marze_na napisał(a):Rovinj
.
Gdybym się kiedyś jeszcze raz wybierała na Istrię na pewno zatrzymałabym się tam na parę dni.
W takim razie zapraszam na ciąg dalszy spaceru
2 maja (środa): Rovinj (Rovigno) - część drugaSchodzimy z dzwonnicy i idziemy się bliżej przyjrzeć św. Eufemii
Za tym ołtarzem z posągiem świętej:
znajduje się rzymski sarkofag z VI wieku, w którym przechowywane są relikwie patronki Rovinja:
Święta Eufemia żyła na przełomie III i IV wieku w okolicach Konstantynopola. Podczas panowania cesarza rzymskiego Dioklecjana została uwięziona wraz z 49 innymi chrześcijanami pod zarzutem odmowy złożenia ofiary bogu wojny Marsowi. Po rozlicznych mękach wydano ją na pożarcie dzikim zwierzętom w rzymskim amfiteatrze. Dziewczyna zginęła, ale jej ciało nie zostało rozszarpane, co zadziwiło przyglądającą się widowisku gawiedź.
Wydarzenie to (cud?) zostało przedstawione na obrazie obok sarkofagu:
Na przeciwległej ścianie natomiast możemy zobaczyć uwieczniony na płótnie moment dopłynięcia do murów Rovinja w 800 roku sarkofagu ze szczątkami świętej:
Jak to się stało, że ten kamienny sarkofag nie zatonął, tylko dopłynął do brzegu
No cud przecież! Kolejny!
Nie będę już się rozpisywać o innych cudach związanych z tą świętą. Jak ktoś jest zainteresowany, łatwo znajdzie
Różnych wizerunków św. Eufemii nie brakuje zarówno w kościele, jak i w całym mieście. Tu rzeźba w katedrze:
Do tych w innych częściach Rovinja jeszcze przejdziemy.
Teraz już z przyjemnością nurkujemy w labirynt wąskich uliczek, w których trwają prace remontowe (przygotowania do sezonu):
albo toczy się zwyczajne życie - np. pani w ciekawy sposób (przesuwając sznurki) rozwiesza pranie:
Właśnie nadciąga wycieczka
Ratuj się, kto może
:
Uff, udało się!
Znalazłam całkiem miły zaułek:
Japońskich turystów wszędzie pełno:
Włoskie klimaty
Najbardziej zadziwiali mnie mieszkańcy paradujący w (pikowanych!) kurtkach i długich spodniach:
podczas gdy mnie, zmarzluchowi, było całkiem komfortowo w sukience na ramiączkach i sandałkach (oczywiście z gołymi nogami). Nie sądzę, żeby wszyscy ciepło ubrani
lokalsi byli chorzy czy przynajmniej przeziębieni
Takie same obrazki widzieliśmy w zeszłym roku, w kwietniu, w Trieście, kiedy Włosi (a zwłaszcza Włoszki) paradowały w kozakach, a my w sandałach, z odkrytymi nogami i w krótkich rękawkach. No ale wtedy mogło być 18 stopni, a dziś jest przynajmniej 23, co w słońcu daje odczuwalną temperaturę blisko 30
Widać, że jesteśmy ludźmi z "północy" przyzwyczajonymi do innych temperatur, choć akurat w tym czasie w Polsce było dużo goręcej
Mijamy puste (
) restauracyjne stoliki:
i wychodzimy na Trg Maršala Tita:
przy którym stoi późnorenesansowa wieża zegarowa z czasów weneckich (przypomina mi tą, którą widzieliśmy w mieście Cres):
oraz urocza fontanna:
I w tym miejscu muszę się przyznać, że nie wiem, jak to się stało, że przegapiłam Łuk Balbi/Balbiego, który znajduje się tuż obok
Teraz nie mogę sobie tego wybaczyć...
To pewnie przez to nasze uciekanie od tłumów, które musiały sunąć w tamtą stronę... Cóż, trzeba będzie do Rovinja wrócić
Tymczasem znajdujemy się już w porcie:
i podziwiamy galeby:
oraz palmy (Tonowe)
:
Z takiej perspektywy Rovinj również prezentuje się imponująco:
I jeszcze zbliżenie na wieżę zegarową:
Opuszczamy port, do którego jeszcze wrócimy na pyszną pizzę. Tymczasem, spacerując dalej, odkrywamy najstarszą budowlę Rovinja - XIII-wieczne baptysterium, o tyle nietypowe, że jest ono siedmiokątne, a zwykle budowano ośmiokątne:
Wrażenie psuje ruch uliczny, który jest w tym miejscu, czyli przy Trgu na kolvi, dość duży:
Przejdziemy się teraz usianą sklepikami ulicą Karera (czy też Carera) z wyrytymi w kamieniu numerami domów:
Zadzierając głowę, można tu zobaczyć pięknie rzeźbione balkony:
(Tylko trochę ta klima nie pasuje
)
albo dostrzec wciśnięte między budynki kościółki:
Zaczynamy piąć się w górę, w stronę klasztoru franciszkanów, ale o tym już w następnym odcinku