napisał(a) adamitakdalej » 06.08.2013 15:30
na zdjęciu powyżej jest "karta dań" z innej knajpki ale wyglądała identycznie.
Składanie zamówienia to cały ceremoniał, najpierw wybieramy "antre" wybór jest tylko pomiędzy A i B ale x 8 osób to trochę trwa, potem danie główne, tu wybór większy X 8 osób to trochę trwa
, napoje/ rodzaje wina itd i co dziwne nie widać zniecierpliwienia ani u gospodarza ani u sąsiadów. Gospodarz wylewnie opisuje każde danie , i tak go nie rozumiemy wiec każdy zamawia coś innego w nadziei że ktoś trafi na coś jadalnego i dużo.
Jedyny zgrzyt gdy chcę zamówić "muskata" a Poghiu zdecydowanym tonem " muska , no muskata!"
W każdym razie gdy przynosi wreszcie nasze porcje robimy
i
.
Ogromne talerze z mięsiwem i różnymi dodatkami i serami, mięsa identyfikujemy później jako koźlinę, baraninę , jagnięcinę- w końcu jesteśmy w górach. Sery na ciepło i na zimno, owoce których nie znamy ale smakuje wszystko wybornie. Na koniec niespodzianka- kawa i ciasto?, przecież nie zamawialiśmy
, okazuje się że taki zwyczaj- wliczone w cenę. Prawdziwie korsykańskie domowe jedzenie, obiad w takim wykonaniu trwa około 4 godzin, nikt sie nie spieszy, sąsiedzi prowadzą ożywione rozmowy popijając wyborne winka. Czujemy się powoli jak gdybyśmy byli gośćmi w domu Poghiu a nie klientami, sam właściciel okazuje się całkiem sympatyczny, zagaduje wszystkich, nas też skąd jesteśmy .... późną nocą wracamy do bazy.