Wyruszyłam z Makarskiej o 5.00 i o 1.00 byłam w Łodzi. Daje to 20h. Jechało w drodze powrotnej dobrze (Breclav - ominęłam Mikulov) i nawet pomyłka w Wiedniu nie była straszna. Wszystko ok dopóki nie wyjechały w Polsce tiry na drogi. I witaj gierkówko O 22.30 stwierdziłam, że nie dam rady.... a zostało do domu 1,5h i i tak szukaliśmy noclegu.... Ponieważ nie było (tak nie było nigdzie...) to - długi odpoczynek - odczekaliśmy aż się zrobi zupełnie ciemno i przejdzie pierwsza szaleńcza fala tirów (w szarówce źle mi się jeździ) i na spokojnie dotarliśmy do domu.
Szczerze pierwszy i ostatni raz powrót na raz, chyba że doczekam się autostrady od Katowic do Łodzi....