-Katka- napisał(a):ologaw napisał(a):
2 fotka czyżby Zivogosce Villa Palunko
Zgadza się. Drugie piętro, nad nami już tylko gospodarz. Śniadanie na takim tarasie to czysta przyjemność. Ale kolacja już niekoniecznie.
ologaw napisał(a):-Katka- napisał(a):ologaw napisał(a):
2 fotka czyżby Zivogosce Villa Palunko
Zgadza się. Drugie piętro, nad nami już tylko gospodarz. Śniadanie na takim tarasie to czysta przyjemność. Ale kolacja już niekoniecznie.
ologaw napisał(a):-Katka- napisał(a):ologaw napisał(a):
2 fotka czyżby Zivogosce Villa Palunko
Zgadza się. Drugie piętro, nad nami już tylko gospodarz. Śniadanie na takim tarasie to czysta przyjemność. Ale kolacja już niekoniecznie.
ologaw napisał(a):Raul73 napisał(a):PabloX napisał(a):Zależy, czy "wcinać" znaczy "spróbować", czy "najeść się"
No faktJa się serwowaną w konobie porcją krewetek nie najem, więc dla mnie to może być ewentualnie danie na kolację bardziej niż na obiad.
Dla mnie z kolei porcja kalmarów z frytkami to taki spory obiad(ja niestety w pichceniu owoców morza nie jestem mocny)
To tak jak ja
No tak ale to o czym piszesz to już jest odmawianie sobie bo drogo a nawet bardzo drogo - zależy dla kogo. Natomiast Paulakp napisała, że "2 tygodnie rodzina 5 osób 7000 i naprawdę nie odmawialiśmy sobie niczego". A przecież kto był to wie, że niestety ale odmawiamy sobie na każdym kroku. Ludzie jadąc po raz pierwszy pytają, bo każdy kto nie był to niby skąd ma wiedzieć ile wyda. I tak dopóki nie pojedzie, i nie zobaczy to nie będzie wiedział. Ja przed wyjazdem wierzyłem tym co mówili tak jak ja, i na miejscu okazało się, że nie jest aż tak drogo ale jednak prawie tak. Nie chciałem nikogo obrazić ale stwierdzenie 7000 zł 2 tygodnie bez odmawiania sobie czegokolwiek to jest kpina. Owszem lody dwa razy dziennie dla nas i dla dzieciaków, owszem siąść w knajpie na piwko z żoną poza kolacją (ale wtedy dzieci pociągały napoje z własnych butelek, bo sami wiecie że 0,2 cola czy sprite kosztuje prawie tyle co 0,5 l piwo). Jak byliśmy na kolacji to dzieciaki zamawiały sobie do picia co chcą. Kolacje nie wychodziły tak drogo, bo dzieciaki poza pizzą i cevapi, czy frytkami nic nie chciały jeść (taka wspaniała jest chorwacka kuchnia, nawet spagetti nie chciały chociaż w domu wcinają). Żona też raczej nie przepada za skorupiakami, więc aż tak drogo nie wychodziło. Ale np. spacerując po deptaku nie wchodziliśmy na drinka bo drogo, nie kupowaliśmy pucharów lodowych, czy deserów bo drogo - poza ostatnim wieczorem. W knajpach byliśmy każdego dnia czasem i dwa razy ale nie nazwałbym tego, że nie odmawialiśmy sobie niczego. Nie odmawiać sobie niczego to można w Bułgarii, gdzie człowiek pije piwo na plaży w knajpkach, wchodzi na drinka na deptakach, kosztuje specjałów tamtejszej kuchni, bo ceny są przystępne - co tam kosztuje, opycha się. Nie przypominam sobie abym zapłacił więcej niż 50lewa za kolację z napitkami dla naszej rodziny w zeszłym roku w Sozopolu. A często rachunki były rzędu 30 lewa za pyszne i syte jedzonko z napitkiem. Ale teraz weźmy rodzinę 2+2 w Cro gdzie dzieci są prawie dorosłe i jedzą dwa razy więcej niż my a na dodatek są na wakacjach i chcą kosztować tamtejszych specjałów - jaki będzie rachunek za kolację? To i tak dobrze, że piwko w markecie kosztuje tyle co u nas. Po duże zakupy też lepiej jechać do hipermarketu, bo ceny są o wiele niższe niż w lokalnych sklepach. Owoce tak samo pyszne kupuje się za połowę ceny albo i mniej niż na straganie - ale to już jest oszczędzanie a nie nie odmawianie sobie niczego. Nazywajmy rzeczy po imieniu, Chorwacja jest droga i bez oszczędzania na wakacjach można by się obudzić z ręką w nocniku.
Raul73 napisał(a):ologaw napisał(a):
No tak ale to o czym piszesz to już jest odmawianie sobie bo drogo a nawet bardzo drogo - zależy dla kogo. Natomiast Paulakp napisała, że "2 tygodnie rodzina 5 osób 7000 i naprawdę nie odmawialiśmy sobie niczego". A przecież kto był to wie, że niestety ale odmawiamy sobie na każdym kroku.
Jak już ustaliliśmy z PabloX - wszystko zależy od tego, co kto rozumie przez pojęcie "odmawiać sobie".
SENIOR napisał(a):Dwa lata temu w Cro staraliśmy się nie "hamować" z kosztami i wyszło 10 000 zł.W tym były konoby ,skutery ( 150kn za 10min ) itp.Ale jak pojadę nad nasze "niepewne "morze i nie będę się hamował
to wyjdzie podobnie ( pajda ze smalcem 4 zł ) no helo! pogieło ich nad morzem czy co? Można pomyśleć .
A pogoda , bezcenne . Dobra bo się za bardzo wczułem
artik89 napisał(a):A ja w tym roku (jadę pierwszy raz) po odliczeniu kosztów dojazdu i noclegów, mam do wydania 1000zł na 7 dni na jedną osobę. Trochę jedzenia zabieram z PL. Jak myślicie, wystarczy tyle na kilka wyjść do knajpy itp?
MRK napisał(a):artik89 napisał(a):A ja w tym roku (jadę pierwszy raz) po odliczeniu kosztów dojazdu i noclegów, mam do wydania 1000zł na 7 dni na jedną osobę. Trochę jedzenia zabieram z PL. Jak myślicie, wystarczy tyle na kilka wyjść do knajpy itp?
arek71 napisał(a):MRK napisał(a):artik89 napisał(a):A ja w tym roku (jadę pierwszy raz) po odliczeniu kosztów dojazdu i noclegów, mam do wydania 1000zł na 7 dni na jedną osobę. Trochę jedzenia zabieram z PL. Jak myślicie, wystarczy tyle na kilka wyjść do knajpy itp?
1000 zł =1760 kun, podzielić na 7 to 251 kun do wydani dziennie ,a to =17 razy karlowacko .
Powrót do Rozmowy o turystyce i nie tylko