Dużo miejsca w relacji poświęciłam Lukomirowi, ale, moim zdaniem, jest tego wart! Zachwyciliśmy się tym miejscem, pewnie również dlatego, że nie mieliśmy wobec niego żadnych oczekiwań
Teraz już jednak wracamy do
Saraja Dzień 19: 24 lipca (poniedziałek): Bajnajtowe SarajewoKiedy wjeżdżamy do miasta, jest już po 20:00.
Szybki prysznic i małe
pindrzonko Musimy też coś przekąsić, bo umieramy z głodu. Przychodzi też Dziadek i koniecznie chce poznać nasze wrażenia z Lukomira. Dziękujemy mu za polecenie miejscówki, w której spędziliśmy fantastyczny dzień
A teraz już lecimy podziwiać nocne Sarajewo
Fotograficzne łowy
zaczynamy przy Vijećnicy, czyli przy ratuszu wybudowanym w stylu mauretańskim:
Rzeka Miljacka i most Šeher-Ćehaja:
Na wzgórzu widać oświetloną (oczywiście na żółto
) Žutą tabiję - świetny punkt widokowy, na który wdrapiemy się "za chwilę".
Tego napisu 6 lat temu nie było:
Bardzo
instagramowy Konta na
Insta nie posiadam, ale zapozować mogę
:
Na moście też
:
Po drugiej (przeciwnej niż ratusz) stronie rzeki stoi tzw. Przekorny dom (Inat kuća):
O jego historii pisałam w relacji z 2017 roku, ale się powtórzę
:
Wiąże się ona z budową (w połowie XVI wieku) meczetu Hadž (Hadžijska džamija). Na przeszkodzie stanął dom, którego właściciel nie chciał zgodzić się na wyburzenie swojego domostwa pod budowę świątyni. W końcu przystał na przeniesienie domu na drugi brzeg Miljacki. Kiedy 200 lat później sarajewskie władze wybrały to miejsce na budowę okazałego ratusza, historia powtórzyła się z prawnukiem - tym razem dom wrócił prawie na swoje stare miejsce, obok meczetu Hadž, gdzie stoi do dziś. W części parterowej mieści się restauracja.W lokalu tym zresztą 6 lat temu wypiliśmy piwo. Teraz też bardzo chce nam się pić
Zostawiamy więc za sobą napis oraz pstrykających zdjęcia ludzi:
i zmierzamy w stronę Baščaršiji. Po drodze podziwiamy piękne detale Vijećnicy:
oraz czytamy informacje o podpaleniu uniwersyteckiej biblioteki:
Na Starym Mieście wchodzimy w zaułek, który zajmuje w całości jedna knajpka - Kolobara. Jest tu bardzo urokliwie:
Właściciele chyba lubią pluszaki
:
Niestety, nie lubią piwa
, a na pewno go nie sprzedają
"Na pewniaka" idziemy do
Havany (wiemy, że piwo tam jest!), którą znamy z poprzedniego pobytu. Zasiadamy przy stoliku naprzeciwko ćevabdžinicy Željo (rozwinęli się - mają już trzy "oddziały" na Baščaršiji):
i czekamy... Z wnętrza lokalu wychodzi do nas właściciel, którego od razu poznajemy (nie zmienił się bardzo
) i mówi, że niestety zaraz zamykają
Zbliża się 23:00, pewnie nie ma w tym nic dziwnego, a jednak bardzo nam szkoda...
Trudno, pójdziemy do knajpki na Žutej tabiji, może tam napijemy się upragnionego piwa
Klimatyczna uliczka odchodząca od Starego Miasta i... herbaciarnia
:
Ulica jest bardzo stroma (zdjęcie tego nie oddaje), wspinaczka kosztuje nas trochę wysiłku
:
Znowu zacytuję siebie samą sprzed sześciu lat
:
Žuta tabija to zlokalizowana w dzielnicy Vratnik armatnia forteca, która służyła do obrony przed austro-węgierskimi oddziałami w 1878 roku. Była wiele razy zburzona i odbudowywana.Oświetlenie, przynajmniej dla mnie, zbyt "choinkowe"
:
Zanim wejdziemy na
tabiję, popatrzymy sobie (na razie spod twierdzy) na cmentarz Kovači:
Szerszy kadr (z telefonu Małża
):
W twierdzy (czy bardziej - na niej) mieści się knajpka, na którą mocno liczymy
:
Domyślacie się pewnie, że i tym razem nie mieliśmy szczęścia i musieliśmy się obyć smakiem oraz widokami
Ale za to jakimi
Dla takich
pogledów zdecydowanie warto się tu wdrapać. Koniecznie w nocy!
Zdjęcie z zajawki:
My nie zrobiliśmy tego 6 lat temu (odwiedziliśmy wtedy Žutą tabiję wyłącznie w dzień), więc teraz nadrabiamy
Wyglądam trochę jak duch
:
Jest po prostu bosko!
Na koniec jeszcze kadry z cmentarzem Kovači i grobem prezydenta BiH Aliji Izetbegovića:
Wracamy na kwaterę, gdzie możemy wreszcie otworzyć piwo
Długo siedzimy w ogródku, ciesząc się wrażeniami ze wspaniałego dnia oraz wieczoru