ciąg dalszy
Kolejnego dnia też wstaliśmy dosyć wcześnie rano, wreszcie trzeba się było wybrać na osławionego na tym forum Sv Jure
.
W Makarskiej zatankowaliśmy smarcika, co by nie było żadnych niespodzianek i jedziemy
.
Naczytałam się o tej drodze tyle na tym forum, że jechałam nie do końca wiedząc czego się spodziewać
.
I jeszcze na wstępie tablica, że wjeżdżamy na własną odpowiedzialność
I to był chyba jedyny moment, kiedy się troszkę przestraszyłam
.
Droga ta jak dla mnie troszeczkę
przereklamowana. Co nie znaczy absolutnie, że nie warto na Sv Jure wjechać.
Jak najbardziej warto i wszystkim polecam, bo widoki ze szczyto są niesamowite
.
Tylko my w czasie swoich wypraw jeździliśmy już podobnymi drogami, i ta nie zrobiła na nas aż tak dużego wrażenia. Ale żeby nie było wątpliwości, jeszcze raz napiszę, że warto na Jurka się wybrać
.
Droga jest kręta i wąska, to prawda, ale mijanki są dosyć często
.
O ile nie napotka się na swojej drodze mniej doświadczonego kierowcy, to nie powinno być większych problemów
.
My spotkaliśmy, niestety, dwa razy takich kierowców (niestety jeden był z Polski
). My jechaliśmy w dół, z przeciwka samochód. Droga na tyle wąska, że raczej kiepsko z mijaniem, więc stoimy. Za nami dwa samochody, też stoją i nie mają zamiaru nic robić
.
A wystarczyłoby żeby kierowca jadący z dołu cofnął kilka metrów, bo była tam mijanka, i wszyscy pojechaliby bez problemów dalej
.
Ale pan stoi i czeka, nie za bardzo wiedzieliśmy na co, bo samochody za nami też stały i czekały
.
I tak właśnie tworzą się te opisywane, zupełnie niepotrzebne, nerwy z mijaniem się na tej drodze.
Całe szczęście nasz smarcik jest malutki
, przytulił się jakoś do ściany skalnej, uparty pan jadący w górę też zjechał maksymalnie na bok i udało się wyminąć
. Ale z samochodami za nami chyba tak łatwo nie poszło, były znacznie większe, a i nie dogoniły nas na zjeździe
.No ale pewnie któryś z kierowców wpadł na pomysł, że można cofnąć do mijanki i po kłopocie
.
My często cofaliśmy, lub czekaliśmy na mijance aby samochód jadący z przeciwka mógł przejachać lub odwrotnie - to nas przepuszczano, i wtedy naprawdę nie ma żadnych problemów
.
I kilka zdjęc potwierdzających nasz wjad na sam szczyt
I żeby nie było nieporozumień, to nie z tym kierowcą mieliśmy przygodę
, a tego kierowcę serdecznie pozdrawiam
.
Według mnie zdjęcia, a nawet filmy, nie oddają tego co widzimy na własne oczy, więc bardzo polecam wszystkim wjazd na Sv. Jure
.
cdn