawych warunkach
Decyzja i przygotowania
Kiedy nasze zrezygnowanie sięgało zenitu, nagle na głowę spadło mi jabłko - Jedziemy do Chorwacji! Orientacyjna kalkulacja kosztów przy luźnych założeniach - powinniśmy się zmieścić w budżecie Pozostała kwestia terminu - szybki rzut oka na kalendarz, chwila ciężkiej matematyki i jak nic wyszło nam, że jedyny możliwy termin wyjazdu to czwartek, 6 września, zakładając 10 noclegów w Chorwacji. Pozostały nam więc równe 3 doby do wyjazdu. Nie było więc mowy o jakimkolwiek organizowaniu noclegów, zwłaszcza że nie wiedzieliśmy jeszcze dokąd się wybierzemy (swoją drogą ostatecznie o celu naszej podróży zdecydowaliśmy mniej więcej kawałek przed Karlovacem ).
Ola w Chorwacji jeszcze nigdy nie była, nie pojechała też nigdzie "w ciemno", ale na szczęście moje odważne dziewczę bez wahania ucieszyło się na perspektywę nadciągającej przygody Wstępnie zakładaliśmy Istrię, ale nie wykluczaliśmy żadnego scenariusza. Cała decyzja o wyjeździe to 15 minut rozmowy w samochodzie z liczeniem "na kolanie"
Byłem już w Chorwacji w ciemno w 2009 roku, jednak wtedy mój dwutygodniowy wyjazd był poprzedzony kilkutygodniowym wertowaniem archiwum cro.pl i najciemniejszych zakamarków google. Wszystko zagrało jak należy, zahaczyłem o Jeziora Plitvickie, Dubrovnik i Brelę i nigdzie nie miałem problemów ze znalezieniem noclegów, mimo że miałem ze sobą tylko jedną kartkę A4 z podstawowymi zwrotami po chorwacku
W tym roku absolutnie nie było czasu na większe analizy, przez te 3 doby codziennie do 4 w nocy z oczami na zapałkach wertowałem Internet w poszukiwaniu celu naszej podróży i starałem się wycisnąć jak najwięcej z pozostałego czasu. Nie było to łatwe, ponieważ równocześnie trzeba było spisać niezbędne przybory, ewentualnie je zorganizować, przygotować niesprawdzony jeszcze samochód do podróży, zaplanować i zrobić zakupy oraz milion innych rzeczy, które powoli sprowadzały mój mózg do postaci warzywa
Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że najtrudniejszym zadaniem w planowaniu podróży było znalezienie interesujących plaż. My preferujemy raczej "dziksze" plaże, nie lubimy brzegu równego jak od linijki i ludzi poukładanych na leżakach jak śledzie Istria to niestety nie jest Dalmacja i nie jest tak, że gdzie się nie rzuci kamieniem, tam ładna plaża. Nie oznacza to że ładnych plaż na Istrii nie ma, bo jest wręcz przeciwnie - jest wiele cudownych, ale trzeba się trochę naszukać i wg mnie właśnie od plaży należy rozpocząć poszukiwania bazy noclegowej
Po wstępnych ustaleniach założyliśmy sobie 10 noclegów, po pięć w dwóch różnych miejscach, co by nie zapuścić korzeni W związku z ograniczonym budżetem, postanowiliśmy "stołować" się głównie żywnością zakupioną w Polsce, a zapasy uzupełniać w Lidlach, gdzie ceny są zbliżone do tych w polskich sklepach. Po sugestiach przeczytanch na forum, postanowiliśmy nie wymieniać złotówek na kuny, a płacić kartą gdzie się da, ewentualnie wypłacać z bankomatu kuny na drobne wydatki, bilety wstępu itp, co okazało się dobrą decyzją, bo kurs mieliśmy atrakcyjny
W tej chwili mogę powiedzieć tyle, że mieliśmy świetne wakacje, których na pewno nie mielibyśmy decydując się na jakiekolwiek zorganizowane wczasy proponowane nam w tej cenie przez biuro podróży (nie mówiąc już o czasie trwania). Przez 11 dni zahaczyliśmy m.in. o Pulę, Kamenjak, Brsec, Rovinj, Motovun, Groznjan i Hum.
O dłuższe podsumowanie, włącznie z kosztami, postaram się na koniec mojej opowieści, a w międzyczasie zasypię Was tonami zdjęć i opisów, jeśli ktoś będzie miał cierpliwość czytać moje przydlugie wypociny