napisał(a) rzdrozny » 16.05.2023 12:41
Wbiję nóż w mrowisko:) W sieci jest dużo publikacji o patoturystyce, również w Chorwacji, np. "Taka turystyka, tłumaczą specjaliści, jest nieefektywna, przyjezdni wydają zbyt mało pieniędzy, w bagażnikach mają własne pasztety i piwa, zajmują za dużą powierzchnię, niewspółmierną do rozmiaru portfela. Do tego dochodzi zbyt krótki sezon – trzy miesiące zaciskania zębów to zdecydowanie za mało."
Ludziska jeżdżą ponad 1000km, z własnymi kotletami i kartoflami i cieszą się, że znowu udało się zaoszczędzić, a foto na FB wrzucone, sąsiadów pali od środka:) Następnie, rok później dziwią się, że źli Chorwaci podnieśli ceny wszystkiego, ojojoj.
Jak mają nie podnosić, jak dziesiątki tysięcy ludzi przyjeżdża i robi wszystko, aby nie wydać euro (kiedyś kuny). Toaleta płatna? Eee, idę za drzewko piniowe. Karlovacko? Eee, mam Tatrę w bagażniku. Cevapcici? Eee, mielonego ugniotę. Tylko pomyśl, co Ty byś mówił/a, jakbyś prowadziła bar nad piękną plażą, który zarabia na siebie 3-4 miesiące w roku. Jakbyś obierał/a tabuny ludzi, którzy na kocu wyciągają Podlaskie pasztety, konserwy z Łukowa, popijając Trzema Cytrynami z Radomia.
Nie wspominając o tym, że jechanie na drugi koniec Europy i jedzenie tych samych, co tydzień dostarczanych, pirogów teściowej zamiast ichniejszych specjałów to rzeczywiście pomysł godny największych myślicieli:) Bo przecież córeczka lubi. Lubi, bo nie zna nic innego:)
A teraz atak?:)