Bali w drugiej odsłonie, poza wspaniałą i niepowtarzalną kulturą, zwyczajami, niezwykłym krajobrazem, jest enklawa turystyczną. W znanych centrach turystycznych do których należy niewątpliwie Kuta można rozrywać się od rana do wieczora, w głównie w nocy. Dziesiątki knajp, barów, pabów. Ceny w zależności od zawartości kieszeni turysty. Z uwagi, że trochę typowe jedzenie indonezyjskie nam się już przejadło, szukaliśmy nowych klimatów wschodu.
Włócząc się po centrum odnalazłem duży lokal chiński. Na zewnątrz mnóstwo barwnych fotosów prezentujących możliwości kuchni. Lokal przystosowany do obsługi sporej liczby klientów o w miarę nawet wyszukanych potrzebach.
Podstawa dobrze przygotowane dania z ptactwa, tu patrz kaczka po pekińsku lub kantońsku, podstawa właśnie została wywieszona.
Dania z wieprzowiny oraz z owoców morza, i z oryginalnych warzyw.
Lokal pod dachem, po środku dział kuchenny, który na oczach konsumentów przygotowywał zamówione dania.
Wszystko utrzymane w dużej czystości, przygrywała muzyka na żywo.
Zamawia się takie średnie porcje, ale w sporym wyborze, tak aby wszystkiego można było spróbować.
Tu- Zupa z ośmiornicy, krewetek, ryby z warzywami, dosmakowana imbirem i kardamonem. Dla mnie bomba. Pierożki chińskie z głębokiego oleju. I w koszyczkach, czyli robione na parze przepyszne pierożki w rodzaju sajgonek , tu w cienkim ryżowym cieście nadziewane krewetkami, oraz te po prawej i na dole, jadalne kwiaty faszerowane nadzieniem z warzyw i owoców morz, również głównie nadzieniem krewetkowym.
I to co mi osobiście najbardziej smakowało, genialne już wymienione pierożki z krewetek w papierze ryżowym z pary oraz paszteciki z chińskiego ciasta, faszerowane mięsem kraba z ostrymi sosami. Do tego regionalne zmrożone piwo. I co wy na to????
Pozdrawiam, Grzegorz.