wiolek_lp napisał(a):piekara114 napisał(a):Mi też. Już kwotę 15 tys uważam za bardzo wysoką na jedne wakacje w Cro.marecky81 napisał(a):Jak gdzieś czytam, że ktoś chce wydać prawie 30k na 2 tygodnie w Chorwacji, to szczęka mi opada. Tyle wydaliśmy 2 lata temu za mocno egzotyczny kierunek w pełnym wypasie.
Zależy jakie wakacje Kiedyś taka kwota byłaby dla mnie kompletnie z kosmosu, natomiast 2 ostatnie lata w wakacje wydałam równo 16700. I uważam, że to cena adekwatna dla NASZEJ rodziny ( 2 + 3 z czego najmłodszego nie liczę ).
Różnica taka, że w 2021 w tej kwocie mieliśmy 22 noce, a rok temu już tylko 18.
Apartamenty mieliśmy dość tanie jak ta ten standard- 50-70 e maks, w tym roku będzie to 79 e za noc.
Konoby praktycznie pół na pół, raczej beż żadnych dodatkowych atrakcji- gdybyśmy chcieli sobie zrobić po drodze jakieś Plitwice ( czego absolutnie w sezonie nie planuję ) plus wypożyczyć motorówkę itp. to i 20 tyś mogło by wyjść...
W tym toku planuje wydać mniej, bo i też krótszy wyjazd, tylko 15 nocy, ale już w tym roku wpadła Cro 2 razy i chciałabym też na święta w grudniu, więc główny wakacyjny trzeba obciąć
Margo87 napisał(a):
Robimy dokładnie tak samo, ile to czasu zajmuje obranie kilku ziemniaków i usmażenie kilku kotletów, skrojenie sałatki ze świeżych warzyw to chwila moment, czasem nawet szybsza niż czekanie na jedzenie w Konobie...
rzdrozny napisał(a):Wbiję nóż w mrowisko:) W sieci jest dużo publikacji o patoturystyce, również w Chorwacji, np. "Taka turystyka, tłumaczą specjaliści, jest nieefektywna, przyjezdni wydają zbyt mało pieniędzy, w bagażnikach mają własne pasztety i piwa, zajmują za dużą powierzchnię, niewspółmierną do rozmiaru portfela. Do tego dochodzi zbyt krótki sezon – trzy miesiące zaciskania zębów to zdecydowanie za mało."
Ludziska jeżdżą ponad 1000km, z własnymi kotletami i kartoflami i cieszą się, że znowu udało się zaoszczędzić, a foto na FB wrzucone, sąsiadów pali od środka:) Następnie, rok później dziwią się, że źli Chorwaci podnieśli ceny wszystkiego, ojojoj.
Jak mają nie podnosić, jak dziesiątki tysięcy ludzi przyjeżdża i robi wszystko, aby nie wydać euro (kiedyś kuny). Toaleta płatna? Eee, idę za drzewko piniowe. Karlovacko? Eee, mam Tatrę w bagażniku. Cevapcici? Eee, mielonego ugniotę. Tylko pomyśl, co Ty byś mówił/a, jakbyś prowadziła bar nad piękną plażą, który zarabia na siebie 3-4 miesiące w roku. Jakbyś obierał/a tabuny ludzi, którzy na kocu wyciągają Podlaskie pasztety, konserwy z Łukowa, popijając Trzema Cytrynami z Radomia.
Nie wspominając o tym, że jechanie na drugi koniec Europy i jedzenie tych samych, co tydzień dostarczanych, pirogów teściowej zamiast ichniejszych specjałów to rzeczywiście pomysł godny największych myślicieli:) Bo przecież córeczka lubi. Lubi, bo nie zna nic innego:)
A teraz atak?:)
rzdrozny napisał(a):
PS. Akurat o Ciebie nie chodziło:) Zdaję sobie sprawę, że "na wodzie" również się wydaje kasę:) Mi chodzi tylko i wyłącznie o tych, którzy z wakacji urządzają bicie rekordów oszczędnościowych...
rzdrozny napisał(a):yarko2000 napisał(a):@rzdrozny, Ty tak serio? Co ci przeszkadza?
Patoturystyka. Argumenty wymieniłem, chyba na serio:) Chętnie poczytam odmienne zdanie, ale raczej nie takie - niech każdy robi, jak uważa.
Bo skutki takich działań odczuwamy wszyscy.
kaeres napisał(a):rzdrozny napisał(a):Wbiję nóż w mrowisko:) W sieci jest dużo publikacji o patoturystyce, również w Chorwacji, np. "Taka turystyka, tłumaczą specjaliści, jest nieefektywna, przyjezdni wydają zbyt mało pieniędzy, w bagażnikach mają własne pasztety i piwa, zajmują za dużą powierzchnię, niewspółmierną do rozmiaru portfela. Do tego dochodzi zbyt krótki sezon – trzy miesiące zaciskania zębów to zdecydowanie za mało."
Ludziska jeżdżą ponad 1000km, z własnymi kotletami i kartoflami i cieszą się, że znowu udało się zaoszczędzić, a foto na FB wrzucone, sąsiadów pali od środka:) Następnie, rok później dziwią się, że źli Chorwaci podnieśli ceny wszystkiego, ojojoj.
Jak mają nie podnosić, jak dziesiątki tysięcy ludzi przyjeżdża i robi wszystko, aby nie wydać euro (kiedyś kuny). Toaleta płatna? Eee, idę za drzewko piniowe. Karlovacko? Eee, mam Tatrę w bagażniku. Cevapcici? Eee, mielonego ugniotę. Tylko pomyśl, co Ty byś mówił/a, jakbyś prowadziła bar nad piękną plażą, który zarabia na siebie 3-4 miesiące w roku. Jakbyś obierał/a tabuny ludzi, którzy na kocu wyciągają Podlaskie pasztety, konserwy z Łukowa, popijając Trzema Cytrynami z Radomia.
Nie wspominając o tym, że jechanie na drugi koniec Europy i jedzenie tych samych, co tydzień dostarczanych, pirogów teściowej zamiast ichniejszych specjałów to rzeczywiście pomysł godny największych myślicieli:) Bo przecież córeczka lubi. Lubi, bo nie zna nic innego:)
A teraz atak?:)
Dość pokrętna logika
Czyli mam wydawać w najdroższych knajpach, a najlepiej jeszcze z 20% napiwkami aby za kilka lat nie odczuwać podwyżek ?
Musisz pomyśleć zanim napiszesz
Ja idąc do restauracji, jadąc na wakacje nie zachowuję się jak opisujesz ale np. biorę ze sobą to co lubię, a czego nie lubię w Chorwacji.
Na śniadanie uwielbiam polskie sery, a w Chorwacji są kiepskie po prostu więc z paczkę sera mam aby sobie jeść śniadanie.
A czy mogę grillować rybkę kupioną na targu, ugotować świeże mule czy warto iść do restauracji dla "większego dobra na przyszłość" ?
kaeres napisał(a):Dość pokrętna logika
histe napisał(a):rzdrozny napisał(a):yarko2000 napisał(a):@rzdrozny, Ty tak serio? Co ci przeszkadza?
Patoturystyka. Argumenty wymieniłem, chyba na serio:) Chętnie poczytam odmienne zdanie, ale raczej nie takie - niech każdy robi, jak uważa.
Bo skutki takich działań odczuwamy wszyscy.
A jak ma robić każdy ? tak ja Ty uważasz za słuszne ???
Skutki jakich działań odczuwamy wszyscy ??? Tego, że żyjemy- to chyba jasne
SebastianM napisał(a):Dokładnie, nawet brak logiki. Czy wyjazd na urlop wiąże się obligatoryjnie z uczęszczaniem do lokalnych restauracji? Czy jeżeli kogoś nie stać na żywienie się w restauracji, to powinien siedzieć w domu i nigdzie się nie ruszać?. Każdemu wedle woli i zasobności portfela. Najważniejsze jest wyjechać na urlop, a to gdzie i co będziesz jadł jest sprawą kompletnie drugorzędną. Równie dobrze możesz zadać pytanie po co jedziesz do Chorwacji, jak tylko plażujesz a nic nie zwiedzasz?...
rzdrozny napisał(a):
Tak, żyjesz dzięki temu, że Janusz z Grażynką klepią wieprzowinę o 9 rano w Makarskiej:)
Ja piszę tylko i wyłącznie o czymś, co wymyślono dawno - Ty masz warsztat samochodowy, ja mam bar, sąsiad prowadzi sklep monopolowy, sąsiadka robi paznokcie. Jak raz na jakiś czas naprawię samochód u Ciebie, kupię litra u sąsiada, a żona zrobi pazury u sąsiadki, to będzie to z korzyścią dla wszystkich. Nie muszę robić wszystkiego sam, aby zaoszczędzić. Może się mylę:)
histe napisał(a):jak słuszne zauważyłeś " raz na jakiś czas".... tak samo w wakacje raz na jakiś czas skorzystasz z baru, sklepu, konoby, czy lodziarni chorwackiej.
większość razy możesz to zrobić w domu- nie musisz, zresztą efekt skali powoduje to,że są osoby, które będą codziennie "wykorzystywać" usługi Chorwatów, a są takie, które zrobią to sporadycznie - efekt będzie jak zawsze średni.
Powrót do Rozmowy o turystyce i nie tylko