07.09 - Pazin, Hum Budzik dzwoni wcześniej niż zwykle. Nie znoszę pakowania
, po x razy zaglądam w każde miejsce nie mogąc wyzbyć się wrażenia, że czegoś ważnego zapomniałam. Koło 10tej wszystkie nasze manele ostatecznie lądują w aucie. Oddajemy klucze i ruszamy w drogę. Żegnaj Poreczu! A może raczej do zobaczenia
.
Niecierpliwych niestety rozczaruję, dzisiaj nie dojedziemy na Brać
. Wylądujemy nawet nieco dalej na północy
, na chwilę zajrzymy na Słowenię, a noc spędzimy w Zagrzebiu. Podstawowy cel na dziś to zawody z cyklu Speedway Grand Prix w słoweńskim Krsko. Taki kaprys pokręconych kibiców
.
Ale zanim żużel, jeszcze dwie atrakcje Istrii.
Pierwszym przystanek robimy już po około 30 km, w
Pazinie, który w XIX wieku był stolicą administarcyjną Istrii. To, co skłania nas do odwiedzenia Pazina to zamek obronny, zbudowany na skraju urwiska, na ponad 100 metrowej skale.
408.
409.
Pierwsza twierdza w Pazinie powstała już w IX wieku. Swój obecny kształt zamek zyskał jednak w XIII i XVI wieku, kiedy to poddawany był licznym przebudowom. Obecnie na zamku ma siedzibę Muzeum Etnograficzne Istrii szczycące się m.in. bogatą kolekcją dzwonów z okresu od średniowecza po wiek XX. Do środka nie zajrzeliśmy, muzea to nie nasza bajka.
410.
411.
412.
413.
414.
415.
Twierdzę w Pazinie opisał w jednej ze swojej powieści Juliusz Verne. Książka ta zatutułowana Mateusz Sandorf opisuje losy tytułowego bohatera uwięzionego w lochach pazinskiego zamku. W nawiązaniu do tego wydarzenia w Pazinie odbywa się co roku Istrakon - festiwal fantastyki naukowej imienia Juliusza Verne'a. Inną ciekawostką miasta jest odbywający się tu co wtorek targ, którego tradycja sięga aż XVI w. i po dziś dzień jest skrzętnie przestrzegana przez mieszkańców.
Tuż obok zamku toczy się normalne życie
. Klasyczny widok w każdym z chorwackich miast i miasteczek
.
416.
Następnym i zarazem ostatnim już naszym przystankiem na Istrii jest
Hum czyli najmniejsze miasto świata. Fakt ten potwierdzony został stosownym wpisem w Księdze Rekordów Guinnessa. Do Humu prowadzi nas kolejna fantastyczna szutrowa droga. Przejazd niemal tak samo ekscytujący jak sama wizyta w miasteczku
.
Powstanie Hum datowane jest na XI wiek. Do dzisiaj zachował on wczesnośredniowieczną architekturę i układ urbanistyczny. Malutki Hum liczy zaledwie 23 mieszkańców (według stanu na koniec 2009 roku). Rokrocznie w czerwcu obchodzone są tu Dni Humu, podczas których mieszkańcy zgromadzeni w średniowiecznej loggii wybierają swojego burmistrza. Wybory przeprowadza się według starej chorwackiej tradycji, praktykowanej od XII do XVII wieku, a która później zanikła. Pod koniec lat 70. ubiegłego wieku członkowie lokalnego stowarzyszenia zdecydowali się wskrzesić ten zwyczaj. Opis całej ceremonii możecie przeczytać
TUTAJ.
Wjazd do Hum jest płatny. Po uiszczeniu opłaty w wysokości 10 kun otrzymuje się bilet uprawniający do wjazdu na parking.
Zapraszamy na malutki spacer
.
417.
418.
419.
420.
421. Loggia czyli obwodowa komisja wyborcza
422.
423.
424.
425.
426.
427.
428.
429.
430.
431.
Pora żegnać się z Istrią. Zastanawiamy się przez chwilę czy nie odwiedzić jeszcze niedalekiego Buzet, ale odpuszczamy biorąc pod uwagę na fakt, że jest sobota, a przed nami jeszcze legendarne bramki Lučko i pokonanie granicy ze Słowenią, na której nie wiadomo czego można się spodziewać (chociaż korków jak w Macelj jednak nie przewidujemy).
Tym samym szutrem wracamy więc w stronę B8, potem tunel Učka, A7, z oddali podglądamy zabudowania Rijeki, zjeżdżamy na A6, dalej A1, ruch gęstnieje, samochodów coraz więcej, Lučko coraz bliżej
... Tuż przed zjazdem 1a Donja Zdenčina pojawia się ostrzeżenie o korku za 5 km. Szybka decyzja - zjeżdżamy.
Przez podzagrzebskie wioski gładko docieramy do celu -
Roo-Rooms na Sv.Duha - pokoje ładnie urządzone, czyste, wifi, w cichej okolicy, żadnych problemów z parkowaniem. Polecamy. Płaciliśmy 250 kun za dwójkę, ale dwa plus nieduże
jeden też się wygodnie wyśpi. Łazienka drzwi obok, akurat była do wyłącznej dyspozycji. Pokój z własną łazienką koszował 300 kun.
Szybko porzucamy podręczny bagaż, wciągamy mix grilla w pierwszej napotkanej restauracji (cena niemal połowę niższa niż za podobny zestaw w Poreču
) i ruszamy do Krsko
. Na granicy w Obreżje, której tak się obawiałam, spędziliśmy może pół godziny.
Potem nastąpiła największa dla nas
atrakcja tej soboty - Grand Prix Słowenii - 9 runda zmagań o tytuł indywidualnego mistrza świata na żużlu. Temat zdecydowanie na inne forum
, ale z kronikarskiego obowiązku wspomnę, tylko że wieczór był cudownie biało-czerwony.
Zawody wygrał Jarek Hampel.
Na najniższym stopniu podium stanął Tomek Gollob.
Naszych reprezentantów przedzielił ulubiebiec wrocławskich kibiców (a więc również nasz
) Brytyjczyk Tai Woffinden.
Słowem podium marzenie
Fajerwerki smakowały wybornie
.
Jutro ruszamy na Brač.