Cześć wszystkim Zdecydowaliśmy się napisać relację z naszego wyjazdu do Cro. Celem wyjazdu była Podgora. Zaczynajmy ... Był to nasz drugi wyjazd do Chorwacji. Planowanie podróży zaczęło się od razu po odebraniu informacji o terminie urlopów.
DZIEŃ I (14.07) - podróż Polska - Węgry
Niedziela - dzień wyjazdu. 4 osoby na pokładzie - wszyscy byli zdenerwowani, a zarazem podekscytowani. Jesteśmy z okolic Lublina, więc do celu mieliśmy około 1450 km. Wyjechaliśmy w godzinach popołudniowych, ok. 16 (tak, aby nie trafić na korki w Budapeszcie). Przejazd przez Polskę minął bez problemów (nie licząc fatalnych dróg ). Gdy zbliżaliśmy się do granicy ze Słowacją zatankowaliśmy do pełna, tak, aby na jednym baku dojechać do Cro. Słowacja przywitała nas masą ciężarówek, ostrymi zakrętami i ograniczeniami prędkości nawet do 20 km/h (tu również kiepskie drogi, JEDNAK jest lepiej niż było przed dwoma laty). Słowacja to zaledwie 130 km, aczkolwiek sama droga jak i jej różne i liczne naprawy, sprawiła, że przejazd przez SK trwał około 3-ch godzin. Wlot na Węgry bez problemów, jednak zaraz po przekroczeniu granicy zatrzymaliśmy się, aby kupić winiety. Chwila na rozprostowanie nóg i lecimy dalej (mieliśmy swój posiłek, aby nie przedłużać, zatrzymując się po drodze). Do Budapesztu dotarliśmy ok. północy, lecz, ku naszemu zaskoczeniu - i tak był tam spory ruch, szczególnie w centrum.
DZIEŃ II (15.07) - podróż Węgry - Podgora
Poniedziałek. Przejazd przez Węgry zajął nam 4 godziny, dzięki dobrym autostradom ciągnącym się od Budapesztu po samą Chorwację. Śmigaliśmy autostradą, zatrzymując się co jakiś czas na przydrożnych parkingach, aby coś przekąsić i załatwić to i owo . Do Chorwacji dotarliśmy około 3 nad ranem. Na granicy węgiersko - chorwackiej przeszliśmy "kontrolę" polegającą na okazaniu dowodów (nawet gdy HR weszła do UE trzeba te dowody pokazać). Tankowaliśmy parę kilometrów od granicy (tak, aby ceny nas nie przerosły) i jechaliśmy dalej. Po jakimś czasie doszliśmy do wniosku, że czas się przespać, więc zrobiliśmy około 2-godzinny przystanek na jednym z CPN-ów. Podróż A1 również bez przeszkód. Po wjechaniu na obszar Dalmacji (przez tunel Sveti Rok) zaczęliśmy podziwiać piękne, unikalne krajobrazy. Nawigacja podpowiadała, że od tego momentu do celu mamy już tylko 264 km. Wszyscy zadowoleni, że niedługo będziemy mogli na dobre przywitać się z Chorwacją. Pędzimy dalej i szukamy zjazdu na Makarską. Nasz GPS chciał zdjąć nas z autostrady już 50 km przed Podgorą, jednak nie daliśmy się zwieść na Jadrankę, tylko dalej mknęliśmy przed siebie. Coraz bardziej zbliżamy się do celu i coraz uważniej wypatrujemy oczekiwanego zjazdu. JEST ! No to zjeżdżamy, płacimy za autostradę i naszym oczom ukazują się kolejne bramki. O co chodzi ?!?! Podjeżdżamy, czytamy ... okazało się, że jest to opłata ( 20 kn - około 12 zł) za niedawno otwarty tunel przebiegający pod masywem górskim Biokovo. Do celu dotarliśmy ok. 10 nad ranem. Podgora przywitała nas żarem lejącym się z nieba i ludźmi oferującymi 'apartmani'. Interesował nas każdy napis, ponieważ jechaliśmy w ciemno ( nie polecamy rezerwować kwater, gdyż można się łatwo "przejechać" ). Trafiliśmy do pewnej kobiety, która oferowała nam mieszkanie, co prawda na korytarzu była klimatyzacja, jednak w domu było dla nas zbyt ciasno i zbyt blisko do ulicy. Postanowiliśmy więc szukać dalej ... Kolejna osoba, na którą trafiliśmy, zjeżdżając ku centrum Podgory, okazała się być naszą przyszłą gospodynią. Ane zaprowadziła nas do mieszkania, które od razu przypadło nam do gustu - duże, przestronne, 3 - pokojowe mieszkanie z kuchnią, łazienką i tarasem z przepięknym widokiem na Adriatyk Co prawda nie było tam klimatyzacji, jednak apartament znajdował się na parterze budynku i panowała w nim przyjemna temperatura. A dodatkowo dużym plusem był zacieniony taras z przepysznym winogronem wiszącym tuż nad głowami . Za dobę te przyjemności kosztowały nas 50€. Gospodarze w średnim wieku, bardzo mili i kontaktowi. Na czas pobytu gości mieszkają w kwaterze obok. Posiadają także swój ogródek z owocami i warzywami, którymi chętnie dzielili się ze swoimi gośćmi. Jak to w dniu przyjazdu - czas na mały rekonesans. Po południu schodzimy uliczką ku centrum. Wzdłuż morza ciągnie się promenada, przy której znajdują się dwa sklepy spożywcze ( oba są sieci Studenac ). Najbliższy Konzum dopiero w Makarskiej (ok. 8 km). Dalej spacerkiem po promenadce i robimy rozeznanie w tutejszych souvenir shop-ach. Jest tu mnóstwo restauracji, budek z lodami i pizzetkami (duże kawałki pizzy - 10kn). Promenada jest bardzo długa, ciągnie się przez całą długość Podgory. Wieczorem nie mogliśmy zaznać spokoju, nie zażywając kąpieli morskich. Wybraliśmy się na plażę tuż przy hotelu Sirena, którą polecamy. Z racji na porę dnia woda wydawała się być jeszcze cieplejsza niż zwykle. Jak to przy pierwszej kąpieli bywa, wytrzymaliśmy w wodzie tylko kilka minut, ze względu na bardzo słoną wodę. Teraz nasze potrzeby są zaspokojone i możemy udać się do kwatery, aby w końcu odpocząć. Tak naprawdę wieczorami to miasto ożywa, ale byliśmy tak zmęczeni, że nie mieliśmy ochoty wychodzić na kolejny spacer. Zjedliśmy kolację i położyliśmy się spać. Tak oto pierwszy dzień w Podgorze dobiegł końca. Przed nami jeszcze 9 dni ...
Dajcie znać, czy chcecie śledzić dalsze losy naszej rodzinki ciao !