Jesteśmy w porcie Labuan Bajo. Zarezerwowana łódź okazała się wielką wpadką, zupełnie inna niż na folderach z Internetu. Tamta miała kajuty, spora łazienkę. Ale tak to już jest, można szukać innej, stracić dużo czasu albo płynąć i niech nas los ma w swojej opiece. A spanie? a mamy materace i wszyscy na deku. Fajnie jak diabli.
Decydujemy sie płynąć, nie marnować czasu. Płyniemy w kierunku Narodowego Parku Komodo. Park zajmuje obszar blisko 200.000 hektarów. Został ustanowiony w 1980 roku a w 1991 wpisany na listę światowego Dziedzictwa UNESCO. Klimat Komodo jest suchy i gorący przez większość roku, oraz krótka porą deszczową w styczniu i lutym. Między listopadem a lutym wieje północno-zachodni monsun a od kwietnia do października wieje suche wiatry znad Australii. Linia brzegowa Rinca i Komodo (dwie główne wyspy) jest bardzo zróżnicowana. Tworzy wiele zatok z piaszczystymi plażami, oddzielonymi od siebie wysokimi klifami. Tu także, przy odrobinie szczęścia, można zobaczyć wygrzewającego się na słońcu warana. W morzu olbrzymia ilość ryb, tuńczyki, makrele, barakudy, groupery, napoleony i inne wraz z 70 gatunkami gąbek i koralami tworzą barwny podwodny ogród, w dużej części teren rafy koralowej.
Podpływamy do wyspy Rinca. Przy brzegu widoczne zarośla namorzynowe, tam gdzie morze wchodzi na ląd w czasie przypływów.
Na Rinca, drugiej co do wielkości wyspie Parku Narodowego Komodo żyje, ponad 1400 wielkich waranów ostatnich na świecie jaszczurek które mogą pożreć człowieka. Na tej wyspie zdarzały sie już porwania dzieci, rzadziej osobników dorosłych. Na Komodo wspomina się niemieckiego turystę, który podszedł zbyt blisko do waranów i został zabity, zanim strażnicy zdołali interweniować. Inny turysta wybrał się z hotelu na samotną pieszą wycieczkę i nigdy już go nie znaleziono. Ukąszenie "smoka" jak sie tu pieszczotliwie określa warana, może być śmiertelnie niebezpieczne, jako że ślina tych wielkich gadów obfituje w zjadliwe bakterie, bardzo groźne również dla człowieka. Stąd warany mogą spokojnie polować nawet na zdobycz znacznie większą od nich, występujące na wyspie Rinca jelenie oraz bawoły wodne, dzikie świnie. Zranione zwierzę po kilku dniach pada w wyniku sepsy. A smok z Komodo łatwo znajduje padlinę po zapachu. Podobno również gustuje w żywych małych zwierzętach.
To pierwszy spotkany osobnik, niedaleko domku strażników parku. Mały miał niecałe dwa metry.
Nasz przewodnik, bez niego nie moglibyśmy poruszać sie po wyspie, i cale szczęście.
Poruszamy sie błotnistym szlakiem przy strumieniu, który w porze deszczowej jest zapewne rwący i pełen wszelakiej fauny. Obecnie wokół wyschnięte palmy. . Typową roślinność dla tych obszarów stanowią sawanny z wolno rosnącymi, podwidlnikiem indyjskim i borasuscm wachlarzowatym.
Wychodzimy na tereny przypominającą afrykańską sawannę. Niesamowite wysokie palmy, krajobraz iście filmowy.
I tutaj można właśnie spotkać dużego warana, właśnie wyszedł zza drzewa...
Kolejny schował sie za kamieniem, gdyby nie nasz przewodnik, z całą pewnością narobił by nam dużego strachu.
To są już duże osobniki, wielkość około 3 metrów. Zbliżamy się do miejsca, gdzie smoki polują na swoje ofiary. Większość zwierzyny w porze suchej zbiera sie okresowo przy bagnistych rowach, gdzie można mieć dostęp do wody. Tu rodzina dzikich bawołów wodnych, nie całkiem zadowolona z naszej wizyty.
A nieco dalej trafiamy na miejsce, gdzie olbrzymie smoki otaczają stado bawołów. Nie udaje sie nam podejść zupełnie blisko, trochę strach. Na pierwszym planie waran, z tyłu bawoły. Polowanie w toku.
Waran zauważył nas, otworzył wielki pysk i sykiem starał sie nas przepędzić.
Niesamowite. Niestety zaczyna robić sie ciemnawo, zmykamy ku morzu na nasza łajbę, Opuszczamy na dzisiaj safari.
Miejsce niesamowite, trochę straszne, zwłaszcza wieczorem. Już na łajbie, przy piwie opowiadamy o naszych przeżyciach. Kolacja i pokotem na deku, trochę zaczęło wiać. Co tam, jutro tez wstanie dzień. Zachód słońca.
Pozdrawiam. Grzegorz.