Bo wydać dużo (jeśli się ma) jest o wiele łatwiej niż samodzielnie i przy okazji optymalnie cenowo, a przy tym dobrze zorganizować urlop dla całej rodziny.
Od kilku lat jeździmy z żoną na letni urlop, który trwa zawsze 3 tygodnie. Kiedyś na motorze, a od trzech lat autem z naszym maluchem (synkiem). Zawsze są to kempingi. Wcześniej z własnym namiotem, a teraz w mobildomkach wynajmowanych w Eurocamp`ie, Vacansoleil lub bezpośrednio od właściciela kempingu. Wybieramy się zazwyczaj na przełomie sierpnia i września. Kraje prócz Chorwacji to Włochy i Francja, Austria. Ceny w tych krajach są zbliżone do siebie więc pozwoliłem sobie szkrobnąć w tym wątku.
W tym roku 19 dni we Francji (Langwedocja) + 2 dni (nocleg w Niemczech) w domkach z klimą i pełnym wyposażeniem kosztowało nas niespełna 7000 zł (30 VIII - 20 IX). W zeszłym roku 2 tygodnie we Włoszech i tydzień w Austrii kosztował nas 6500. Nikt nie narzekał na brak jedzenia czy picia, ale przyznam szczerze, że
większość posiłków przygotowuję JA, a żona zmywa i sprząta
. Część jedzenia biorę z domu(głównie gotowe swojskie zupki dla małego i kiełbasę na grilla), a część kupujemy na miejscu. Restauracje tylko podczas wycieczek lub po powrocie z tychże, jeśli jesteśmy zmęczeni.
Przykład. Spaghetti we Włoszech zaczyna się od 8 euro na osobę, do tego butelka wina, napiwek i robi się 30 euro. Ja robię identyczne (bo to żadna filozofia), ze świeżą bazylią za 4 euro, a do tego to samo wino również za 4 euro i zamiast 30 wydaję 8. Czas przygotowania to 20 minut, słuchając przy okazji szumu morza lub fajnej muzyki.
W mojej dwudziestoletniej wakacyjnej karierze
tylko raz zachwyciłem się daniem, które zaserwowano mi w restauracji, a właściwie przydrożnym barze. Był to wołowy gulasz na Korsyce. Reszta była OK lub w sporej części wyrzuceniem pieniędzy. Bardzo dobrze jadam w Polsce, bo to moje smaki i klimaty.
W tym roku w hiszpańskim Cadaques zamówiliśmy obiad dla dwóch osób w oddalonej nieco od centrum restauracji za 40 euro (bez alkoholu). Na start Gaspacho - niby OK. Taka zimna pomidorowa z grzankami. Żona dostała 3 klopsy ziemniaczano-rybne i śladową surówkę - dość smaczne. Danie główne to flądra z kilkoma plastrami pomidorów dla żony i żeberka z frytkami dla mnie. Ryba smaczna, ale żylaste żeberka gościły na ruszcie chyba po kilkadziesiąt sekund na każdej stronie. Nie dało się ich pogryźć o smaku surowego mięsa nie wspomnę, więc zapchałem się frytkami. Do tego dwie dobre kawy, cola i sok. Ja zrobiłbym to o wiele lepiej za 10 euro lub mniej.
Wydając więcej nie znaczy lepiej.
Trochę drażnią mnie wpisy typu
"nie wyobrażam sobie stać przy garach na urlopie". Ja też sobie tego nie wyobrażam. Dlatego w garach gotuję, smażę lub zapiekam. Nie wspominam już o grillu, bo to moje hobby. To właśnie są dla mnie dobrze spędzone wakacje. Zabrać rodzinę w nowe, ciekawe okolice, pokazać interesujące miejsca i przede wszystkim wypocząć, dbając o to żeby wszyscy byli zadowoleni, nie wydając przy tym majątku.
Do tej pory moje podejście się sprawdza, czego życzę każdemu