napisał(a) SingSing74 » 26.06.2016 21:45
Pomogliście mi w wyborze kempingu, więc i ja podzielę się moją, w części subiektywną opinią.
Kemping Lanternacamp.
Plusy:
1. Parcele dobrze przygotowane, równe, oddzielone żywopłotem, w znakomitej większości w cieniu. Położenie niektórych pozwala poczuć się jak na mniejszym, bardziej kameralnym kempingu.
2. Ładna roślinność. Sporo różnych gatunków drzew i krzewów. Taras naszego domku obrośnięty pachnącym powojnikiem – coś wspaniałego.
3. Kompleksy toalet najwyższych lotów. Czyste , pachnące, bardzo ładne, dużo – chyba 16. Nie wiem jak w sezonie, ale do 25 czerwca spotykałem tam bardzo mało osób.
4. Bardzo ładne dwa kompleksy basenów. Każdy znajdzie miejsce do dobrej zabawy – również dorośli.
5. Sporo małych placów zabaw, zmyślnie usytuowanych niedaleko łazienek. Tata zmywa, mama pierze, a malec się bawi. Trampoliny i dmuchańce (płatne). Dmuchańce na morzu.
6. Plaże. Jedna z nawiezionym jasnoszarym drobnym piaskiem – około 80 na 30m. Wzdłuż kempingu sporo średnich i małych plaż kamienistych i żwirowych. Dla każdego coś dobrego.
7. Trzy sklepy samoobsługowe, bary na plaży, restauracje , pizzeria.
8. Codziennie dyskoteka dla dzieci w amfiteatrze koło basenów. Wieczorem kino dla dzieci (nie po polsku). W ciągu dnia różne animacje, zabawy, wycieczki rowerowe.
9. Kilka rozmieszczonych po całym kempingu punktów sprzedających pieczywo (niektóre dodatkowo napoje i piwo).
10. Wypożyczalnia rowerów (400 kuna za 7 dni), elektrycznych hulajnog (400 kuna za 1 dzień), smarta.
11. Kilka wspólnych miejsc do grillowania.
12. Możliwość przebywania ze zwierzętami. Na samym końcu kempingu plaża dla piesków.
Minusy:
1. Na kempingu najdroższe sklepy spożywcze w jakich byłem kiedykolwiek. W miasteczku – ok 3km znajduje się market Tommy. Ceny w nim akceptowalne, około 20-30% wyższe niż w Polsce.
2. We wspomnianych punktach zwanych szumnie Pekara, sprzedaje się gumowe sztuczne pieczywo wypiekane na miejscu, jak w naszych Żabkach. Kupiona rano bagietka (10kuna) wieczorem jest jak guma. Malutka pseudo kajzerka (3 kuna za szt., w sklepie w Porec taka sama kosztowała 0,79 kuna – to tak dla porównania). Rogaliki z różnym nadzieniem (9-10 kuna) smaczne.
3. Dmuchańce, a raczej jeden dmuchany zamek kosztuje 20 kuna za 10 min. Po 10 minutach dzieciak dopiero się rozgrzewa. We Włoszech czy Francji, takie dodatkowe (płatne) dużo bardziej rozbudowane place zabaw kosztują 5 euro za cały dzień.
4. W plażowym barze lane Karlovacko kosztuje 24 kuna. W pawilonie gdzie puszczali mecze 27 kuna. Pomijając cenę, jego smak był mocno rozcieńczony – gorszy niż piwa w puszce.
5. Najdroższa pizza 55 lub 60 kuna. Średni smak. Jak ktoś głodny to 1 na osobę.
6. Baseny. Z jednej strony świetne, ale wszelkie zasady które znajdują się na tablicach są łamane. Pewnie przez to, że na basenach nie ma żadnej obsługi, która by tego pilnowała. Wchodzenie dzieci pod prąd na zjeżdżalnie, wrzucanie na zjeżdżalnie różnych przedmiotów, jazda z łańcuszkami, zegarkami itp. Ktoś nawet na jedną ze ślizgawek rozwinął linę z masztu statku. Potem cała rzesza dzieci zaczęła się po niej wspinać. Automatycznie, te grzeczne dzieciaki nie mogły się ślizgać. Nie ma też ratownika. Jedyny skuteczny STAFF, to panowie pobierający opłatę za leżaki (25kuna za dzień). I dobrze bo cwaniaków sporo.
7. Kolejna rzecz, która mi się tam nie podobała to możliwość palenia papierosów. Poza barami, popielniczki znajdowały się obok basenów dla najmłodszych. Jednak niektórzy odebrali to tak, że skoro tam można, to cały kompleks pozbawiony jest tego zakazu. Polacy są bardzo pomysłowi. Jeden prócz kremu do opalania zabrał plastikowy kubek po napoju, inny opróżnił puszkę po małym Lasko i od tej pory strefa palacza podążała za nimi oczywiście razem ze śmierdzącym dymem. Komu by się chciało chodzić te 30 m. do popielniczki?! Żeby nie było, że to tylko „nasi”. Pewien „kulturalny” Niemiec nie pozwolił sobie na wniesienie swojego piwa, więc nie miał do czego strząsać popiołu. Pomyślał więc, że trawnik (ładny) obok koca będzie odpowiednim miejscem. Po wszystkim z gracją pawiana skoczył pod pobliskie drzewko i jak kiedyś Gustlik gwóźdź, on niemal wbił peta w jego pień (a może to był Grigorij?). A że pet nie dał się wbić, to spadł pod drzewko. Będzie dla wiewiórek……. albo jakiś dzieciak nadepnie. Smutne.
8. No i na koniec bobasy – golasy. Suszenie na kocyku – OK, ale na basenie moim zdaniem dzieciaki powinny nosić majtki, a zupełne maluszki specjalne pieluchy. Z jednej strony chodzi o to, żeby komuś „dwójeczka” nie wyskoczyła prosto do wody, w której bawią się inne dzieci (miałem nieprzyjemność oglądać taki wypadek na basenie w Biela Uvala). Masakra. Z drugiej strony chodzi o zdjęcia i filmy. Jadąc na wakacje moimi pamiątkami są głównie zdjęcia w tym również fotki mojego (stosownie ubranego) dziecka bawiącego się w wodzie. Niezręcznie mi je robić kiedy rozebrane dzieciaki fikają koziołki w polu widzenia mojego aparatu, a było ich tam sporo. Nie wiem o co chodzi rodzicom tych dzieci, którzy sami chodzą ubrani. Równomierną opaleniznę? Komu ją będą demonstrować? To chyba nawet nie jest zbyt zdrowe kiedy w słońcu jest 45 st. Nie jestem detektywem, ale wkoło basenów kręciło się kilku bladych panów ze sporymi lustrzankami i komuś tam machając (może dla niepoznaki) trzaskali sobie fotki. Golizna u osób dorosłych w określonych miejscach mi nie przeszkadza, ale jeśli chodzi o dzieciaki, to powinny istnieć ograniczenia.
9. Kamieniołom. Mi nie przeszkadzał, ale do zalet zaliczyć go nie można. Na plaży było czasem słychać hałas pracy czy załadunku. Wewnątrz kempingu skutecznie maskowały go odgłosy „życia codziennego”.
10. Woda. Pierwszy dzień czysta, 9 kolejnych to żur. 4 ostatnie znowu czysta. Nie wiem czy to prądy przynosiły zanieczyszczenia z kamieniołomu, czy padający deszcz wymywał ziemię i drobny żwirek, którym były wysypane parkingi i częściowo plaże na kempingu. Sam kemping jest usytuowany na wzgórzu i obfite opady zmywały sporo podłoża, które potem szybko uzupełniała obsługa.
11. Wycieczka kempingowym pociągiem, to pomyłka. Za 30 kuna od osoby dorosłej i 20 od dziecka pow. 2 roku życia, zbieramy ludzi z kempingu i jedziemy na sąsiedni ośrodek apartamentów z czasów późnego Gierka przy okazji zwiedzając przydrożne parkingi. Pamiętam, że z Biela Uvala taki pociąg, ciekawą trasą zawoził pasażerów do Porec. To miało sens.
Pomimo wspomnianych wad, kemping można szczerze polecić, nawet osobom które nie lubią molochów. Na jego końcu, znajdują się naprawdę ciekawe miejsca do spokojnego wypoczynku. Najlepsze z nich to okolice urwiska, pod którym znajdują się namioty w stylu Safari. Jest tam też kilkanaście/kilkadziesiąt fajnych parceli przy samym morzu. Część z nich posiada kamienny grill i stoliczek ze słomianą parasolką. Sektor K na mapie kempingu.
- Załączniki:
-
-
-
-
-
-
Ostatnio edytowano 27.06.2016 11:11 przez
SingSing74, łącznie edytowano 7 razy