Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Ich wysokości - monsunowe księżniczki ;) - Indie 2009

60% ludności świata żyje w Azji. Chiny są tak szerokie, że naturalnie powinny przeciąć do 5 oddzielnych stref czasowych, ale mają tylko jedną - narodową strefę czasową. Obywatele Singapuru, Korei Południowej i Japonii mają najwyższe średnie IQ na świecie.
W Azji znajduje się najwyższy punkt na lądzie – Mount Everest (8848 m n.p.m.) oraz najniżej położony punkt – wybrzeże Morza Martwego (430,5 m p.p.m.). Spośród 10 najwyższych budynków na świecie 9 znajduje się w Azji.
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 22.12.2009 18:55

KKKKKHHHHHHORWA dziewczyny jesteście NIESAMOWITE 8O :wink: 8O
Ale mnie kusicie......tyle, że póki co na kuszeniu chyba pozostanie bo jest w domu pewien opór materii :roll: :twisted: :roll: ........ale co ma być to będzie :wink:
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 22.12.2009 21:27

Janusz Bajcer napisał(a):Wytatuuj przed wyjazdem do Ameryki Południowej, a na Zlocie w maju będziemy sprawdzać gdzie :wink:
Myślę, że chętnych do sprawdzania będzie wielu :D


Groźba czy obietnica? :devil: :lool:
Gdzie tam do maja Janusz... :D

Piotrek_B napisał(a):KKKKKHHHHHHORWA dziewczyny jesteście NIESAMOWITE 8O :wink: 8O
Ale mnie kusicie......tyle, że póki co na kuszeniu chyba pozostanie bo jest w domu pewien opór materii :roll: :twisted: :roll: ........ale co ma być to będzie :wink:


Znalazłeś!!! Wprawdzie trochę poszatkowany, ale początek to jest to, co właśnie słychać na ulicach Lehu od rana!!!

Jak byś tam był na miejscu Piotrze, to byś się przekonał, że nie zrobiłyśmy niczego nadzwyczajnego. Jak bym weszła na Stok Kangri, to bym przyjmowała takie słowa bez zażenowania :lol:

Boimy się tego, czego nie znamy. Może opór materii da sie pokonać. Emilka ma chyba 13 lat. Była tylko pod opieką mamy Lidki. Twoje dziewczyny mają jeszcze Ciebie. No jeśli same by się bały - hmmm tylko czego...? - to mężczyzna zawsze (przynajmniej teoretycznie :twisted:) - oparciem jest!
Przynajmniej to moja teoria i nieraz by się na takiej wyprawie takie oparcie przydało. Choćby posturą postraszyć naganiacza albo wrzasnąć coś nie przebierając w słowach. :roll: :wink: :D O mniej przyziemnych sprawach nie wspomnę :lol:
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 22.12.2009 21:36

shtriga napisał(a):....Jak byś tam był na miejscu Piotrze, to byś się przekonał, że nie zrobiłyśmy niczego nadzwyczajnego. Jak bym weszła na Stok Kangri, to bym przyjmowała takie słowa bez zażenowania :lol: ....

Ula nie ma dla mnie znaczenia czy tam weszłyście/wjechałyście/wniesiono Was itp. - ja zawsze jestem pełen szacunku dla osób, które potrafią "zrobić" taką logistykę - to je ono i tak trzymać :idea:
Odwaliłyście kawał dobrej roboty a nie Fundusz Wczasów Pracowniczych :lol:
Wszystkiego NAJ Wam życzę i jak najwięcej zrealizowanych nowych kierunków :D :papa:



A z oporem materii pewnie, że bedę walczył a nóż, widelec........ :wink:
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108172
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 22.12.2009 21:38

shtriga napisał(a):
Janusz Bajcer napisał(a):Wytatuuj przed wyjazdem do Ameryki Południowej, a na Zlocie w maju będziemy sprawdzać gdzie :wink:
Myślę, że chętnych do sprawdzania będzie wielu :D


Groźba czy obietnica? :devil: :lool:
Gdzie tam do maja Janusz... :D


Gdzieżbym śmiał grozić Monsunowej Księżniczce :D

Skoro to nie groźba, to obietnica :D

(ale jak sama Księżniczka mówi "obiecać to nie grzech" :wink: a do maja coraz bliżej :D )
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 23.12.2009 00:30

Dzięki wielkie Piotrze za wszelaki doping! I pozostaje mi z głębi serca napisać : NAWZAJEM!!! :D

Janusz - :wink: :lol:

Zaraz prawdopodobnie będzie ciąg dalszy opowieści dziwnej treści. Troszkę z techniką walczę :)
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18689
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 23.12.2009 00:34

shtriga napisał(a):
Zaraz prawdopodobnie będzie ciąg dalszy opowieści dziwnej treści. Troszkę z techniką walczę :)


No to poczekamy :D bo ciekawość silniejsza od snu :wink:
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 23.12.2009 00:49

Już, już Piotrze idzie :lol: :lol:


5 lipca

Leh-Choglamsar-Stok

Ciągnie nas do pałacu



De-morale :lol: :lol: :lol: :lol:

Od wczorajszej męskiej decyzji o rezygnacji ze wspinaczki na Stoki, morale w szeregach armii księżniczek mocno podupadło ;) Jeśli dziś nie zdecydujemy się na wyprawę, to nie mamy szans. Dziś niedziela. W czwartek musimy wrócić, bo na piątek wykupiłyśmy jeepa do Manali. A to z kolei dlatego, że... No nie mogę aż tak uprzedzać faktów przecież! :D

Właściwie to już się poddałyśmy z tym Kangrim - jednak potrzebujemy trochę sprzętu i...pieniędzy - na jego wypożyczenie, na zezwolenie na wejście - ktoś straszył, że kosztuje to 2000 rupii. Sprawę można ominąć, kombinując jakoś tam, ale jak znam swoje zezowate szczęście, to akurat ja bym spotkała tych haraczobiorców i zapłaciła karę. Kombinować nie umiem i nie lubię :D:D:D

Obawiamy się jeszcze jednego - jeśli poszłybyśmy bez przewodnika (a tak jest zdecydowanie taniej), może być niebezpiecznie. Choć mamy superowy angielski przewodnik z wyrysowaną mapą, nie tak łatwo znaleźć drogę. W dodatku na górę wchodzi się w nocy, żeby bezpiecznie wrócić na niższą wysokość. A w ciemnościach w nieznanym terenie, gdzie być może jest śnieg... Czytałyśmy też o wylewających jeziorkach, które sprowadzają lawiny... Hmmm. No żal. Ale wrócimy tam kiedyś - nieco później - gdzieś w połowie lipca podobno najlepiej. Ale w sierpniu już nie, bo zaczynają padać ulewne deszcze. :D:D:D

Żeby nam było choć mniej żal, postanawiamy podejść do wioski Stok, skąd rusza się na szlak. A w Stoku jest jeszcze jedna atrakcja.
Nasz uroczy Pascal mówi: "Idąc z Choglamsar i przechodząc przez most, dojdzie się do pałacu, w którym w 1974 r. zmarł ostatni król Ladakhu. Obiekt wzniesiono w 1814 r. cieszy się dużą popularnością z uwagi na łatwe dojście".
Jak się człowiek ochrzcił księżniczką na wysokościach, to wypada, oj wypada tam być.

Opis mocno sielankowy pogłębia demoralizację w szeregach oddziału :D:D:D - No to idziemy spokojnie na śniadanko, potem złapiemy jakiegoś busa do Choglamsar i stamtąd ten teoretyczny przyjemny spacerek do pałacu :):):)

[No proszę - czego to się człowiek nie dowie 22 grudnia 2009... Właśnie odkryłam w naszym spisie cen, iż nasza knajpa "yes madame" nazywa się Il forno - to tak z ladakijska :D:D:D:D]
Co jemy na śniadanko? Kawa, herbata, ja tosty z masłem, Wiola naleśnik z... kurczę - naprawdę mam napisane: z limonką :shock:

Po śniadaniu wolno (morale zdobywców wciąż sięga bruku :D ) idziemy w stronę zgrupowania busów i ludzi - to w pobliżu wielkiej kolorowej bramy do miasta. Słonko nieco przeszkadza w robieniu tutaj teraz zdjęć.

Obrazek

Obrazek

Jak STOCZYĆ się pod górkę ;)

Pytamy o autobus do Choglamsar. Ludzie kiwają, że dobrze stoimy. Za Choglamsat jest nasze Thiksey. Kiedy podjeżdża bus z napisem Thiksey chcemy wsiadać, ale kierowcy mówią, nie, nie. Zgłupiałyśmy. W końcu sprzedawca biletów (bo jeździ ich dwóch jak w wielu miejscach na świecie: jeden kierowca, drugi bileter) kiwa nam, żebyśmy wsiadły. I zaraz sprawa się wyjaśnia :D:D:D Busik zjeżdża na dworzec - minuta drogi z przystanku :D I tu dopiero nasi busiarze nam pokazują właściwy bus, który odjedzie za kwadrans. Nim się tam załadujemy, oglądamy ten dworzec - mnóstwo busów starych, zardzewiałych, nieliczne odrobinę nowsze.

Obrazek

A w jednym miejscu dworca... Bardzo przygnębiający widok - kilkudziesięciu hindusów. Tzn. Przybyszów z Indii - jak ja to mówię: "właściwych". Łatwo poznać po ubiorach. Dzieciaki biegają i żebrzą. Przygnębiający widok w tej buddyjskiej rzeczywistości, gdzie z żebraniem - mimo potwornej biedy mieszkańców - nie spotkałyśmy się nawet w zapadłych wioskach.

Wsiadłyśmy pierwsze do busa, więc siedzimy. Za chwile wsiada jedna Kanadyjka - jedzie do Choglamsar, które jest ważnym ośrodkiem buddyzmu tybetańskiego i studiów nad ichnią kulturą i historią. Tu też mieści się wielki teren - coś a'la obóz dla uchodźców tybetańskich. Mnóstwo białych jeździ tu na medytacje itp.

Obrazek

A my nie na medytacje :) Kiedy bus rusza, jest już niesamowicie zatłoczony! Jeden drugiemu na głowie siedzi! Ludzie podają pieniądze za przejazd z tyłu samochodu do bileciarza z przodu. Mamy zapłacić po 8 rupii. OSIEM RUPII!!! To za pół darmo! Dla nas oczywiście. Dajemy banknot 20 rupieciowy i nie spodziewamy się reszty. A tu surprajs! - reszta przychodzi do nas! Jak odnajdę pieniążki, to trochę pofocę i Wam pokażę, jakie wygładzone i wypucowane. Rocznik wybicia sprawdzę.

Kiedy się nam wydaje, ze już nikt nie ma szans już tu wsiąść, bus zatrzymuje sie co chwilę i autentycznie wsiadają ludzie!!! Podróż na szczęście nie trwa długo - może się tak tłukliśmy z pół godziny. Jest i Choglamsar.

Znów chwilki nad legendarnym Indusem ;) I przeprawa mostowa.

Obrazek

Już tradycyjne chorągiewki modlitewne, jak w każdym temu podobnym miejscu. I tak na azymut - idziemy na wprost, w to zielone :) Bo zieloność Stoku (wioski) wydaje się być na odległość rzutu kamieniem... Bardzo dobrze nam już znana sylwetka Stoku towarzyszy nam cały czas.

Obrazek

Tu Wiola za mostem

Obrazek

Obrazek

Tu jeszcze ja jako dziarska księżniczka ;)

Obrazek

O jest i ślad do szkoły:

Obrazek

Obrazek

Maszerujemy dziarsko, dziarsko, mniej dziarsko i jeszcze mniej, bo... Bo to znów trasa staruszek ze Świnicy! Wcale nie jest tak blisko, a na dodatek znów potwornie pali słońce, a droga lekko, bo lekko, ale jednak cały czas pnie się w górę. Jak bym teraz złapała tego, co napisał, że do pałacu z drogi są 3 km, to bym udusiła.

Obrazek

Człapiemy tak ze cztery godziny taką szarą, kamienną pustynią, gdzie nie uświadczysz pół drzewka albo czegokolwiek, co dawałoby cień. W końcu trafiamy na mur wyprodukowany z tutejszej cegły, która z kolei jest zrobiona z tutejszej szarej gliny :) Przytulamy się jak jaszczurki do chłodnej ściany, usiłując wtopić się w nią. Jest strasznie gorąco.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Śliczne widoki towarzysza nam cały czas. I to nagroda za to człapanie w upale.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W końcu pierwsze domostwa i kwiatki. Takie sympatyczne mikroirysy. Ziemia sucha jak pieprz. Czemu myślę: "Józek, nie daruję Ci tej nocy" :D:D:D A przecież to "Nie ma, nie ma wody na pustyni" bardziej pasuje :D To pewnie choroba wysokościowa ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Mniemamy, że wbrew temu, co piszą w naszym przewodniku, zaczyna się tu rozwijać baza noclegowa. Podejrzewamy, że budują się tu majętni obcokrajowcy (no chyba, że majętni tubylcy się znajdują) - wielkie wille z podjazdami, balkonami itp.).

Kiedy widzimy wreszcie zarys pałacu - czytaj kolejnej wielkiej stodoły - cieszymy się i przyśpieszamy kroku. Ale wcale nie jest łatwo, bo trzeba kluczyć ścieżkami, między murkami oddzielającymi poszczególne miedze.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Co jakiś czas widzimy bramki wykonane z metalowych puszek po oliwie/oleju.

Obrazek

I takie okienka jeszcze się nam fotografują :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wygłodniałe i spragnione tuż pod jakimiś starymi drzewami - niby nasze wierzby - wcinamy resztki kanapek i spijamy ostatki wody.

Obrazek

Kiedy już jesteśmy pod pałacem...

Obrazek

...widok psuje taka to urocza wieża Ajfla - ;):D:D:D)

Obrazek

Zapomniałam tam dopytać i teraz chodzi mi to po głowie... Macie jakiś pomysł na to, czemu w górach tak wysokich buduje się budynki z płaskimi dachami? Myślę tu szczególnie o śnieznych zimach. Nie umiem wymyślić czemu.

Nie może być za łatwo - znów strome schodki! Wdrapujemy się.

Obrazek

Obrazek

I oczom ukazuje się dziedziniec. Nad nim - knajpka i śliczny taras ze stoliczkami z widokiem na. Na ładny widok :D

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Trwa przerwa siestowa, więc nim znowu otworzą pałac dla zwiedzających, idziemy jeść. I mamy szczęście, bo jesteśmy pierwsze - szybko zamawiamy po dwie kanapki z pomidorem, herbaty miętowe i pepsi.

Póki co siedzimy w środku, żeby trochę uciec przed upałem. Ale po chwili ściąga do knajpki wielka pielgrzymka Indyjaninów. W knajpie rozkładają swoje wielkie garnki i pojemniki z ryżem, warzywami i ciapatami i rozpoczynają konsumpcję. Brakuje miejsc do siedzenia, więc jak tylko kończymy, idziemy na taras.

Fajnie jest... Niedługo słyszymy mowę ojczystą - to doktorki, samolotowi znajomi Lidki i Emilki, spotkani przez nas w Hemisie. Luksusowo sobie podróżują jeepem (z kierowcą,) wypożyczonym na czas pobytu w Ladakhu.
Mamy czas, więc ucinamy sobie pogawędkę. To ich drugi pobyt w Ladakhu. Już wiemy, że nasze dylematy - wybrać trekkingi w górach czy poznawanie ludzi i kultury, to problem każdego przybywającego tu na krótko gościa. Zgadzamy się, że aby liznąć konkretnie choć jednego i drugiego, trzeba tylko tutaj przyjechać na miesiąc. Inaczej będzie niedosyt.

Ahaaa - mamy satysfakcję, bo się okazuje, że też chcą jechać nad Tso Moriri naszym szlakiem - najpierw doliną Indusu, a potem przez Taglang La. Ale ich kierowca boi się o auto i tej drugiej trasy nie chce pokonywać. Ależ się nam udało, że nasze kochane chłopaczysko i mogło, i chciało! :D:D:D:D


Mundurowa droga do domu

W końcu około 14.00 drzwi pałacu się otwierają. Przesympatyczna dziewczyna kasuje po 50 rupii i informuje, że nie można fotografować w tym miejscu.
Pałac liczy ponoć 80 sal, zwiedzać można zaledwie kilka - ale "ile tu tego"!!! :D:D:D Biżuteria i różne błyskotki, ubiory, naczynia, mnóstwo czarno białych zdjęć rodziny królewskiej.
Wchodzimy do "kaplicy" - oczywiście znów zdejmujemy buty. Jeden lama usiłuje nam sprzedać amulety i inne cuda, co to chronią przed różnym złem, ale nie czujemy potrzeby ich posiadania. Grzecznie dziękujemy, dajemy mu ofiarkę na zbożne cele - czy też utrzymanie tego miejsca - i spadamy.

Jak nas informuje dziewczyna z kasy, autobus do Lehu odjeżdża o 15.30. Mamy więc trochę czasu, więc dziwujemy się światu z perspektywy przystanku.

Obrazek

Pod spadochronowym dachem kobiety - z połowy wsi chyba - przygotowują posiłek. Dzieciaki jak to dzieciaki - biegają. Jednemu się wyrywa do nas. Przychodzi ze starsza siostrą, no i usiłuje dopasować sobie moje okulary :) Mała historyjka obrazkowa, bo mnie maleństwo urzekło:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Na przystanku stoi coś, co można by nazwać chyba naszą kapliczką przydrożną - duży modlitewny młynek. Nie tak okazały i pięknie przyozdobiony jak te w Lehu, ale nieco zapuszczony - pewnie jednak spełnia swoją funkcję i tak.
To za dziewczynami, to ten młynek

Obrazek

Kiedy tak sobie siedzimy i zabawiamy dzieciaki, podjeżdża duuuuuży, stary autobus, prowadzony przez wojskowego. Wsiadajcie! - zapraszają mundurowi. No to wskakujemy. Chcemy płacić, ale nikt kasy nie chce! Okazuje się, że to nie kursowy autobus, a wycieczka hinduskiej młodzieży :D:D:D:D

Jest super - jak w reklamie kiti kata - każdy słucha z komórki swojej straszliwej hinduskiej muzyki. I każdy ma ambicje, żeby jego było słychać najgłośniej!!! Koszmar! Oczywiście wszyscy się popisują przed białaskami. Głowa pęka, ale nic to - śmiesznie jest!
Widzicie fajne wentylatorki w autobusie? Niezły patent, co nie?

Obrazek

Nieco się niepokoimy, kiedy widzimy, że nie wjeżdżamy do Choglamsar i na główną drogę do Lehu, ale brniemy jakąś szutrówką wzdłuż brzegu Indusu. Towarzystwo nas uspokaja - luz, luz! Będziemy niedaleko Lehu!
Ale gdzież to dojedziemy, to pojęcia nie mamy! Chichramy się. Mamy tylko jeden problem - jesteśmy umówione z dziewczynami o 17 przed naszym hotelem, a tu już po 16 i nie wiemy, gdzie jedziemy! :D

A jedziemy przez tereny baz wojskowych. W końcu zatrzymujemy się na pustkowiu (obok bazy), a niedaleko... klasztor w Spitoku, do którego chciałyśmy trafić wczoraj. Tu wycieczka kończy swoją trasę. A my mamy mały problem. Jesteśmy więc jakieś 8-10km od Lehu... Idziemy piechotą? Pytamy o autobus napotkanych drogowców. Pokazują nam miejsce, gdzie juz stoi kilka osób. To prawdopodobnie przystanek :D
Idziemy tam:

Obrazek

Tracąc powoli wiarę w to, że wrócimy na piątą, siadamy przy drodze. A tu... - ha! Niespodzianka! Podjeżdża jeep - taki taksówkowy. Skoro wsiadają miejscowi, to i my biegniemy. Kierowca musi przemeblować trochę siedzenia i mieści się nas... dwunastka w ośmioosobowym aucie :D:D:D
Na dworcu w Lehu płacimy tak jak wszyscy - po 10 rupii!

Dzień pełen wrażeń (kolejny :D:D:D) kończymy znów na posiadach u indyjańskiego Włocha - i ploteczkach razem z Lidką i Emilką. Kolacyjka znów niebiańska - ja smażone pierożki momo z
warzywami...

Obrazek

...a Wiola gotowane ze szpinakiem i - cudowna zupa czosnkowa.

Obrazek

Obrazek
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18689
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 23.12.2009 01:30

Że Was do pałacu ciągnie - nie dziwne :wink:
Ale tak " na kaczorach " tzn. piechotą :?: A gdzie lektyka klimatyzowana przez przystojnego , śniadolicego sługę :?: - a może tacy są tylko w Boolywoodzkich produkcjach ?
Widoki jednak są wspaniałą rekompensatą . . .
Szkoda tylko , że w pałacu zdjęć robić nie można . . .

Z podziwem i wdzięczny za już . . .
Czekam na ciąg dalszy

Piotr
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 23.12.2009 08:02

shtriga napisał(a):Zapomniałam tam dopytać i teraz chodzi mi to po głowie... Macie jakiś pomysł na to, czemu w górach tak wysokich buduje się budynki z płaskimi dachami? Myślę tu szczególnie o śnieznych zimach. Nie umiem wymyślić czemu.

Jak tak fest napada to taka pierzynka dobrze izoluje. Taka jest moja koncepcja.
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18689
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 23.12.2009 17:37

Na taką ( czy inną ) więżbę dachową potrzeba sporo konkretnego drewna . . .
. . . a lasy tam przebogate :wink: :lol: w piękne , proste jodły , świerki , sosny . . . :lol: :lol:

. . . tak sobie tylko . . . :wink:
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 23.12.2009 21:13

Hmmm... Co do tych drzew. Może zauważyliście na zdjęciach takie wysokie chude, troszkę przypominające topole, ale to raczej nie topole. Może to jakieś rozwiązanie, bo gdzie głowy nie zadarłam, to stropy były z takich właśnie powiązanych chudziutkich pni. A na tych zielonych terenach wyglądało tak, jakby specjalnie sadzili te chudzielce.

Poszukam gdzieś czegoś jeszcze o tym.

A póki co zajmę się innym drzewkiem :lol: :lol: :lol: Jołką :lol:

No to - do poświąt prawdopodobnie! :wink: :D A pożyczę tego i tamtego w innym wątku :D Całusy załogo!
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 24.12.2009 10:52

shtriga napisał(a):Macie jakiś pomysł na to, czemu w górach tak wysokich buduje się budynki z płaskimi dachami? Myślę tu szczególnie o śnieznych zimach.

Przypomina mi się z dawnych lat taka niby-zagadka: "Czym różni się zimowe wejście na Everest od letniego?".
Odpowiedź: "Tym, że w lecie jest dużo śniegu, a w zimie nie, bo gwałtowne wichry wszystko zwiewają od razu". :)

W Alpach budynki, szałasy, postawione wysoko w górach, mają tylko lekko skośne dachy. To u nas się przyjęło, że musi być ostry skos.
Tzw. styl zakopiański, gdzie chałupa ma parter i trzy piętra strychu, został wprowadzony przez Witkiewcza. Wcześniej górale tak nie budowali.

Pozdrawiam,
Wojtek Franz
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18689
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 24.12.2009 11:24

Franz napisał(a):Tzw. styl zakopiański, gdzie chałupa ma parter i trzy piętra strychu, został wprowadzony przez Witkiewcza. Wcześniej górale tak nie budowali.


Stanisław Witkiewicz ( ojciec Witkacego ) był popularyzatorem stylu góralskiego , a nie jego twórcą . Jako wybitny teoretyk i praktyk architekt a przy tym artysta , propagował styl góralski i zaprojektował kilka sławnych willi i kaplic zakopiańskich .
Strzeliste chaty w naszych górach i pogórzu budowane były wieki przed jego urodzeniem

Pozdrawiam
Piotr
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 24.12.2009 11:37

piotrf napisał(a):Strzeliste chaty w naszych górach i pogórzu budowane były wieki przed jego urodzeniem

A mógłbyś wskazać chociaż jedną?

Pozdrawiam,
Wojtek Franz
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18689
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 24.12.2009 12:04

Wskazać z marszu nie mogę Wojtku , bo bardzo ciężko znależć coś z architektury drewnianej wiejskiej tak starej , zostają skanseny ( np. w Sanoku ), w Grabie stare chałupy łemkowskie ( przełom XVII / XVIII w ) , w Nowym i Starym Żmigrodzie jakieś pozostałości , Zyndranowej , Olchowcu , Dębowcu , Polance
Większość zjadły zęby czasu
Ostatnią kurną chatę ( nie skansenową ) widziałem w okolicach Biecza na początku lat 70 tych . . . z wysokim , ostrym dachem

Szkoda , że tak mało zostało

Pozdrawiam serdecznie
Piotr
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Azja

cron
Ich wysokości - monsunowe księżniczki ;) - Indie 2009 - strona 34
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone