Ile kosztuje urlop w Chorwacji - dyskusja i komentarze
Wszystkie rozmowy na tematy turystyczne nie związane z wcześniejszymi działami mogą trafiać tutaj. Zachowanie się naszych rodaków za granicą, wybór kraju wakacyjnego wyjazdu, czy korzystać z biur podróży. [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
marze_na napisał(a):... będzie siedział nad Jardanem i jadł kruh z pomidorami...
A ja już marzę o tym kruchu z pomidorami. Drobno pokrojona słodka domači cebulka, pomidorki, miejscowa oliwa, trochę soli i pieprzu, do tego pajda urwanego (nie krojonego) krucha, słuszny plaster mortadeli z ajvarem, lekka bryza na tarasie, widok błyskającego w porannym słońcu Jadrana, i filiżanka mocnej kawy z odrobiną mleka.
Ach, rozmarzyłem się, a tu jeszcze ponad dwa tygodnie.
ps. Mortadelę jem tylko w Cro. Nasza mi nie smakuje.
Ostatnio edytowano 03.08.2018 09:01 przez krutom, łącznie edytowano 1 raz
marze_na napisał(a):Każdy spędza urlop tak jak lubi i na ile go stać. Jeśli komuś wystarczy, że przez tydzień będzie siedział nad Jardanem i jadł kruh z pomidorami to nic mi do tego. Inny będzie codziennie zostawiał w konobie kilkaset kun za ribią platę - jego wola i jego pieniądze.
Dwie kwestie napędzają ten wątek. Po pierwsze przekonanie, że mój sposób spędzania czasu jest jedynie słuszny, a po drugie zamiłowanie do liczenia cudzych pieniędzy. Gdyby nie to, nie byłoby tu nawet połowy postów .
Podpisuje się obiema rękoma pod tym, dlaczego ktoś zmusza bogatszego do "dawania na biedne dzieci w Afryce"? Nic nikomu do tego i nie rozumiem tego piętnowania... Ja swoje pieniądze wydaje na co chcę i niech ktoś bogatszy czy biedniejszy również wydaje tak jak chce...
Niemile widziane jest zarówno wydawanie za mało jak i za dużo. Wydasz za dużo jesteś lanser, wydasz za mało jesteś janusz . Razi mnie zaglądanie w cudzy portfel.
Katerina napisał(a):Rozumiem,że można kochać najbardziej kuchnię polską, a zwłaszcza swojej mamy , czy babci..Rozumiem, że ktoś woli gotować w apartmanie z wielu , wymienionych wyżej względów. Ale , na litość boska, nie wmawiajcie, że zamiłowanie do poznawania kuchni innych kultur - a ja takim grzeszę - jest czymś nagannym
Zgadzam się z Tobą. Też lubię poznawać inne kraje przez ich kuchnie .
krutom napisał(a):ps. Mortadelę jem tylko w Cro.
Ja tylko we Włoszech. I tylko tą z Bolonii .
Ostatnio edytowano 03.08.2018 09:03 przez marze_na, łącznie edytowano 1 raz
wikol napisał(a):Posmakować dań których nie ma na co dzień. Po to jeździmy w obce kraje by poznawać kulturę, kuchnię, obyczaje.
Zadam teraz pytanie retoryczne. Jak polecę do Chin to mam zamówić w restauracji psa ?
To już jest czepianie się. Przecież wiadomo o co chodzi. Poza tym przez ostatnie kilka stron nie jest o koszcie urlopu a o jedzeniu w konobach lub w domach... Będąc 10 lat temu 1 raz w HR debiutowałem na fish picnicu. I tak bardzo mi się podobało, że gdziekolwiek jestem to taka wycieczka dla naszej czwórki musi być i basta. W tym roku zamierzamy odbyć "lot" poprzez parasailing. Może to i komercha ale nigdy takiego czegoś nie przeżyliśmy. W Draśnicach były ślizgi na pontonie który ciągnęła motorówa. Tez komercha ale dzieciaki nie zapomną tego do końca życia. Wtedy też była nasza 10 rocznica ślubu i dzień zakończyliśmy w konobie, z żarełkiem, winem i przy świecach. To wszystko robimy tylko na wakacjach i koszty to uwzględniają
Nie przekomarzajcie się już proszę co kto lubi. Każdy z nas jest inny.
wikol napisał(a): Facet który zachowuje się jak facet wg mnie choć raz powinien zabrać swoją małżonkę, kochankę czy dziewczynę do fajnej restauracji. Żeby facet nie był Januszem a facetem.
Różne definicje faceta słyszałem, ale takiej jeszcze nie.
Idąc tym tokiem rozumowania jeżeli podczas dwutygodniowego pobytu weźmie ją, powiedzmy 5 razy do restauracji, to już taki niemal Banderas, nie? Taki maczo, który jak wchodzi do stajni ( dla niewtajemniczonych to to samo co obora ) to krowy na d...siadają?
Ja wiem, że upały dają się wszystkim we znaki, ale ta teoria mnie rozwaliła.
wikol napisał(a):Facet który zachowuje się jak facet wg mnie choć raz powinien zabrać swoją małżonkę, kochankę czy dziewczynę do fajnej restauracji.
Mam pytanie. Czy w celu podniesienia swojego "ego" jest możliwość po zakończonym posiłku wystrzelać konobara po pysku? Jakoś tak mi się skojarzyło:
Ja dopiero za kilka dni wyruszam. Pewnie trochę "pojanuszuję", może z kilka razy jakiś konobar dostanie w dziub, tudzież opierniczę jakiegoś, "...że jak bym chciał bez frytek, to bym chyba powiedział poproszę bez frytek, nie?!?!?!" (tylko jak to będzie po chorwacku???). Moja żona zrobi maślane oczy, weźmie głęboki wdech i powie: "Jaki ty jesteś twardy". Będę opijał się VIPami z Biedry na plaży. Białe skarpety frote do sandałów już wyprasowane, koszulka "żonobijka" również, reklamówki z jedynego słusznego dyskontu także. Biorę worek ziemniaków, będziemy je jeść jak jabłka, a na plaży wszyscy mi będą zazdrościć, żeśmy tacy dziani, bo niby na okrągło kiwi jemy.... Drżyj Kroatio!!!
P.S. Bez urazy do nikogo. Uśmiechnijmy się . Niech każdy spędza urlop jak chce i wydaje na niego ile go stać. W komentarzach nie pozostaje nic innego, jak tylko wyrazić podziw, że ktoś tak świetnie gospodaruje niewielkim budżetem lub, że ma do dyspozycji kosmiczny budżet. Moim zdaniem nikt nie ma prawa kwestionować czy ktoś spędza wakacje za 3000 czy za 30000. Szanujmy się, to przede wszystkim. Z pozdrowieniami!!!
Ostatnio edytowano 03.08.2018 09:11 przez luk006, łącznie edytowano 1 raz
Reasumując W tym roku jedziemy 10 raz do Cro. Ponieważ bedziemy mieć budżet większy niz w poprzednie lata obiecuję zabrać dziewczynę i dziecko chociaż raz do konoby albo na lody Tak dla zasady, zeby nie być "Januszem"
Pakajtaja godej kaj mosz te chorwackie żarcie w Rybniku ?
Garo&Justa napisał(a):Poza tym przez ostatnie kilka stron nie jest o koszcie urlopu a o jedzeniu w konobach lub w domach...
Ten wątek został zostawiony do dyskusji o kosztach i innych sprawach z tym związanych. W przeszłości był sprzątany, były kary - ale dyskusja dalej trwała, więc został jaki jest. Konkrety o kosztach (bez zbędnej dyskusji) są w innym wątku.
Garo&Justa: Wszystko jest komercją za co płacisz, ja byłem na skuterach wodnych, rewelacja - za 30 minut 300 Kun. Widziałem w Budvie to o czym piszesz też świetna sprawa, nie skorzystałem, bo wolałem pojeździć po kraju, zwłaszcza, że byłem tam tylko 4 noce. Tak jak mówisz, nie można odbierać nikomu radości z wydawania swoich pieniędzy.
Ostatnio edytowano 03.08.2018 09:16 przez Farstone, łącznie edytowano 1 raz
wikol napisał(a):Nie mówię o codziennym odwiedzaniu konob bo rzeczywiście dla rodziny 2+2 to koszt ogromny. Chodzi o jedną chociaż dwie wizyty. Żeby facet nie był Januszem a facetem. Można urlop spędzać oszczędnie, racjonalnie ale bez dziadowania skąpstwa. Sam liczę pieniądze i nie rozpuszczam ich bezsensownie. Ale zachowajmy chociaż twarz przed naszymi partnerkami, partnerami....