c.d.
W pobliżu plaż Prtlogu często przepływały mniejsze i większe pływadła:
Pod koniec pobytu zakupiliśmy jeszcze kilka pamiątek płynnych w Vinotekach: maslinovo ulje, crne vino, medvica, travarica itp.. Trochę się zdziwiłem, bo nalewki zakupione pomiędzy Labinem a Rabacem (około 1 km od ronda, z którego zjeżdża się w kierunku Rabaca, ma zakręcie trzeba odbić w lewo i pojechać ok. 1km zgodnie z drogowskazem) były dwa razy droższe niż Vinotece przy porcie w Rabacu. Na szczęście w tej pierwszej kupiłem tylko 3 pamiątki. A to kilka zdjęć z przystani w Rabacu:
Do Rabaca wybraliśmy się też raz specjalnie z naszym psem na specjalną plażę, której tam w 2009 roku chyba jeszcze nie było. Nasza Kika, zamoczyła łapki w Jadranie, bo pływać raczej nie lubi w odróżnieniu od innych psów, które tam spotkaliśmy. Plaża ta jest położona pomiędzy plażami przy hotelach Girandella a plażą FKK, praktycznie na końcu obszaru zajmowanego przez hotele, przy dróżce wiodącej w kierunku zatoki, o której wspomniałem na początku relacji. Nie jestem pewien, ale pięć lat temu nie było w tym miejscu plaży kamienno – żwirowej, tylko skały. Widocznie brzeg morza został „poprawiony” pod turystów i w sumie całkiem nieźle to wygląda.
- A to Kika
Za "psią" plażą zaczyna się FKK:
Przypadkowo byliśmy świadkami sesji fotograficznej, w promieniach wieczornego Słońca:
Ostatni dzień wykorzystujemy od rana na plażing w naszej ulubionej zatoczce:
Niestety czas szybko płynie i musimy pożegnać to piękne miejsce
Po południu pakujemy graty. Kierowcy korzystają z drzemki przed nocną jazdą. Ostatnia pogawędka z naszymi przemiłymi gospodarzami, których zapraszamy do Polski, zwłaszcza do odwiedzenia okolic Góry Św. Anny. Ich starszy syn mówi, że może się wybierze, bo w Czechach już był a do nas ma tylko 65 km od granicy CZ-PL.
Wyruszamy o 19:30 w kierunku tunelu Ućka, a za tunelem możemy jeszcze ostatni raz spojrzeć na Jadran i … powoli myśleć o następnym roku.
Jedziemy w kierunku Rupy patrząc z zazdrością, na tych którzy zmierzają w kierunku Jadranu. Granica CRO-SLO – bez kontroli machnięcie ręką i jedziemy dalej. Po niecałych trzech godzinach kolejna granica, zatrzymujemy się, żeby zakupić winiety austriackie. Zrywamy stare, kleimy nowe, a 150 m dalej kontrola winiet – jedyna kontrola drogowa na trasie tam i z powrotem. Za Wiedniem zjeżdżamy na duży parking, na dłuższą przerwę, żeby nie zasnąć za kierownicą. Później jeszcze jedna krótka przerwa w okolicach Ołomuńca i około 8:30 jesteśmy w domu. Akumulatory naładowane morzem i słońcem, kilkaset zdjęć no i "pamiątki" w płynie, którymi będziemy się delektować wspominając te piękne chwile
P.S.
Pod koniec trasy jeszcze jedna obserwacja dotycząca pracy drogowców, a dokładnie budowy ronda w Polsce i Chorwacji. Na trasie do CRO przejeżdżaliśmy przez budowane rondo w Głubczycach (wlot od strony Kędzierzyna-Koźla) – brakowało tylko warstwy ścieralnej czyli ostatniej warstwy asfaltu i drobnych prac wykończeniowych, a na Istrii w Vozilici zaczynali dopiero budowę ronda – wykopy i pierwsza warstwa kamiennego podkładu. Wracamy po 2 tygodniach i wygląda to tak: Vozilici rondo gotowe i teren wokół uprzątnięty, Głubczyce – bez zmian dalej ruch wahadłowy połową ronda i właściwie nie widać, żeby coś tam się działo. Może trzeba wysłać naszych do CRO na przeszkolenie