Tak jak wspomniałam, wieczorem po kolacji ruszamy
zobaczyć Rovinj na własne oczy.
Tyle się na oglądałam w innych relacjach, że teraz pora
na własne oględziny
Dodam jeszcze, że jak do tej pory, przygotowując się do wyjazdu,
nigdy nie zapisywałam sobie jak dojechać, czy dojść gdzieś... tam.
Owszem poczytałam, popatrzyłam, ale drogą prób i błędów sami później
szukamy swoich dróg. I tylko po drodze mijając, albo docierając już
na miejsce stwierdzam, że już je znam ze zdjęć i Waszych opowieści
No to ruszamy "na" Rovinj
Wyszliśmy na ulicę i tak jak w Warszawie punktem orientacyjnym jest PKiN,
tak w Rovinj, rozglądam się za wieżą św. Eufemii.
nie widzę, jeszcze kawałek.... nie widzę
jest, widzę
Staramy się zapamiętać po drodze jakieś znaki szczególne, żeby nie błądzić
w drodze powrotnej
Od naszej kwaterki do starej części Rovinj mieliśmy około 1km.
A tak w ogóle, to stwierdziłam, że to miasto jest zakręcone i będę z uporem
maniaka, trwać przy tym stwierdzeniu
Wreszcie docieramy ....
I tak jak wcześniej wspomniałam, część miejsc już "widziałam" ,
teraz w i d z ę
Nie zasypie Was zdjęciami bo winnych relacjach forumowiczów jest ich na
tyle dużo, że nie chcę przeginać.
Rovinj z mojego aparatu
oczywiście, nieodłączne
i jeden
z wieżą po nocy mój aparat sobie nie poradził
i jeszcze
Miałam nadzieje, że końcówka sierpnia sprawi, że będzie mniej turystów,
ale to były płonne nadzieje
Jednak byłam na wakacjach i nie psułam sobie humoru nadmiarem turystów,
przecież ja tez do nich należałam
Wędrowaliśmy sobie, bardziej lub mniej zatłoczonymi uliczkami i cieszyliśmy
oczy tym co nas otaczało. I pomimo komercji, która wyłaziła skąd tylko się dało
to nie zwracaliśmy na to uwagi.
W śród mijanych turystów rzadko było słychać polską mowę.
Doszliśmy do wniosku, że jadąc pierwszy raz do Cro i wybierze się Dalmację,
To ciężko jest później zmienić kierunek na północny zachód.
Pora zakończyć nasz pierwszy dzień, wracamy na naszą zakręconą
ul. Zagrebacką i udajemy się na w pełni zasłużony odpoczynek.