bigredone napisał(a):Janusz Bajcer napisał(a):15 razy w Chorwacji - ani razu na obiedzie w konobie.
Smutne
sito_zabrze napisał(a):Janusz Bajcer napisał(a):15 razy w Chorwacji - ani razu na obiedzie w konobie.
Imię Janusz do czegoś zobowiązuję
wiolek_lp napisał(a):anakin całkowicie popieram. Na swoim przykładzie 2 lata temu musiało mi wystarczyć 5,5 tyś na wakacje i koniec kropa, w tym roku to było praktycznie 2 razy więcej, 10 tyś. Nie wiem jak będzie za rok, może się okazać, że znowu będę miała do wykorzystania tylko 5 tysi. I to znaczy, że mam nie jechać, bo przecież po co jechać na wakacje i "bidować"
Wiele razy czytałam tu takie opinie, że wakacje nie są od oszczędzania. Ale jak się po prostu nie ma więcej, to ma się siedzieć w domu ?
Jasne, fajnie jest mieć dużo kasy i nie zastanawiać się czy dzisiaj chce mi się gotować, czy idę w miasto, ale gdyby od tego miał zależeć mój pobyt w Cro, to byłabym bardzo biednym człowiekiem mentalnie
bigredone napisał(a):W miejsca publiczne wystarczy założyć t-shirt i coś zamiast kąpielówek.
piekara114 napisał(a):Ja powiem tak: mogę pozwolić sobie na codzienne stołowanie w konobach, ale tego nie robię z kilku powodów:
- trzeba się wyszykować - 3 os., a to zajmuje min. 45 min - w tym czasie obiad gotowy (raz ja, raz małżonek, w zależności co serwuje kuchnia)...
- na posiłek trzeba poczekać kolejne 40 min (dojście, obejrzenie karty, zamówienie, oczekiwanie) - nie lubię tracić czasu codziennie na siedzenie przy stoliku... wolę ten czas przeznaczyć na dojazd do jakiejś okolicznej atrakcji...
Trajgul napisał(a):Ja nie rozumiem dlaczego niektórzy oburzają się na słowo Janusz lub na to, że jak ktoś nie idzie do knajpy to znaczy, że dziaduje. Przecież jest to nierzadko spotykana opinia, wśród pewnie niejednego z waszych znajomych lub ogólnie społeczeństwa. Ja również spotkałem się, z tym, że jak powiedziałem, że mam 2 tysiace i jechałem z rodziną nad morze lub Mazury to usłyszałem, że z taką kasą nie ma po co jechać. A do restauracji chodziłem codziennie i nie mam tu na myśli modnych ostatnio obiadów kuchni domowej. Z drugiej strony sam krytykuję tych, którym szkoda kasy, żeby pójść do knajpy, gdyż mimo, że mają pieniądze na tą knajpę to im mentalność nie pozwala i kupią sobie ewentualnie zapiekankę lub frytki z budki.
I jeszcze jedno. Dla wielu ludzi obiad w restauracji jest jednym z głównych punktów udanego urlopu.
bigredone napisał(a):Ale po co te wszystkie zabiegi ?
bigredone napisał(a):Noo, zwykle nie...Na plaży mam prysznic w razie potrzeby. Bywam w małej miejscowości. Być może w Makarskiej zakładałbym świeże skarpetki
beatabm napisał(a):Tak czytam tę dyskusję i naszła mnie myśl aby ją jakoś usystematyzować.
Proponuję zatem wprowadzić "Wskaźnik Ukonobienia Wakacji" jako stosunek ilości posiłków spożytych w konobach do całkowitej ilości posiłków podczas wyjazdu.
Pozwoli to uporzadkować i w sposób jednoznaczny określi miarę za....bistości wakacji.
Kto może się pochwalić wyższym wskaźnikiem - może pochwalić się wyższym kosztem urlopu.