@boboo
Żeby nie razić cię takimi "absolutami" napiszę inaczej. Nie przypominam sobie, żebym w domu w dorosłym życiu zostawił coś na talerzu, bo mi nie smakowało, w przeciwieństwie do restauracji. Jeden z przykładów z tego roku, to proste frytki w bardzo dobrze ocenianej konobie. Okazuje się, że nawet tak prostą rzecz można spieprzyć i to w takim stopniu, że trudno je było nazwać potrawą do jedzenia (cena 30 kun za 20 szt !!!). Najgorsze w tym było to, że było to jedyne danie mojego dziecka, które nie je owoców morza, w których konoba ta się specjalizowała.
My oceniliśmy ją raczej średnio, a nasz mały kiepsko
Czy mieliśmy dalej szukać dobrej knajpy z frytkami? Nie. Pojechaliśmy na kemping i zrobiłem mu to co zjada ze smakiem.