Jako, że raptem kilka dni temu wróciłem z Istrii, chciałbym podzielić się wrażeniami z urlopu, póki jeszcze co nieco pamiętam .
Od razu wyjaśniam tytuł. Od Istrii 8 lat temu zacząłem swoją przygodę z Chorwacją, to na skałkach Medulina w promieniach zachodzącego słońca oświadczyłem się mojej obecnej żonie .
Dziś jestem szczęśliwym tatusiem córeczek: 4,5 rocznej oraz 9 - miesięcznej.
W mojej relacji będą też doświadczenia z praktycznego skorzystania z karty EKUZ a także nieszczęśliwa przygoda ze spotkania 3 stopnia z jeżowcem, mapa eksploracji przybrzeżnych wód dla amatorów pływania z maską i fajką a także wrażenia z wycieczki fish picnic.
Ale wracając do sedna. Z uwagi na to, że zeszłe wakacje zagraniczne musieliśmy odpuścić z uwagi na to, że małżonka nie najlepiej ciążę znosiła, w zeszłym roku pojechaliśmy na tydzień w polskie góry. Uważam, że polskie góry są piękne, ale jak podliczyłem tydzień naszego pobytu w górach, okazało się, że wydaliśmy podobną kwotę jak za ten sam okres w Rogoznicy dwa lata temu. Powiedziałem: rukwa mać! Przyszły rok - Chorwacja!
W styczniu ruszyły przygotowania. Oczywiście lektura forum - wybór rejonu, szukanie kwater, co zwiedzić, co jeść, jak jechać itd. Kiedy już wstępnie kwatery i termin został ustalony, moja nieoceniona małżonka zaczęła obdzwaniać swoją liczną rodzinkę z propozycją wspólnego wyjazdu. W efekcie rozmów z wyjazdu 2+2 zrobiło się 12+5 a w tym jedna z osób w zaawansowanej ciąży. Gdzie z taką armią jechać? Wybór był jedyny - w miarę blisko, żeby ukrócić męki jazdy dla dzieci. Dla większości z dzieci to pierwsza tak daleka podróż, w dodatku było wiadomo, że niektóre dzieci nie znoszą długich podróży dobrze, więc wybór był raczej jedyny z możliwych - Istria. Mi osobiście też to pasowało, bo 8 lat temu byliśmy na wycieczce zorganizowanej, więc wycieczek po półwyspie za dużo nie było. Teraz chcieliśmy to nadrobić.
W związku z tak liczną armadą dzieciaków zacząłem się zastanawiać, czy wynająć kwatery, czy też domki na kampingu, gdzie dzieci miałyby inne rozrywki oprócz chlapania się w wodzie i rzucania kamykami do wody .
Po mozolnych poszukiwaniach uwzględniając możliwe terminy oraz możliwości finansowe wybór padł na Kamping Lanterna. Udało się zarezerwować 3 moblihome w promocyjnej cenie w dogodnym terminie, wiec już w lutym pozostało tylko odliczanie DDW
Jako, że ogółem udało się nas upchać w 4 auta 16.06. o godzinie 19.45 wyruszyliśmy z punktu zbiorczego - parking przed Auchan pod Częstochową. GPS wskazał 980 km, więc 10 godzin jazdy + ok. 2 godziny na postoje, planowany koniec podróży godzina 8.00 rano następnego dnia.
Podróż przebiegła sprawnie, nie ma tu co szeroko opisywać. Tankowania zakup winietek, jazda bez pośpiechu. Jedynie była zabawa w Austrii z szukaniem stacji paliw z LPG, bo oczywiście jeden z kierowców się nie przygotował do podróży i między Wiedniem a Grazem zajeżdżaliśmy na większość stacji paliw, w poszukiwaniu LPG. W nocy znaki są jednak trochę gorzej widoczne i zdarzyło nam się pominąć jedną albo dwie stacje z tym paliwem.
Koniec końców około godziny 8ej rano zameldowaliśmy się przed bramą wjazdową do kampingu. Ponieważ i tak zakwaterowanie zaczyna się od godziny 15.00 zaparkowaliśmy już na terenie kampingu i pierwsze kroki skierowaliśmy w wiadomym kierunku.