A więc tak:
1. Dojazd przez Czechy, Austrię, Słowenię 11godz z postojami. Z Sosnowca do Rovinj wyszło 960km. Myślałem że zmieścimy się w 10h, ale nie dało rady...
Przynajmniej mam porównanie z dojazdem przez Węgry. Czasowo wsumie podobnie, tylko mniej mecząco bo same autostrady ale drożej bo opłaty za autostrady i grzeje się szybciej, a z 2ma rowerami na dachu już widać większe spalanie...
Ale chyba tak jest lepeij jechac na płn. CRO.
2. Samo Rovinj bardzo mi się podoba. Duże miasto, ładny port (narazie przelotem tylko na rowerze). Ludzi dosyć dużo. Fajnie że apartament mamy na płd. Rovinje z dala od centrum. Jak obejrze miasto to cos więcej będę mogł powiedzieć.
Wzdłuż wybrzeża super ścieżki (drogi) głównie szutrowe na rower (super widoki) ale głównie na południe od miasta.
Z synem pokrećiłem się rano 1'30g. Sadzę ze w lato to tam by były tłumy, tak że jazda (w takim tempie jakim jeździmy) odpada...
A potem zaaplikowałem sobie sam 3 godz.
Zrobiłem miks tych dwóch tras:
http://www.istria-bike.com/.app/upl_ima ... 102823.gifhttp://www.istria-bike.com/.app/upl_ima ... 090147.gifPlus moje dodatki
Tak po krótce:
Nastawiłem się na rower MTB, szosy już nie dałem rady wziaść, tym bardziej że w lato w terenie jest za gorąco.
Dzisiaj też niezle było w południe termometr mi pokazywał 29-32C.
Pojechałem z Rovnji na pół. przez kamp FKK (ahh te widoki....
)na szczyt góry za Valaltą. Super widok z wieży widokowej, jutro może tam jeszcze raz podjadę z aparatem. Widok z góry na Rovinj i Limski kanał. Wogóle ten camp Valalta spodobał mi się pełn tam dróg szutrowych że można wykręcić pętle po 45 min (góra dół po samym kampie!).
Potem znalazłem szlak rowerowy na Rovinjske Selo. Cały czas lekko w górę na wysokość około 170m. Zero ludzi. Super szuterek. Co do oznaczeń szlaków rowerowych to tabliczki są ale baaaaardzo oszczędne (tak ze w kilku miejscach pobładziłem). Ale to był dzień "rozpoznania terenu".
Zjazdy tymi szutrówkami to już pełny gaz!
Tylko tabuny jaszczurek uciekają spod kół.Wyjechałem przy wybrzeżu w okolicach Vestar i wróciłem wzdłuz wybrzeża. Wyszło 4'20godziny ale jakoś się nie ujechałem.
Koła roweru całe białe od tego białego szutru.
Generalnie jest gdzie pojeździć,ale czuję ze kilka dni i wszysto tu bym objechał co się da w terenie...
Po obiadku była kąpiel w Jadranie: podsumowując - da się i to spokojnie!Raczej zmarzluch jestem a popływałem z poł godziny.
Fajne są te małe wysepki. Jutro może uderzymy na pontonie na nie.