napisał(a) ewa-irena » 11.01.2009 22:07
Na deptaku u sprzedawcy nabywamy orahovicę. Pan przyjeżdża białym, dość sfatygowanym vw codziennie przed południem i wieczorem, przystając na przemian raz na jednym końcu deptaka, a potem na drugim.
Oprócz orahovicy ma w ofercie rakiję, wino czerwone oraz owoce. A jako, że orahovica była przepyszna, słodziutka, to nie jednego wieczora ktoś musiał lecieć na poszukiwania samochodowego straganu.
Po powrocie ze spaceru jest już późny wieczór, a zatem kolacja. I degustujemy orahovicę - jest nas do niej 4 babki, panowie nie za bardzo przepadają za słodkim trunkiem, zatem kosztują rakiję. Też jest niezła.
Pod winoroślami, pod którymi stoi nasz stół, jest piękne oświetlenie, a więc siedzimy rozmawiając leniwie i słuchając muzyki do dość późnej nocy.
Wieczorem przyjeżdża z pracy ze Splitu gospodarz, a więc zaznajamiamy się również z nim. Też posiedział z nami trochę. Stwierdzają oboje, że mimo iż mają bardzo dużo gości z Polski, często rodziny, które wracają tam co roku - to jeszcze nikt nie przyjechał do nich z chorwacką muzyką, której się słucha prawie cały czas. Bardzo im się to podobało.
Ostatnio edytowano 19.02.2016 13:21 przez
ewa-irena, łącznie edytowano 2 razy