Jeziora Plitwickie - cud natury
Zapraszam na
Plivicki maraton
Jeziora Plitvickie - najbardziej sielankowy zakątek Chorwacji i najstarszy (od 1949 r.) park narodowy w Chorwacji.
Według legendy jeziora powstały po długiej suszy. Wyschła nawet rzeka Czarna, jeden ze strumieni, które je dziś zasila.
Nie pomagały modlitwy i błagania zrozpaczonych wieśniaków. Aż nagle w dolinie pojawiła się tajemnicza Czarna Królowa ze swoim orszakiem. Wysłuchała próśb nieszczęśników i niebo w huku grzmotów rozdarły błyskawice. Zaczął padać ulewny deszcz i padał do czasu
aż postały jeziora
Naprawdę tajemnica kaskad leży w wysokim nasyceniu wody związkami wapnia z krasowego podłoża i w jej krystalicznej czystości. Woda, uderzając o skały, tworzy mikrokryształy zatrzymujące się na mchu i roślinach. Podczas trwającego lata procesu rośliny - dosłownie - kamienieją. Tak powstaje trawertyn budujący na rzece zapory. I to właśnie przypominające fantazyjne ryciny romantyków, niezwykłe, niby-jaskiniowe naturalne tamy z trawertynu zatrzymują wodę, tworząc jeziora i wodospady.
Żeby zachodziły te procesy chemiczne, musi zostać spełniony szereg warunków, przede wszystkim odpowiednia temperatura wody i wilgotność powietrza. Podczas 30 tys. lat tworzenia się jezior wiele było przerw w "produkcji" trawertynu, ale w obecnym stuleciu narasta on w najlepsze. Żyjące własnym organicznym życiem jeziora będą więc dalej dzielić się i piętrzyć.
Park narodowy utworzono w obrębie jezior w 1949 roku. Trzydzieści lat później UNESCO wpisało go na Listę Światowego Dziedzictwa. Uznano bowiem, że, niezależnie od warunków społecznych i politycznych, miejsce to należy bezwzględnie chronić, by przekazać je w jak najlepszym stanie przyszłym pokoleniom. Na terenie parku znajduje się 16 jezior, których barwa zawsze jest błękitna, zielona lub turkusowa. I nie przeszkodzi w tym ani pora roku ani kapryśna czasem aura. Jeziora połączone są ze sobą ponad 90 wodospadami, licznymi strumykami, potokami, stawami i dzikimi rozlewiskami. Z łącznej powierzchni około 29,5 tysiąca ha, 22 tysiące ha to lasy, 217 ha - woda; reszta to łąki i użytki rolne. Dwa największe jeziora to Kozjak i Pščanskoro zajmujące prawie dwie trzecie wodnego obszaru parku. Jeziora dzielą się na górne i dolne. Początek górnym dają dwa potoki: Bijela Rijeka i Crna Rijeka, które, łącząc się koło wioski Plitwicki Lescowac w rzekę Maticę, wpadają kilometr dalej, na wysokości 639 metrów n.p.m., do 2,5 kilometrowego Jeziora Proščanskiego. Stąd kaskadami spływają do położonych coraz niżej jezior, aż do największego z nich, Kozjak, o powierzchni 82 ha. Na jego środku leży malutka wysepka dodająca jezioru uroku i tajemniczości. Wokół jezior dolnych jest nieco mniej lasów, ale krajobraz jest tu znacznie bardziej romantyczny. Zasilający te jeziora Plitwicki Potok spada w 80-metrową przepaść z hukiem rozbijając się o skały, tworząc Veliki Slap . Wody płyną dalej kanionem rzeki Korany tworząc cztery kolorowe kaskady: od bieli poprzez jasną zieleń, turkus i błękit po granat i ciemny granat. Między jeziorami napotykają skalne progi, z których spływają bajecznymi wodospadami. Najbardziej znane to Batinovački, Kozjački, Galovački, zaś w obrębie jezior dolnych: Milanovački, Milke Trnine, Velike Kaskade i Sastavci.
Tyle tytułem wstępu - ja z żoną i znajomymi czterogodzinny maraton zwiedzania rozpoczęliśmy w dniu 2.08.2008 r. i brakło nam trochę szczęścia , bo ktoś z nas mógł zostać w tym dniu 500.000 zwiedzającym -
szczęście uśmiechnęło się do Valdony i Dariusa z Litwy
Jako kierownik i pilot wycieczki zarządziłem wczesne wstawanie na kwaterze o godz. 6 , ponieważ z Tusilovic do Plitvic mieliśmy ok.60 km, potem ok. 4 godziny ich zwiedzania ( a sprawdzona przed wyjazdem prognoza pogody zapowiadała się w tym dniu w Plitvicach jako gorąca - 34 stopnie) no i po zwiedzaniu czekała nas jeszcze ok. 300 trasa do Funtany na Istrię.
Po kilku kilometrach jazdy starą drogę napotkaliśmy półgodzinny korek spowodowany wypadkiem (stłuczka 4 samochodów}
Na parking w Plitvicach (płatny 7 kun za każdą godzinę postoju) przyjechaliśmy ok. 8.30 , nie było problemu z zaparkowaniem.
Z parkingu mostem nad drogą
udaliśmy się do kas po bilety (w cenie 110 kun od osoby dorosłej)
Po wejściu na teren parku pierwszy do zwiedzania ukazał nam się wodospad Veliki Slap
A kiedy doszliśmy do jego podnóża , słoneczne poranne światło pokazało nam tęczę
Spod Velikego Slapu udaliśmy się na spacer przez mostki i dróżki , podziwiając kolejne napotykane różnej wielkości jeziorka i wodospady.
Poranne słońce jeszcze nie piekące , nie dokuczało w zwiedzaniu , natomiast jeziorom i okolicy dodawało pięknych kolorów.
a aparat cały czas pracował pstrykając jeden widoczek dwa razy
Po kilku kolejnych minutach spaceru dotarliśmy do
Jeziora Kozjak, gdzie w restauracji przy kawie zrobiliśmy sobie krótki odpoczynek , a następnie zaokrętowaliśmy się na jeden z kilku stateczków pływających po jeziorze
aby udać się w następną część Parku, pogoda dalej dopisywała , choć z każdą minutą słońce mocniej przygrzewało. Na szczęście za Jeziorem trasa spaceru przebiegała w większości mostkami i dróżkami pod drzewami, więc maszerowało się i podziwiało Park w półcieniu.
Mijamy kolejne jeziorko
i znowu widzimy wodospady, każde inne w swoim otoczeniu i w grze świateł.
Kolejne jeziorko, dróżka i znowu ukazują się inne wodospady, a po nich znowu jeziorka
Maszerujemy dalej .... i powtórka z rozrywki - w trochę innych kolorach
Wodospady w Plitvicach mają kilka sikawek , ale bywają też o jednej sikawce
Aparat po raz kolejny upatrzył sobie obiekt do fotografowania i pstryknął mu kilka zdjęć
Po minięciu ostatniego wodospadu powoli kończymy zwiedzanie , bo czeka nas jeszcze powrót na parking i jazda w dalszą drogę na Istrię.
Z pośród drzew i ścieżki lekko po górkę jeszcze dwa zdjęcia.
i znaki kierują nas na drogę asfaltową gdzie czekamy na kolejkę (do której kolejki nie było) zwożącą zwiedzających do parkingów
Kilka minut jazdy kolejką w dół ma ostatni przystanek , z którego do naszego parkingu mamy jeszcze 10 minut drogi, maszerujemy więc ścieżką wśród drzew i okazuje się , że aparat znowu musiał wziąć się do pracy
Po ok. 4 godzinach zwiedzania wracamy na parking.
Znajomi są zachwyceni i pod wielkim wrażeniem zobaczenia Parku - dziękują mi za przywiezienie ich w to miejsce.
Dla mnie i dla żony było to powtórne zwiedzanie parku po 10 latach , pierwsze było w czasie drugiego pobytu w Chorwacji - w 1998 roku.
I mimo powtórnego zwiedzania też byliśmy ponownie zauroczeni , tym bardziej, że 10 lat wstecz nie było takiego pięknego słońca w czasie zwiedzania.
Historia zatoczyła koło, wtedy zwiedzanie robiliśmy w odwrotnej kolejności - najpierw jechaliśmy kolejką, później było płynięcie statkiem i kawa przy Jeziorze Kozjak, na końcu czekał na nas Veliki Slap.
A skoro o historii mowa, to oprócz legendy Plitvickie Jeziora zapiszą się w niej jeszcze z innego powodu,
Tu rozpoczęła się wojna. Była Wielkanoc 31 marca 1991 r., gdy wczesnym świtem serbski oddział zaatakował na drodze Karlovac - Knin autobus wiozący do parku chorwackich milicjantów.
Padły pierwsze strzały i pierwszą ofiarą wojny został jeden z chorwackich policjantów - Josip Jović
Serbscy separatyści sprzeciwiający się niepodległości Chorwacji specjalnie wybrali to miejsce - bo przyjeżdżali tu zachodni turyści i świat od razu mógł usłyszeć o ich żądaniach. I rzeczywiście. Grupę przerażonych Włochów schwytanych w krzyżowy ogień trzeba było ewakuować... Chorwaci zbudowali w lesie stanowiska ogniowe. Przy granicach rezerwatu stanęły serbskie czołgi, wyparły chorwackie oddziały i przez pięć lat Plitvice były wielkim wojskowym obozem: serbscy żołnierze zaminowali zatrzymujące spadającą wodę trawertynowe tamy, grożąc ich wysadzeniem i zniszczeniem parku. Zaniepokojone UNESCO kilkakrotnie przysyłało swoje misje, by zapobiec najgorszemu. Na szczęście gróźb nigdy nie spełniono, a w sierpniu 1995 r. Chorwaci odbili te tereny z rąk Serbów.
W ciągu dziesięciu lat po zakończeniu wojny rezerwat pieczołowicie odrestaurowano i odnowiono ukryte w lesie hotele.
Dziś to jedna z głównych atrakcji turystycznych Chorwacji.
C.D.N.