Już jesteśmy!
DZIEŃ IX (22.07)Dzień wycieczki na wyspy Hvar i Brač.
Wstaliśmy bardzo wcześnie, zjedliśmy szybkie śniadanko i poszliśmy na obiecanego busa, który miał nas dowieść spod Studenac-a pod sam statek, co okazało się być nie prawdą...
Bus miał podjechać o 7:30, trochę się spóźnił, ale to nic. Wsiedliśmy do busa jako jedyni z Podgory, w środku siedzieli Polacy, którzy jak się okazało byli z Drašnic. Jedziemy, jedziemy i zjeżdżamy do Tucepi, by zabrać innych uczestników. Wszyscy z nastawieniem na super wycieczkę jedziemy dalej ku Makarskiej. Przejeżdżając przy porcie ujrzeliśmy już nas stateczek, ale o dziwo kierowca nie zatrzymał się przy statku, tylko wywiózł nas aż na przystanek autobusowy ok. 200m od statku. Dobra, doszliśmy i to co zobaczyliśmy przeraziło nas
. Statek wydawał się być przeładowany, a ludzie ciągle do niego wsiadali. Gdy weszliśmy na pokład, dorwała nas dziewczyna, u której zarezerwowaliśmy tą wycieczkę. Zapłaciliśmy za rejs i otrzymaliśmy 'bileciki', za które otrzymamy obiad na trasie
Jelsa - Bol. Z Makarskiej wypłynęliśmy z opóźnieniem...
Płyniemy, płyniemy i bardzo powoli zbliżamy się na wyspę Hvar do miejscowości o nazwie Jelsa.
Gdy dopłynęliśmy, zostało przekazane nam, że mamy godzinę na zwiedzanie i z powrotem mamy wstawić się o godzinie 11:00. Wysiedliśmy ze statku, a naszym oczom ukazało się miasteczko bardzo przypominające Primošten.
Weszliśmy do Konzuma:
W poszukiwaniu czegoś do picia. Cenny wyższe ze względu na położenie (wyspa).
Zagłebialiśmy się w uliczki miasteczka. Na starym miasteczku, jest mała kapliczka, a zaraz przy porcie kościół z dzwonnicą (wejście płatne) :
Potem przespacerowaliśmy się po porcie:
- Ten właśnie stateczek płyną za nami :)
- Oto nasz statek.
Potem poszliśmy do parku:
Zbliża się 11 więc wracamy na statek.
Siedzieliśmy w środku więc słońce tak nie dokuczało (a było naprawdę gorąco).
Usiedliśmy, lecz zaraz wstaliśmy
Musieliśmy się ustawić w dłuuugiej kolejce po obiad...
Nie było warto
Do wyboru była grillowana:
makrela lub pierś z kurczaka + bardzo kwaśna zszatkowana kapusta do tego, bułka, sok pomarańczowy (bardzo rozcieńczony) lub wino.
Ja wybrałem pierś (makrela była dobra, a przynajmniej tak słyszałem), była smaczna aczkolwiek w niektórych miejscach surowa
Zjedliśmy cały posiłek (nie było tego zbyt dużo, więc nie napiszę, że się najedliśmy). Po półtora godzinnej przeprawie na wyspę Brač, w końcu dopłynęliśmy do miejscowości Bol, w której to znajdowała się ta jedna z najpiękniejszych na świecie plaż.
- Kolejną niespodziewaną atrakcją był pożar na wyspie.
- Pożar.
Aby do niej dotrzeć trzeba się było przespacerować promenadą (ok. 30min.), lub skorzystać z taksówek wodnych (10-15kn/os.). Taxi dowozi do samej plaży. I tu kolejne rozczarowanie. W folderze, który został nam pokazany tłoku jako - takiego nie było, a w rzeczywistości nie ma gdzie rozłożyć koca.
Jest masa parasolek z leżakami. Na początku 'rogu' są też różne kafeterie.
Oto zdjęcie przereklamowanej plaży:
Kolejnym zaskoczeniem były dla nas normalne dla plaż chorwackich kamienie, a miały być takie drobne (nic bardziej mylnego).
No nic, idziemy dalej.
Wspomniany wcześniej pożar był gaszony przez dwa samoloty gaśnicze:
JEST!!! W końcu znaleźliśmy, jakieś wolne miejsce ...
Mówiono nam, że z jednej strony woda jest cieplejsza (od strony Bol-u), a z drugiej zimniejsza.
To też okazało się być nieprawdą, od strony Bol-u woda była zimniejsza niż po przeciwnej, przynajmniej tamtego dnia. Na kąpiele i plażowanie mieliśmy 3 godziny. Zażyliśmy kąpieli... podwodnego świata nie ma.
Żadnych ciekawych skał, tylko same kamienie takie jak na plaży. Po pływaniu, czas na opalanie, słońce piekło niemiłosiernie. Na plaży spędziliśmy 2,5h (łącznie z dopłynięciem taksówką), a resztę czasu przeznaczyliśmy na zwiedzenie miasteczka. Czas się skończył więc, wróciliśmy na pokład. Odpłynęliśmy także z opóźnieniem.
Wracając, zleciały się mewy:
Żeby zrobić dobre wrażenie, zaczęli puszczać coraz głośniejszą muzykę, a na górze odbywały się nawet tańce i śpiewy. Chyba nikomu nie podobała się wycieczka...
No niestety
Podsumowując:
Wycieczki na Złoty Róg - Zlatni Rat, możecie sobie darować i to bez wyrzutów sumienia, a szczególnie wycieczki statkiem 'm/y Calypso'
Jeśli macie jakieś pytania, to piszcie!