Ile kosztuje urlop w Chorwacji - dyskusja i komentarze

ogorek napisał(a):Mój ulubiony wątek o pływaniu pontonem po CRO 590 stron (byłem pewny, że nic go nie przebije)

A tu ninijeszy już 553 ...

... a cóż w tym dziwnego? Ten wątek zbiera z portalu wszystkich, którzy chcą się pożalić (że drogo), pochwalić (że ich stać), ponarzekać (że było taniej) i ogólnie zbesztać kogoś, że ma inny pogląd na wypoczynek i związane z nim koszty

..a prawda jest taka że ,,drogo'', ,,tanio'' to pojęcia względne
Wiec dla tych którzy w PL zarabiają 10000zł pobyt 2 tygodniowy i wydatek 15 tys to tanio, dla innego zarabiającego 3000zł wydanie na wakacjach 8-10 tys to abstrakcja - drogo.

Tayla napisał(a):..a prawda jest taka że ,,drogo'', ,,tanio'' to pojęcia względne
Wiec dla tych którzy w PL zarabiają 10000zł pobyt 2 tygodniowy i wydatek 15 tys to tanio, dla innego zarabiającego 3000zł wydanie na wakacjach 8-10 tys to abstrakcja - drogo.

Dokładnie. Dla jednego obiad w Konobie to drogo dlatego codziennie gotuje w pokoju. Dla innego tanio i co parę dni stołuje się na mieście. Bo przecież codziennie nie będzie gotował.

W zwiazku że ludziska narzekali na drozyzne nawet w marketach, bierzecie zarelko z PL?
My zawsze na pierwsze dni bierzemy bo mlody lubi np Berlinki, młoda tylko nasze pieczywo i zolty ser Rycki edam itp. To tylko czesc ich ulubionych smakołyków. I siłami do innych podobnych produktów ich sie nie da zaciągnąć A już na pewno nie chorwackich.
To tak na 3 dni, góra 4 starczy. Później musza się dostosować

Garo&Justa napisał(a): Później musza się dostosować

A mój syn prędzej z głodu umrze niż się dostosuje.
Ale na przykład lubi salami i może się nim żywić codziennie. Za to pomidora nie tknie.

Nasze dziecko je wszystko gdyż tak je wychowaliśmy. Nas wychowano podobnie. To bardzo ułatwia życie

piotrulex napisał(a):Nasze dziecko je wszystko gdyż tak je wychowaliśmy. Nas wychowano podobnie. To bardzo ułatwia życie

brawo TY, bardzo rozsądne podejście

domi_1 napisał(a):

piotrulex napisał(a):Nasze dziecko je wszystko gdyż tak je wychowaliśmy. Nas wychowano podobnie. To bardzo ułatwia życie

brawo TY, bardzo rozsądne podejście

Ja natomiast byłam zmuszana do zjadania wszystkiego, co było na talerzu, obojętnie czy mi to smakowało, czy też nie.
Dlatego swoim dzieciom pozwoliłam na wybór.
Syn jest wielkim, zdrowym facetem, mimo, ze prawie nie je mięsa a wędliny omija wielkim łukiem.
Córka jest mocno wybiórcza i też do chudzinek się nie zalicza.
Ja nie mam problemów z ogarnięciem ich jedzenia, najważniejsze, że jedzą to co lubią i wszyscy są zadowoleni.
Zapomniałam napisać o najstarszym synu, który przez moją mamę był karmiony wszystkim, przez lata wychodziliśmy z alergii. Młodsza dwójka takich problemów nie miała.

Moje dzieci dzisiaj jadły zupę 40 minut. Parę godzin później z 2 daniem zeszło im 50.
Też staramy się wychować ich tak, żeby jedli wszystko, ale też bez przesady jesli wiemy, że czegoś nie cierpią ( np. starszy jajeczicy ) to nie zmuszamy
Na wakacjach mam w d...pie użeranie się, niech żyją na płatkach, parówach, pizzy i frytkach No łaskawie cevapy czasem ruszą

Dzieci intuicyjnie odrzucają coś co je uczula.
Najstarszy nie chciał jeść jajek - okazało się po jakimś czasie, że go uczulają.
Środkowy nie jadł czekolady to samo - uczulenie na czekoladę, niestety mu przeszło
Córka ma prawie 15 lat i nigdy nie tknęła dżemu ani miodu (pomijam pomidory i parę innych warzyw ) oraz nie pije żadnych napojów słodkich, gazowanych - czyli coś w tym musi być

Bea.ta napisał(a):Dzieci intuicyjnie odrzucają coś co je uczula.
Najstarszy nie chciał jeść jajek - okazało się po jakimś czasie, że go uczulają.
Środkowy nie jadł czekolady to samo - uczulenie na czekoladę, niestety mu przeszło
Córka ma prawie 15 lat i nigdy nie tknęła dżemu ani miodu (pomijam pomidory i parę innych warzyw ) oraz nie pije żadnych napojów słodkich, gazowanych - czyli coś w tym musi być

Ja i moje dzieci jesteśmy alergikami. Wiem na co są uczuleni. Gdybym pozwalała im na decydowanie, to nie jedli by nic Do tego często jest tak, że to co lubią i zawsze jedli, akurat stwierdzają, że nie chcą i nie będa jeść.

Dla mnie głupotą jest gadanie, że dzieci uczą się jedzenia od rodziców. Ja całe życie nie jadłam warzyw, a moi rodzice jedli. Dopiero w dorosłym życiu pokochałam je i nie wyobrażam sobie bez nich dania. Młodych uczyłam jeść wszystko od małego. Do 2 roku życia współpracowali, potem zaczął się bunt
Czasem odpuszczam, czasem się wykłucam, czasem szantażuję
Ale nie o tym wątek, w każdym razie moje dzieci na wakacjach są dość "tanie" w utrzymaniu

Ciekawa dyskusja.
Szanowne Panie, czy chodzicie na obiady do konob z dziećmi czy pichcicie w pokoju ???
Gotujecie bo taniej czy jednak wakacje,luz i obiad w knajpce...

wikol napisał(a):Ciekawa dyskusja.
Szanowne Panie, czy chodzicie do konob z dziećmi czy pichcicie w pokoju ???

Wcześniej już pisałam, jak nie miałam kasy to była tylko 2 razy pizza, więc dzieci jadły to co ugotowałam.
Teraz jak czasem chodzimy, to dzieci jedzą tylko pizze lub frytki, o i raz w tym roku wpadła zupa pomidorowa- swoją drogą najlepsza jaką próbowałam w żuciu

wikol napisał(a):Ciekawa dyskusja.

Naprawdę, wiele można się nauczyć.

Od tego są luźne wątki,żeby sobie pogadać, te konkretne też są, w innym miejscu