Dzień 10 - 15 lipca (sobota): Kajakiem na Veli (i Mali) Budikovac - część druga i kolacja w Diamond Beach
Dopływamy do Plaży Zachodniej i idziemy się rozejrzeć po tej części wyspy:
Nawet tutaj postawili ramkę :
"Zwiedzamy" razem z Dzielnym Flamingiem, który trochę przestraszył się kaktusa :
Konoba dzisiaj nieczynna:
chociaż słychać ludzi na tarasie, pewnie zamknięta impreza. Natomiast można się posilić w beach barze:
Rezygnujemy, głównie ze względu na muzykę w typie "umc-umc".
Miejscowy bałagan:
i osiołek (nie kajak ) za płotem:
Plaża niby fajna i pusta, choć jachty są zacumowane bardzo blisko, przez co nie ma takiego klimatu jak na Wschodniej.
Do tego denerwujące dźwięki dochodzące z beach baru... Postanawiamy wybrać inną miejscówkę na drugie (znacznie krótsze) plażowanie. Nasz Osiołek czeka (udało się uchwycić lądującego galeba ):
Zostawiamy Plażę Zachodnią za sobą:
Nie odpływamy daleko - zaledwie na sąsiednią wyspę Mali Budikovac. Nowa miejscówka może nie należy do najwygodniejszych i średnio się nadaje do leżenia :
ale przynajmniej jest cicho
I tak spędzimy tu tylko "chwilę", bo jest już późno. Słońce nisko, więc zdjęcia pod wodą wychodzą kiepskie:
Najwyższa pora wracać. W połowie drogi między Malim Budikovcem a Rukavcem zaczyna solidnie wiać. Osiołek na falach:
Na szczęście przy brzegu jest już spokojnie. Płyniemy jeszcze zobaczyć zatoczkę Stari Rukavac:
Nic tu nie ma, oprócz świętego spokoju Wystarczy tego kajakowania, obieramy kurs na plażę Tepluš, z której wypłynęliśmy:
Wycieczka bardzo nam się podobała, a Plaża Wschodnia na Velim Budikovcu ponownie spełniła nasze oczekiwania
Pełny przebieg trasy:
Zanosimy wszystkie "graty" na parking do Maździaka, przebieramy się w bardziej wyjściowe ciuchy i po chwili znów jesteśmy na Teplušu:
Tym razem w celach konsumpcyjnych
Postanawiamy sprawdzić, czy w beach barze (teraz przemianowanym na Diamond Beach - Lounge Bar/Fish & Wine House ) nadal karmią tak dobrze jak 6 lat temu.
Niestety, stolik z widokiem na plażę jest zajęty (to zdjęcie zrobiłam, jak już wychodziliśmy):
i musimy się zadowolić takim w głębi tarasu. Klimat knajpki świetny (muzyka mogłaby być chorwacka, ale Buena Vista Social Club też daje radę ), obsługa miła, a piwo pyszne :
Čevapi u somunu bardzo smaczne:
choć bułka mogłaby być bardziej wypieczona. Najadamy się jak bąki Uwaga, to była dziecięca porcja! Zamówiliśmy ją głównie dlatego, że generalnie mało jemy, "normalnej" pewnie byśmy nie wcisnęli. Jednak ceny dań też miały znaczenie...
Czas na pierwsze (i ostatnie ) paragony grozy w tej relacji A raczej jelovnik grozy Tak, w tej restauracji poszaleli z cenami:
Nie wiem, na ile dobrze je widać na tym zmniejszonym zdjęciu. Nasze dziecięce porcje čevabów kosztowały po 15 euro plus piwo po 6 No dobra, wybraliśmy najdroższe - bawarskie, pszeniczne.
Za filet (!) z brancina trzeba zapłacić 28, a z tuńczyka 30 euro
Knajpka ma piękną lokalizację i z niej korzysta. Jednak po komentarzach na Google Maps widać, że przegięli i tracą klientów:
https://www.google.pl/maps/place/Diamon ... ?entry=ttu
Szkoda... My spędziliśmy miło czas i zjedliśmy smacznie, ale pewnie nie wszyscy przychodzą tu na dziecięce porcje I tak był to nasz najdroższy posiłek podczas całych wakacji. Rachunek na 42 euro plus... coperto w wysokości 1,5 euro od osoby Nie wiedziałam, że jesteśmy we Włoszech
No dobrze, tutaj nazwali to postava stola. Czyżby chodziło o papierowe podkładki ze zdjęciem ryby
Do tego wielkimi literami na paragonie: Tip is not included Lekkie przegięcie, nawet nie lekkie...
Ciekawe, ile byśmy zapłacili, gdybyśmy zdecydowali się zjeść jedną z rybek leżących w gablocie pod lodem:
85 euro za kilogram...
No cóż, bardzo mieszane uczucia, choć końcówka nas raczej zdenerwowała. Głównie coperto, bo ceny widzieliśmy w menu.
Nic dziwnego, że chociaż ludzie nadal plażują:
mało kto siedzi w Diamond Beach, chyba że wyłącznie po to, by sączyć drinki...
Opuszczamy restaurację:
i plażę Tepluš:
Zbliża się 20:00, najwyższa pora jechać "do domu". Zatrzymujemy się jeszcze w punkcie widokowym przy "starej drodze":
żeby podziwiać (prawie) zachód słońca:
Komiža szykuje się na wieczór:
A my spędzimy go tym razem (w całości) na balkonie. Wyjątkowo z winem od gospodyni Białym, z Hvaru