Istria i Wenecja 2007-Italiano

I tu trafiłaś .taka mam ksywę .wczesniej w szkole sredniej, na studiach a teraz w pracy

Wklejam zdjęcia ale zawsze warto też trochę napisać o pierwszym razie i przygodach.Zatem jak już wspomniałem nie lubię jechać po prostu autostradami 14-16 godzin i nic po drodze nie oglądać. Co prawda często kończy sie to tym ze dojeżdżam na miejsce w nocy ale warto . Zresztą podróż przez Węgry E3 to po prostu 9-10 godzin. Jedzie się wolno bo w kazdej mieścince jest fotoradar i Policja, a trasa wzdłuż Balatonu zapchana. ale warto zażyc węgierskiego folkloru (myślałem na początku że węgierski napis ELADO to pokój do wynajęcia ,ale to oznacza dom na sprzedaż).Jednak po przejechaniu granicy Węgiersko-Chorwackiej już teraz wiem ze lepiej częściowo a przynajmniej lepiej do Zagrzebia jechać autostradą W 2007 wybrałem się trasą na Varazdin i to był błąd.Wokół raczej nic ciekawego nie było tylko zapchana trasa. W 2007 roku nie mieliśmy mapy i postanowiliśmy przejechać przez Zagrzeb człowiek uczy się na błędach i się zgubiliśmy. Po kilku godzinnym jeżdżeniu w końcu wydostaliśmy się na Lućko ale ja dalej pragnąłem wrażeń i zamiast autostrada do Rijeki pojechałem przez góry. Oczywiście to nie był najlepszy pomysł.Widoki co prawda przez chwilę były przepiękne ale zrobiło się ciemno i kilkadziesiąt kilometrów po serpentynach nie należy do przyjemnych. W Rijece po godzinie 23.00 pozostało nam tylko przenocować w samochodzie bo było już za póżnona szukanie kwatery. Ale w pażdzierniku w nocy o 5.00 było 15 stopni (sprawdzałem na termometrze samochodowym ) i ten przepiękny widok ze wzgórza na Rijeke gdy wstaje słońce i mgły ,a wcześniej gdy jest już ciemna a domki na wzgórzach wokół zatoki sa rozświetlono ....to zostaje na zawsze.Do tej pory z narzeczona wspomiamy ten wręcz surrealistyczny nocleg.

Pisz pisz dalej super się czyta Pozdrav Adam

Teraz najlepsze by dostać sie na zachodnie wybrzeże Istrii postanowiliśmy pojechać przez Pazin i dalej drogą na Poreć .Oczywiście w pażdzierniku rozpoczynaja sie na chorwackich drogach remonty i droga z Pazin do Poreć okazała się zamknięta ,a objazd był jakiś długi juz nie pamiętam dokładnie któredy. Wydaje mi się że ktoś doradził nam skrót( przez góry juz na Istrii).Najpierw skończyła się szosa , później droga zaczęła piąć się pod górę pewnie ok 20 stopni, by opaść w dół też 20 stopniowym spadkiem . Droga przebiegała przez podwórka miejscowych domostw i czasami mój VW Pasat B5 chyba mieścił się cudem. W pewnym momencie zaczęło lać. Moja narzeczona zauważyłem że robi się coraz bardziej blada, a i mi nie chciało się śmiać. . Postanowiliśmy wrócić na objazd i po około 2 godzinach byliśmy z powrotem w tym samym miejscu wskazującym objazd. pocieszałem się tylko że jadący przed nami Niemcy z GPS-m też się zgubili, ale oni twardo pojechali dalej. Na szczęście dotarliśmy do Umag i znależliśmy fajny apartament (chyba nawet za 10 euro od osoby).Właścicielom muszę przywieść koniak bo gdy wyjeżdżaliśmy dostałem litr rakiji. Własciciele byli mili ale wiedzę o Polsce czerpali tylko z telewizji Trwam którą z polski odbierali i na jej podstawie wyrobili sobie poglądy o Polakach

fajna relacja, dobre zdjęcia.a i ci Chorwacji mnie zszokowali, słuchając jedynie słuszną stację TV

Zatem kontynuję....
Po Rovinji przyszedł czas na Pulę.Właściwie to dla zobaczenia Puli i według mnie trzeciego co do urody amfiteatru na świecie(po Koloseum w Rzymie i amfiteatrze w Niems we Francji)pojechałem do Chorwacji.Muszę się przyznać że wytwory ludzkiej cywilizacji przedkładam ponad wytwory natury( tu jesteśmy przeciwieństwami z moją dziewczyną).
I słowo stało się ciałem

tego miejsca w Puli nie będę komentował



w takich momentach tracę oddech

świątynia Augusta przepiękna pierwszy raz zobaczyłem świątynię rzymską w takim cudownym stanie. ( W 2008 w Splicie odwiedziłem świątynią Jupitera)

Niezłe i pikantne

teatr grecki w Puli

o ile dobrze pamiętam Łuk triumfalny Sergiusza( jego najpiękniejsza część)

jeszcze raz cudo architektury starożytnej

Chwila z pisarzem



nie mogłem sobie odmówić ponownego ujęcia z amfiteatrem w roli głównej

iczas pożegnać Pulę w promieniach zachodzącego słońca.Zrobiłem się kurcze sentymentalny, ale amfiteatr w promieniach zachodzącego słońca zmienił kolor na złocisty.
cdn...

Następnego dnia wybraliśmy się do Wenecji przez Słowenie ,jak już pisałem to tylko około 150 km, a wenecja....przepiękna, zobaczyłem miejsce które chyba tylko może istnieć w snach... (znów przezywam izvolite)zdjęcia będą opowiadać

Italiano Vero, ekstra foty szczególnie te z Puli!

Italiano napisał(a):ten przepiękny widok ze wzgórza na Rijeke gdy wstaje słońce i mgły ,a wcześniej gdy jest już ciemna a domki na wzgórzach wokół zatoki sa rozświetlono ....to zostaje na zawsze.Do tej pory z narzeczona wspomiamy ten wręcz surrealistyczny nocleg.

Jak na amerykańskich filmach Ale wierzę, też lubię takie klimaty

Italiano napisał(a):Wydaje mi się że ktoś doradził nam skrót( przez góry juz na Istrii).Najpierw skończyła się szosa , później droga zaczęła piąć się pod górę pewnie ok 20 stopni, by opaść w dół też 20 stopniowym spadkiem . Droga przebiegała przez podwórka miejscowych domostw i czasami mój VW Pasat B5 chyba mieścił się cudem. W pewnym momencie zaczęło lać. Moja narzeczona zauważyłem że robi się coraz bardziej blada, a i mi nie chciało się śmiać. . Postanowiliśmy wrócić na objazd i po około 2 godzinach byliśmy z powrotem w tym samym miejscu wskazującym objazd.

Takie rzeczy się potem najlepiej wspomina

Czekam na zdjęcia z Wenecji Powrócą miłe wspomnienia...

Poranek na trasie do granicy Słoweńsko -Chorwackiej był mglisty

ale gwarantował piękne widoki

oczywiście przejażdzamy przez Buje

kierujemy się w stronę granicy Słoweńskiej


na Buzet

za tymi górami to już Słowenia

własnie mineliśmy Triest więc można przez chwilę popatrzeć na zatokę Wenecką a swoją drogą była niezła wysokość

włoskie drogi to drogi przez mini tunele

widok z Mestre na lagunę wenecką


i jesteśmy nareszcie w ukochanym mieście Casanowy

ale wenecja to przecież miejsce nie tylko dla ciała ale i dla ducha, z przepieknymi kościołami

ale żeby nie było za słodko widziałem w resteracji nad brzegiem Grand Canale szklankę coca coli za 15 euro
cdn w wenecji...

a swoją droga to ciekawe jak Włosi potrafią modlić sie w takich przepięknych miejscach. Ja otwierałem szeroko oczy i podziwiałem rzeźby i obrazy


przecież tu tworzył Tintoretto zatem trzeba chłonąć każdy szczegół jego obrazów , więc pytam dalej co z mszą?


to kocham w Italii. tu sacrum przeplata się z profanum

maski były coraz piękniejsze
cdn...a maski były coraz piękniejsze

Moze dodam teraz krótka relacje odnośnie Wenecji, a wię fakty i mity wg."italiana"
1.Coca cola może kosztować w resteuracjach nad Grand Canale 10 Euro bałem się pytać o cene hotelu -fakt
2.Kanały śmierdzą- mit w październiku nie czułem fetoru kanałów, było całkiem znośnie.
3.Nie ma gdzie zaparkować auta- mit -nie trzeba parkować w Mestre .Przy wjeżdzie do Wenecji po prawej stronie są spore parkingi .W 2007 w cenie 2-3 euro za godzine (płacimy przy wyjeździe)
4.Wenecja tonie-od natłoku turystów -FAKT-w październiku na placu Swiętego Marka trzeba się było przeciskać do późnych godzin po mieście krążą dziesiątki wycieczek, nie jest to nazbyt romantyczne miejsce ale taki włoski Disneyland.
5. Niewielkie maski (fakt bardzo piękne) widziałem w cenie od 80 euro

na razie tyle co mi się nasunęło