Komary to pikuś w porównaniu do (nie wiem jak to nazwać) małych "gąsieniczek". Są to stwory, które atakują nocą śpiącego. Pozostawiają czerwone krosty np. na twarzy, które schodzą po ok. 3 dniach. 3 dni temu wróciłem z Murteru. Jeden z pokoi w prywatnym apartmanie był tym cholerstwem "zarażony". Najpierw myśleliśmy, że to komary (parę w nocy bzykało), ale ślady po ukąszeniach były 10 razy gorsze od komarowych.
Paskudztwo to nie lata tylko biega zygzakiem po ścianach i uwielbia wylegiwanie się w łóżku. Ma ok. 2 cm długości i poruszając się (szybko) wije się. Przed położeniem się spać sprawdźcie czy już jakieś nie czekają na Was lub Wasze dzieci. My musieliśmy zamknąć 1 lokal, a w pozostałych co wieczór był rentgen. Jednego nawet przywieżliśmy do Polski, ale nie wytrzymał trudów podróży.
A może ktoś wie jak się te wampiry nazywały?
pzdr-Mariusz