Dzień ósmy - 3.08.2008
Budzimy się wyspani i wypoczęci, schodzimy do hotelowej knajpki na śniadanie.
Niestety po nim....opuszczamy Istanbul
Z uwagi na to, że był to niedzielny poranek droga do rogatek miasta a raczej do bramek autostradowych odbywa się w tempie ekspresowym i bez jakichkolwiek korków.
Wpadamy na autostradę 0-3 i jedziemy w kierunku Edirne.
Z Edirne kierujemy się wg drogowskazu YUNANISTAN czyli Grecja.
Tym razem do Bułgarii wjeżdżamy przez Grecję z powodu nieco prozaicznego
Był tam bankomat a nam się euro i wszelaka waluta skończyła
A pasuje czymś zapłacić za drogi w Bułgarii i Serbii.
Wjazd do strefy Schengen odbył się w miarę szybko.
Przystopowała nas jedynie dość szczegółowa kontrola celna jaką zafundowali Grecy swoim sąsiadom czyli Turkom i Bułgarom
Okazało się, że to tak w ramach przyjaznych stosunków miedzy tymi krajami - od nas nic nie chcieli poza pytaniem ile mamy fajek i wódki
Wjechaliśmy i pierwsze co zrobiliśmy to tankowanie do pełna - ON za jedyne 1,20 euro, później nastąpił atak na bankomat i krótki spacerek po miasteczku KASTANIES:
Jako, ze wybiła godzina 14 to rozpoczęła się święta pora u Greków czyli sjesta
Czyli szanujemy zwyczaje i udajemy się do najbliższej knajpki na zimne frappe - a dzieciaki na lody
Po lodach córki odkryły największą atrakcję greckiej Tracji położoną vis a vis knajpki, w której się zadekowaliśmy czyli......
Po godzinnym odpoczynku odpalamy bryczkę i mamy ok. 20 kilka km do granicy grecko/bułgarskiej czyli Ormenio-Svilengrad
Po drodze rzut oka na ceny paliw:
Jako, że Bułgaria w UE jest ale w Schengen nie to trzeba zwolnić na posterunku greckim:
Zwalnia się chyba tylko dla zasady bo ani my ani paszporty ich nie obchodzą
Wjeżdżamy na ziemie niczyją......
nie wiem kto wpadł na taki super pomysł, żeby były aż tak długie pasy neutralne - ale chyba Bułgarom kiedyś zależało, żeby być jak najdalej oddalonym od "zgniłego" zachodu
Bułgarzy odprawiają nas również machnięciem ręki.
i tu Bułgarzy już sobie jaj nie robią z tzw. płatną dezynfekcją kół Ale na zewnętrznych granicach UE .....dlaczego nie ? w gumy można lecieć
I na tym zakończę opis trasy. Reszta przebiegała dokładnie jak pierwszego dnia.
Na koniec kilka zdjęć - i szybka zagadka:- co to jest i gdzie to jest..........
Tak to jest wizytówka EU
Granica węgiersko/serbska - Roszke/Horgosz
Nie wiem czy Węgrom nie zależy na sprzątaniu ale osłabiłem się jak to zobaczyłem
Taki syf to dotychczas był (lub jest) charakterystyczny dla innych państw
Na szczęście (choć to żadne pocieszenie) później już było bez zarzutu.
40 km przed Barwinkiem zobaczyliśmy swojskie widoczki:
Krótkie, subiektywne podsumowanie:
1) minusy Turcji
dość długa, męcząca i monotonna trasa,
bardzo wysoki koszt etyliny i ON w TR. Pasuje zatankować do pełna przed granicą bo to już nie są różnice typu 5-10 groszy na litrze
więcej minusów nie zauważyłem
2) plusy Turcji/Istanbulu
tubylcy są bardzo życzliwie nastawieni do przybyszów (dotyczy to również Policji i Żandarmerii) Im dalej od turystycznynych centrów tym lepiej
bardzo duże poczucie bezpieczeństwa na ulicach (również w nocy), nie ma chamskich zaczepek, brak zapijaczonych lub naćpanych meneli.
W czasie swojego pobytu spotkałem tylko jedna grupkę 5 pijanych "miszczów" którzy darli ryja na pół ulicy pokazując kto tu "żondzi" Pominę jakie było obywatelstwo tych "miszczów" ....czyli wszystko jasne
niskie koszty utrzymania, dotyczy to: hoteli, artykułów spożywczych, ciuchów, butów i wszystkiego co jest ze skóry itp.
Oczywiście można się spotkać z opiniami, że TR jest baaaaaaaaaaaardzo droga ale to opinia osób z hoteli na na riwierze, gdzie są miejsca do "skubania" klientów
pomimo wysokich cen paliw - bardzo tania komunikacja miejska i "pekaesowa"
super drogi z bardzo dobrze oznakowanymi węzłami komunikacyjnymi
wbrew pozorom Turcy to bardzo dobrzy kierowcy.
Stereotypy, że tam się jeździ niebezpiecznie biorą się chyba z filmów
Po mieście jeździ się szybko a nawet dość agresywnie ale Z GŁOWĄ Nie ma "zawalidróg", nie ma "miszczów" jadących 15 km/h, którzy w każdej chwili bez uprzedzenia mogą zmieć pas na dowolnie przez nich wybrany co u nas jes standartem
I najważniejsze - nie ma chamstwa na drodze takiego jak niestety każdego dnia można spotkać jadąc choćby do pracy
No i można sobie potrąbić do woli nawet jak nie ma na kogo
brak problemów dnia codziennego typu "co dziś robimy". Nawet żebyśmy byli tam 2 tygodnie to i tak nie idzie tego "przerobić" - mówię o samym Istambule
inna kultura, inne budownictwo, inne klimaty, inni ludzie po prostu BRAMA ORIENTU
no i rewelacyjne parzą herbatę MISTRZOSTWO ŚWIATA
Ja ze swej strony mogę Z CZYSTYM SUMIENIEM POLECIĆ TURCJĘ.....o ile to możliwe na własna rękę
Ciąg dalszy tureckiej relacji będzie (jak, odpukać nic się nie zmieni) .....za rok
Ale to będą już nieco inne klimaty
Jakby ktoś miał pytania to jestem do dyspozycji
***** KONIEC *****