Dzień 7 - 12 lipca (środa): Pierwszy dzień Wielkiego Wiatru - OključnaPamiętam, jak Marsallah ostrzegał, żeby nie jechać do Oključnej
6 lat temu go posłuchaliśmy, ale tym razem mam ochotę zobaczyć, co sprawia, że jest tam paskudnie
Dzień jest na to idealny, a ja uwielbiam włóczyć się po interiorze i odkrywać "dzikie" rejony.
Tuż przed miastem Vis skręcamy w lewo, droga jest (na razie) asfaltowa. Mijamy Stone Garden - miejsce polecane przez Katerinę, w którym można napić się wina i coś przekąsić:
Wjeżdżamy w tajemniczy interior
:
Oczywiście drogi w tym rejonie wyspy są wyłącznie szutrowe, ale do przeżycia. Maździak na szutrach
:
Widoki coraz lepsze:
"Wypasiony" apartman z basenem:
A jednak wcale nie jest tutaj tak dziko...
Podjechaliśmy już powyżej wioski, więc trzeba zawrócić.
Żeglarze walczą
:
Można sobie wybrać, czas taki sam
:
Zatrzymujemy się na jakimś poszerzeniu drogi i idziemy w stronę miejscowości Oključna:
W "centrum" wioski stoi kościółek św. Antoniego:
Co dziwne, jest otwarty. Wnętrze całkiem bogate:
A za
crkvą - kaktus-gigant
:
Jedziemy dalej, szuter się zwęża, a przed nami latają jakieś dziwne stworzenia
:
Postanawiamy zejść do uvali Oključna. Małż mówi, że to tylko 300 metrów, chyba w linii prostej
Okazuje się, że przed nami prawie 600 m spaceru taką "zachaszczoną" ścieżką:
W najbardziej zarośniętych miejscach nie robiliśmy zdjęć
I ciągle tak daleko do morza:
Jestem cała pokłuta przez makię, ubranie mam bardzo odpowiednie do wędrówki w takich warunkach - prawie gołe plecy i niemal całe odsłonięte nogi
Przynajmniej mogę sobie torować drogę matami plażowymi. Najgorsze są jednak pajęczyny, które spotykamy co kawałek, a na nich takie okazy
:
Małż co chwilę pyta, kiedy zawracamy, ale ja jestem bardzo uparta (to jedna z moich głównych cech charakteru
), a zawracać nie lubię. Przecież nie ma burzy, damy radę
Jeszcze tylko kawałeczek, a miejsce docelowe prezentuje się obiecująco
:
Widzicie tego pajączka? Ostatnie metry są najgorsze. Kiedy wypadam ze ścieżki na bardziej otwartą przestrzeń, muszę się otrzepać ze wszystkich pająków i innych stworzeń
Brrr
Docieramy do bardzo urokliwej zatoczki, jednocześnie z trojgiem Chorwatów, którzy "rezerwują" sobie miejsce w cieniu:
Nie szkodzi - wiatr sprawia, że dzisiaj prawie nie jest gorąco
Chorwacka rodzina przybyła tu z eleganckiego parkingu taką wygodną ścieżką
:
Oświadczam Małżowi, że nie wracam "przez pająki", tylko właśnie tamtędy. Małżonek wyciąga telefon i liczy... Żeby dotrzeć do Maździaka, musielibyśmy przejść jakieś 5 km
Czyli jednak "przez pająki"
Na razie wolę o tym nie myśleć i cieszę się odkrytym przez nas miejscem
:
Skoro tutaj tak wieje, co musi się dziać na otwartym morzu:
Uvala Oključna widziana z wygodnej ścieżki:
Przyczepa pod uschniętą palmą:
Po krótkim plażowaniu, czas wracać. Lepiej mieć to za sobą...
Krótki odpoczynek na kamieniu, zbieram siły
:
To było jedno z gorszych doświadczeń na tych wakacjach, chociaż przejście "pająkowej drogi" przyniosło mi coś w rodzaju satysfakcji
Na koniec odcinka - mapka:
Na pomarańczowo zaznaczyłam ścieżkę, którą schodziliśmy, a na fioletową tę, którą powinniśmy byli wybrać
(Fioletowa kreska celowo trochę z boku, żeby pokazać, jak szeroka była tamta droga
)