Odwlekałam pisanie tej relacji, żeby ogrzać te chłodne dni,
które wiadomo, że musiały nadejść
A skoro już się zdecydowałam, to ogrzewajcie się przy moich wspomnieniach
W zeszłym roku niestety, urlop był raczej pracowity niż wypoczynkowy.
A ja mam takie skrzywienie, że lubię czasem odpocząć. Dlatego już po tym
nieszczęsnym, zeszłorocznym urlopie, staraliśmy się tak kombinować, żeby
w tym roku wyjechać. A gdzie .... no przecież, że do Cro
Wszyscy znajomi dziwili się, że "znowu do Chorwacji". Ale oni tam jeszcze nie byli,
więc to ich zdziwienie było im wybaczone
Termin wstępnie ustalony na 23 lub 24 sierpnia, miejsce Istria i może Krk.
W między, tak zwanym, czasie zostajemy zaproszeni na weselę na....18.08
a i inne sytuacje, zaczynają nam trochę wprowadzać niepewności, co do terminu wyjazd
Na szczęście wszystko się pomyślnie poukładało i zgodnie z wcześniejszymi planami
wyjazd odbywa się zgodnie z planem.
I tak 23-go sierpnia o godz 6.50 w słoneczny poranek Gosia i Krzyś, pakują się do swojego
autka, zaopatrzonego oczywiście w służbową naklejkę i ruszają ,
na kolejne poznawanie nieznanego w Chorwacji
Droga jak to droga, a to korki, a to objazdy, a to brak informacji o dojeździe,
no takie nasze, polskie
Krzyś jedzie, prawie, zgodnie z przepisami i dlatego w Łodzi na jednym ze skrzyżowań,
zostaliśmy poinformowani przez wyświetlacz, który znajdował się nad skrzyżowaniem,
że jedziemy z prędkością 75km zamiast 50
Na szczęście to tylko informacyjnie ufffff.
Po zjedzeniu ostatniego posiłku w tym dniu, na polskiej ziemi i zakupie winietki,
o godz 12.40 wjechaliśmy na przyjazna czeską ziemię
Pogoda piękna, widoki też, a humory.... chyba nie muszę opisywać
Jedziemy
A jako że Krzyś się nie spieszy, przemierzamy ziemie czeską na luziku.
A o godz 15.15 wjeżdżamy na austriacką..... tak, przyjazną ziemię
A tak wygląda przyjazna austriacka ziemia
z resztą droga też przyjazna
Za Wiedniem Krzyś poczuł zmęczenie i oddał kierownictwo w moje
piękne rączki Jako że nie umiem obsługiwać tampomaka, zresztą nie lubię ,
moja biedna prawa noga musi być bardzo czujna, żeby nie osiągać prędkości
zagrażających mandatem
I tak walcząc z chęcią zbyt szybkiej jazdy, o godz 19.00 szczęśliwie, dotarliśmy
do granicy austriacko-słoweńskiej
Dotarliśmy również, do końca tego odcinka