Indie grudzień 2023.

A tak wyglądają przedmieścia Jaipuru.












































































































Krowie łajno to cenny surowiec budowlany lub opał, nie marnuje się ani jeden placek.

Koniecznie dołączam Biuro "R" to to z tęczą w nazwie, tak?
Chciałbym to wszystko zobaczyć ... Jedynie nie wiem, czy u mnie dla żony "próg wejścia" nie będzie "za niski" - chodzi mi o czystość ...
Moje jedynie pytanie: jak reagują na aparat, robienie im zdjęć? Właśnie takie sytuacje jak targ, ulica ... ? Nie ma problemu, czy czuć niechęć?

pozdrawiam, Michał

majkik75 napisał(a):Koniecznie dołączam Biuro "R" to to z tęczą w nazwie, tak?
Chciałbym to wszystko zobaczyć ... Jedynie nie wiem, czy u mnie dla żony "próg wejścia" nie będzie "za niski" - chodzi mi o czystość ...
Moje jedynie pytanie: jak reagują na aparat, robienie im zdjęć? Właśnie takie sytuacje jak targ, ulica ... ? Nie ma problemu, czy czuć niechęć?

pozdrawiam, Michał

Tak, chodzi o to biuro.

W kwestiach sanitarno-higienicznych- standardy na te 2 tygodnie trzeba jednak trochę obniżyć. Inaczej niczego nie przełkniesz. Od razu na początku wycieczki umożliwiono nam zakup środków dezynfekcyjnych. Nikomu nie przytrafiła się rewolucja żołądkowa.

Jak już napisałam, Hindusi bardziej niż my chcą mieć wspólne zdjęcia z białymi. Jeżeli taka gwiazda jak ja miała powodzenie u młodzieży, to na pewno każdy będzie tam celebrytą. Żartowaliśmy nawet, że może trzeba żądać zapłaty za te usługi, tak jak od nas chcą w innych krajach.
Ciekawą sytuację miałam w Varanasi. Dziewczyny po kolei robiły fotki, ale jedna poprosiła żebym usiadła przyzwoicie tzn. kolanka razem

Galta to kompleks kilku świątyń zbudowany na przełęczy górskiej na wzgórzach Aravalli, 10 km na wschód od Jaipuru. Najwyżej zlokalizowana jest Swiątynia Słońca. Z gór wypływa naturalne źródło zasilające bardzo brudny ale święty basen, w którym kąpią się pielgrzymi. Dzisiaj miejsce wygląda na opuszczoną ruinę, ale w czasie świąt podobno przybywają tu tysiące wiernych. Atrakcją tego miejsca jest gang makaków, które już wiedzą co można dostać od turystów.

Ciekawostką była Vip toaleta. Za miejscówkę z muszlą i papierem toaletowym trzeba zapłacić 2x więcej niż za niż taką „na narciarza”.

Wracamy.













































Zakwaterowano nas w hotelu Redfox Hotel By LemonTree https://www.lemontreehotels.com/red-fox ... els-jaipur , o trochę wyższym standardzie niż poprzedni (63$/doba, czyli jak na ich warunki niemało). Lepsze i w większym wyborze było też jedzenie.













































To najpopularniejszy rum, za który płaciliśmy w sklepach z alkoholem 450-700 rupii w zależności od miejsca. Podejrzewamy jednak, że nie były to oryginalne opakowania, butelki przeciekały.

17 grudnia, niedziela.

Największe miasto stanu stworzone zostało od podstaw w osiemnastym wieku przez księcia Jai Singha II, zwolennika nauk ścisłych. Nowa stolica jego królestwa, jako pierwsze miasto w Indiach, zaprojektowana została od początku do końca jako cały, kompletny plan szerokich dróg, wielkich pałaców, zbiorników wodnych i innych majestatycznych budowli. Dzisiaj wygląda to niestety inaczej, stare miesza się z nowym, a dominuje bałagan, brud i bieda. Większość wspaniałych zabytków leży poza granicami miasta.

Nazwa „Różowe miasto” pochodzi od koloru piaskowca, który był podstawowym materiałem budowlanym. Współczesny, ziemisty, czerwony kolor to z kolei skutek ponownego pomalowania miasta w 1876 roku z okazji odwiedzin Księcia Walii.

Pałac Wiatrów Hawa Mahal stoi przy głównej, bardzo ruchliwej ulicy. Rano sklepiki były jeszcze pozamykane.



















Monumentalna ażurowa fasada na wzór korony Kriszny umożliwiała damom dworu obserwowanie życia codziennego miasta w czasach gdy kobietom nie można było pokazywać się publicznie. Na pięciu piętrach budowli znajdują się 953 małe balkony; nazwa Pałac Wiatrów została nadana ze względu na tę lekką konstrukcję i panującą we wnętrzach chłodną bryzę. Aktualnie w budynku mieści się muzeum archeologiczne.

Fort Amber (dla anglików Amer) leży około 10km od Dżajpuru. Nazwa nie pochodzi od bursztynu. Jest to bardzo popularna budowla mieszkalno-obronna zlokalizowana na Wzgórzu Orłów, wpisana na listę UNESCO. Dla większości turystów największą atrakcją jest wjazd przez Bramę Słońca na pierwszy dziedziniec fortu na grzbiecie słonia. Do wsiadania i zsiadania służą specjalne rampy.

Żeby nie skłamać- te piękne zwierzęta bardzo ładnie prezentują się na tle majestatycznej budowli. Ale nasze biuro zdecydowało, że nie będzie wspierać męczenia dzikich zwierząt w celu służenia człowiekowi. Jeżeli ktoś wie na czym polega łamanie duszy słonia i jego tresura, przyzna rację. Z parkingu, na którym mógł się zatrzymać autobus na górę wjechaliśmy jeepami i weszliśmy przez Bramę Księżyca.

Początki miasta sięgają X wieku, a budowla została zakończona w końcu XVI wieku za panowania Akbara, trzeciego cesarza imperium Wielkich Mogołów. Składa się z czterech, coraz wyżej położonych dziedzińców. Na tym pierwszym, największym odbywał się przegląd wojska.




































Schodami podchodzimy do świątyni Sila Devi z dwuskrzydłową bramę obitą srebrną blachą; główne bóstwo wewnątrz sanktuarium jest otoczone przez dwa lwy wykonane ze srebra. Do wnętrza wchodzi się boso, robienie zdjęć surowo zakazane. Do 1975 roku składano tu podczas święta Navrathri, trwającego dziewięć dni, obchodzonego dwa razy w roku, krwawe ofiary ze zwierząt.

Na drugim dziedzińcu znajduje się sala audiencji publicznych Diwan-i-Am. Ma kształt platformy podwyższonej czterema stopniami, na której znajduje się 27 kolumn. Zdobienia łączą roślinne i zwierzęce elementy hinduistyczne i islamskie.













































































Na tym poziomie jest wejście do łaźni.

Do trzeciego dziedzińca i prywatnych apartamentów władcy, jego rodziny i służby, prowadzi Ganesi Pol - bogato zdobiona brama poświęcona hinduistycznemu bogowi Ganesi, który usuwa wszystkie przeszkody w życiu.




















Dziedziniec wypełnia ogród z fontanna w kształcie gwiazdy.









Pałac po lewej to szklany pałac lub pałac luster ponieważ jego ściany i sufity są w całości pokryte intarsjami z luster i kolorowego szkła sprowadzonego z Belgii. Lusterka są wypukłe, otoczone konstrukcjami z kolorowych folii i farby, oraz pokryte jasnym brokatem, co wzmacniało światło świec; sufit wyglądał wtedy jak rozgwieżdżone niebo. Płaskorzeźby ukrywają tyle elementów roślin i zwierząt, że bez pokazywania palcem przez przewodnika nie wiedzielibyśmy na co się patrzymy. W tych pomieszczeniach odbywały się audiencje prywatne.










































Do chłodzenia używano zwilżanej wodą trawy i wody krążącej specjalnym systemem kanałów.

Tak wyglądały toalety.

W centralnym miejscu czwartego dziedzińca stoi pałac służący do spotkań na świeżym powietrzu i występów artystycznych.

Na piętrach mieszkały kobiety-żony, konkubiny i służące; konstrukcja budynku pozwalała im obserwować co dzieje się na dziedzińcu, ale same nie były widoczne.

Z tej kondygnacji był dobry widok na okolicę.

Na drodze do wyjścia jest restauracja, kilka sklepików z pamiątkami i kantor. Kurs tu by najlepszy jaki spotkaliśmy, 1$=85 rupii. Człowiek, u którego wymienialiśmy pieniądze w hotelu dawał 82 rupie.

Dziękuję za odpowiedź Napisz tylko proszę teraz, czy jak wolisz na koniec, jak oceniasz organizację takiego wyjazdu przez biuro? Wszystko było ok?

Fotograficznie te miejsca są absolutną miazgą. Tematyka, kolor, kontekst dla mnie marzeniem fotograficznym... Jestem bardzo zadowolony, że pokazujesz tak dużo i tyle różnych miejsc, super

pozdrawiam, Michał

majkik75 napisał(a):Dziękuję za odpowiedź Napisz tylko proszę teraz, czy jak wolisz na koniec, jak oceniasz organizację takiego wyjazdu przez biuro? Wszystko było ok?

Fotograficznie te miejsca są absolutną miazgą. Tematyka, kolor, kontekst dla mnie marzeniem fotograficznym... Jestem bardzo zadowolony, że pokazujesz tak dużo i tyle różnych miejsc, super

pozdrawiam, Michał

Idealnie nie było, opowiem po kolei.
Jako fotograf będziesz miał gdzie się wykazać Ja robiłam tylko telefonem i często przez brudną szybę autokaru.