Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Ich wysokości - monsunowe księżniczki ;) - Indie 2009

60% ludności świata żyje w Azji. Chiny są tak szerokie, że naturalnie powinny przeciąć do 5 oddzielnych stref czasowych, ale mają tylko jedną - narodową strefę czasową. Obywatele Singapuru, Korei Południowej i Japonii mają najwyższe średnie IQ na świecie.
W Azji znajduje się najwyższy punkt na lądzie – Mount Everest (8848 m n.p.m.) oraz najniżej położony punkt – wybrzeże Morza Martwego (430,5 m p.p.m.). Spośród 10 najwyższych budynków na świecie 9 znajduje się w Azji.
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 10.09.2009 14:44

No i co mogę napisać mając jeszcze tylko kilkanaście minut do wyjazdu.

No sama nie wiem czy nie zrezygnować z tego wyjazdu do CRO, bo jak Shtriga będzie tworzyć w tempie bożonarodzeniowo-sylwestrowo-noworocznym to po powrocie mogę zastać kilkadziesiąt stron do poczytania. :( Jak ja ją dogonię, kiedy biegać nie cierpię.

Super zdjęcia, ależ to jest ciekawa część świata. I te cudowne kiece.
I jeszcze ludzie nie wyciągają rąk i nie żądają zapłaty za zrobienie im zdjęcia.

Pozdrawiam Księżniczki.
drusilla
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2864
Dołączył(a): 18.12.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) drusilla » 10.09.2009 15:55

shtriga napisał(a): A kolczyki - pani kochana - przeca my srebra nie będziem nosić :lol: Ino szlachetne metale odpustowe :D


Cesarzowo droga a czy myślicie że szlachetne odpustowe metale są leciutkie ? :devil: Absolutnie nie ! No przynajmniej nie moje :lool:
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 10.09.2009 19:22

Ech - nie zdążyłam pomachać Lidii... :roll: :lol: :lol: :lol: O tempo to ja bym się nie martwiła :D Mam dwa dni luźniejsze więc piszę, ale potem znów pewnie nic się nie uda stworzyć :roll: :? :D
My też byłyśmy zdziwione, że tak możemy strzelać te foty na prawo i lewo i nikt nic za to nie chce, a wręcz przeciwnie - chętnie nadstawiali buzie do aparatu :D

Reniu - masz rację :lol: Też mam takie odpustowe, co to grożą urodą masajskiej kobiety...

Za chwilkę takie bajdurzenie prawie bezfotkowe, żeby mieć z głowy kolejną podróż - tak po prawdzie to my nic tylko tam jeździmy :lol:

Odcinek z dedykacją dla Rafała-Kłopota, żeby szybko wysiąść z tego samolotu :lol: :lol: :lol: Ale nie jest dobrze. Na koniec wsiadłam do łódki :lol: :lol: :lol:
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 10.09.2009 19:50

26 czerwca 2009

Tam, gdzie ponoć wojna!
Z Delhi do Śrinagaru


Sponsorujemy Giancarlo Fisichellę

Noc bez emocji tym razem. Ćwierkają wróbelki od samego rana. Te ichniejsze. A może tam kingfishery ćwierkają? Nie wiem czy zimorodki karłowate ćwierkają. Ale my się dziś bardzo żywo zainteresowałyśmy tymi ptaszkami :)

Niewiele mamy, to i pakowanie idzie szybko. Na śniadanie tosty z dżemem i niby kawa - bo dziś samolot przed nami, więc nie będziem eksperymentować.

Uprzedzając fakty - ten kraj oduczył mnie picia kawy na dość długo. A może pamiętliwi Czytelnicy zanotowali - dzień moich urodzin ogłosili już świętem narodowym Brazylii :) Tu kawę robią obrzydliwą. A moja ulubiona - ta w bielskich kawach i herbatach świata - to była m.in. indyjska... Ech.

Oczywiście pana taksówkarza o ósmej nie było. Był za to cały pułk hotelarzy. Tak sobie myślałyśmy, że to może na nasze pożegnanie :lool: Ale nie - oni tak stadnie pracują. Jest i nasz Opiekun. Pieron wie po co. Gada cały czas przez telefon. Regulujemy rachunki za noclegi, machamy właścicielowi, dziękujemy kelnerom (na szczęście zadowoleni z napiwków, bo nie marudzą) i znów - powtórka z rozrywki, czyli podróż samochodem ulicami miasta.

Pan kierowca nie wytrzymuje i w końcu zadaje pytanie czy mamy mężów i po uzyskaniu twierdzącej odpowiedzi, pyta czemu nam pozwalają na samotne podróże. Rafale-Kłopocie - czytałam w "Trochę humoru" O WŁAŚNIE TUTAJ Twoje uwagi na temat zabierania autostopowiczów :D:D:D:D:D
Takie pytanie też nas lekko zaniepokoiło ;) Ale rezolutnie zmieniłyśmy temat i poprosiłyśmy o spowiedź na temat jego składu familijnego. I było o żonie i dwójce dzieci, i o szkole, i o tym, że tylko on pracuje :):):):)

Na krajowe lotnisko dotarliśmy bez problemu. Mały napiwek dla kierowcy i idziemy się odprawiać. A polecimy - taaaaak - liniami, których nazwa widnieje na bolidzie Giancarla Fisichelli: KINGFISHER. Taaak, to te linie, co to należą do obrzydliwie bogatego Indianina Vijay Mallyi, który to z kolei sponsoruje Force India startującego w F1.

Tu się dowiaduję, ze bardzo istotne jest zabieranie tych papierków co to na całym świecie dają do przyczepienia na bagaż podręczny, a ja to zawsze wyrzucam. Tutaj - Boże broń! Nim jednak dojdzie do odprawy tak nieszczęśliwie podrywam mój plecak, że strzela mi coś w plecach. To już mamy dwie kaleki w tej podróży. Śmieszne nie jest. Mam problemy z oddychaniem, o mówieniu nie wspomnę. Wiola siłuje się z oboma plecakami. Mi łzy same płyną z bólu. Nieźle. A my w góry lecimy...

Odprawione duże bagaże. Teraz z małymi do kontroli. Karteczki trzeba koniecznie przytroczyć, bo ze trzy pieczątki na nich przybijają - że skontrolowanie. Porządku pilnują Bardzo Groźni Żołnierze. No wiecie - nie umiem się nie chichrać. U nas już dawno minęły czasy, kiedy ludzie mundurowi zachowywali kamienną twarz i nie okazywali żadnego człowieczeństwa. Tutaj nie ma chichrania. Tu jest armia, terroryści i świńska grypa w natarciu proszę pani! A nie chichram sie też dlatego, ze plecy jeszcze bolą. Posiedzę kilka godzin i może przejdzie...

Są i panie, i panowie od "macania" - ale tu to wygląda bardzo kulturalnie. W osobnej kolejce ustawiają się obie płci. Panie do pani, panowie do pana. I panie mają takie stanowiska z parawanem. Pani żołnierka zaprasza na postumencik w środku, czyni swoje powinności i już idziemy po bagaże.

Naród indiański jest bardzo niecierpliwy. Indianin wszędzie musi być pierwszy. pchają się więc przed nami. Wyrzucają nasze kontenerki z telefonem, kurtkami i innymi pierdołkami, których to nie miałyśmy na ciele :D żeby ichnie były wcześniej prześwietlone. Cóż zrobić. Robię minę poirytowanej bogini Kali, fuczę jak nadepnięta kobra, zbieram swoje zabawki i sobie idę.

Jako, że wciąż wierzymy, że gdzieś tu musi być dobra kawa, idziemy do nowo otwartej kawiarenki francuskiej. I zacznę od końca. Po spożyciu dostajemy do wypełnienia ankietę (ech oni naprawdę kochają papiery). To wpisujemy: maksymalną ilość punktów na wszystkie pytania dotyczące tego, jak nas tu traktowano. Ale za kawę i ciasteczka musimy wpisać zero.

Mam nadzieję, że przesympatyczni kelnerzy nie odebrali tego do siebie. Byli czarująco uprzejmi - przesympatyczni! Ale ciastka to pamiętały chyba czasy sprzed katastrofy francuskiego Airbusa nad Atlantykiem. A przy kawce się wlało komuś zepsute mleko :D:D:D:D:D:D:D:D Ale generalnie ą, ę i fistaszki :D


Dobrze nie wiedzieć :)

Śpieszymy się, bo za chwilę powinni nas wołać do samolotu. A tu nici. Dobrze, że działa klimą. Przeczekałyśmy na lotnisku coś ze trzy godziny. A jakie toalety!!! Z żywymi kwiatkami! :D:D:D Ale w końcu ruszyło się coś! I powędrowałyśmy do czerwonego samolotu (znów airbus :D) z napisem Kingfisher i wymalowanym ślicznym zimorodkiem.

W samolocie przeżyłyśmy szok. Chyba leciałyśmy z najbardziej zestresowaną grupa indyjskiej ludności. Było cicho jak makiem (hehehe -wrócimy do tematu) zasiał. Może mówili coś wcześniej skąd opóźnienie, a my nie słyszałyśmy? Dobrze nie wiedzieć :D
Wszyscy pilnie patrzą jak panie stjułardesy prezentują aerobik bezpieczeństwa.

Wiola walczy z czymś rozlanym pod jej stopami. Wyobraźnia nam działa - może to dziura w samolocie zaklejona wykładziną? :D:D:D:D Obrzydliwe uczucie, bo wszystko wokół jest mokre. Jakoś wytrzyma, bo wyjścia nie ma. Pierwszy raz w życiu nie siedzimy na końcu, ani na skrzydle tylko na biznesowych miejscach :D:D:D:D Lux jak torpeda!

Dają jeść. Znów te przypalanki indyjskie. Mój Boże kiedy ja coś zjem wreszcie i nie będę głodna??? Dobrze, że jest wody pod dostatkiem - nie to, żebym popijała jedzenie. Ja sobie wodą żołądek napełniam, żeby nie umrzeć :D.

Ale zmieńmy temat. I nawet na tak krótkiej trasie (polecimy półtorej godziny) są te fajne monitorki i widok z kamerki! I przepiękne widoki - ośnieżone szczyty tak o - na wyciągnięcie ręki pod nami! To już Himalaje! Wiecie jakie to niesamowite uczucie!!!!!!! Coś o czym do tej pory tylko czytaliście, co wydawało się niemożliwe do zobaczenia na żywo albo coś, co oglądaliście tylko w TV nagle jest tuż obok!!! Byłam tak zachwycona, że nawet aparatu nie wyjęłam z przejęcia - zabijcie mnie!

Leci się fajnie, ale powoli zbliżamy się do celu i zaczynamy się zastanawiać jaką strategię przyjąć w Śrinagarze. Nasz taksówkarz na pewno już na nas nie czeka. Byłby cud, gdyby czekał... No nic. Będzie problem, znajdzie się rada :D

Kiedy zniżamy już lot wpadam w zachwyt. Hmmm - czym się tu zachwycać skoro to paskudne wojskowe lotnisko, otoczone wojskowymi zabudowaniami, przy których mnóstwo maszyn czołgopodobnych i żołnierzy. Ano zachwycam się tym co z tą wojskową dekoracją kontrastuje - ogromne połacie kolorowych kwiatów malwy! Wszelkie odcienie różu - niesamowity widok!

Kiedy już wychodzimy z samolotu błagam Wiolę żeby zrobiła mi tu fotę, a tu w jednej sekundzie trzech Bardzo Groźnych Żołnierzy z bronią na biodrze. Nie podoba mi się to. Tacy brzydcy, bo nieuśmiechnięci. Coś tam krzyczą po nas, machają rękami i każą iść do hali przylotów. Tupię nogą, robię szpetną minę no i idę do tej hali.

Aaa taaaaaaaaam - hahahahah. czegóż się spodziewać - najpierw znów ta sama procedura grypowa. I znów milion papierów. I jeszcze druga - wyłapuje nas z tłumu (co raczej nie jest trudne) młody chłopaczek z jakichś służb imigracyjnych i znów każe wypełniać papiery dotyczące naszych planów w Kaszmirze. I znów te miliony pytań. Na szczęście tego o nazwisko panieńskie prababci znów nie było. Wiolę kusi żeby w którejś rubryce wpisać coś śmiesznego albo przynajmniej: Całusy z Polski, ale ja jakoś taka ostrożna jestem. Ta broń mnie tak stresuje.

Jesteśmy w regionie Jammu/Dżammu i Kaszmir... To najbardziej na północ wysunięta część Indii - taki czubeczek na samej górze. Tu muzułmanie stanowią zdecydowaną większość udziałów ludnościowych :) To wyjątek w całych Indiach. Śrinagar to stolica letnia regionu, a Dżammu zimowa. A więc mamy trzy jakby podregiony tego miejsca: Dżammu, zielona Dolina Kaszmiru i Ladakh :hearts:

O zieloną Dolinę, jak zapewne wiecie od lat tłuką się między sobą Indie, Pakistan i Chiny. Jakby ktoś chciał w skrócie o konflikcie to proszę TUTAJ albo TUTAJ TEŻ

Ostatnio tłukli się tu w 2005 roku. Przewodniki odradzają podróżowanie do Kaszmiru. Ja słabo czytałam o tym i bez zrozumienia ;) Turystów zagranicznych jak na lekarstwo, co skutkuje skrajnościami - z jednej strony jedni tubylcy skubią białego jak się da i na wszelkie strony, a z drugiej są i tacy, wdzięczni, że się obcy nie wystraszyli, przyjechali, więc będziemy dla was uprzejmi, serdeczni, bo jak wrócicie do siebie to powiecie, żeby inni do nas przyjeżdżali, bo jest bezpiecznie. A my będziemy mogli na nowo żyć z turystyki,


Z talibami w taksówce

Ale wróćmy do naszych dylematów :D:D:D:D Po wypełnieniu papierów wychodzimy przed lotnisko. A tu: milion chętnych nas zawieźć taksówka gdzie tylko chcemy. No tylko, że my nie chcemy płacić za taksówkę, którą mamy zapłaconą przecież!!! Na szczęście mamy telefon do kumpla naszego Opiekuna z Delhi. Ali ma ponoć na imię :D

Zaraz też znajdują się policjanci, którzy szarmancko biorą nas pod swoje skrzydła. Idziemy poza kolejnością do budki, w której stojąc w dłuuuuuuuuuuuuuugaśnej kolejce załatwia się prepaidową taksówkę - płaci się z góry i idzie do wyznaczonego samochodu. Nikt nas w ten sposób nie oszuka i nie wyłudzi pieniędzy.

Policjant tłumaczy naszą sprawę panu z budki. Ten wyznacza kierowcę, wypisuje rachunek, który będzie musiał zapłacić nasz Ali.

Patrzymy na naszego szofera... Hmmm nie wiemy czy to nie nasza ostatnia podróż. Z wyglądu taki rasowy talib. My siadamy z tyłu, a z przodu dosiada się jeszcze jeden talib. Trochę się chichramy, ale wyobraźnia pracuje i mam przed oczami jakieś takie obrazki z ostatnich chwil życia amerykańskich i europejskich więźniów w Afganistanie.

I nawet pogoda jakaś taka groźna. Uciekłyśmy z delhijskiego upału. Tu chłodno - tak koło 25 stopni. Zachmurzone niebo i jakaś taka wilgoć - jak znad jeziora. I nie mylicie się! To tutaj znajduje się przepiękne jezioro Dal! Cel wakacyjnych wędrówek Indian z południa!

Szybko wraca nam dobry humor. Nasz kierowca to bardzo życzliwy człowiek. Wspaniale mówiący po angielsku. Mówi trochę o konflikcie, o tym że spotkamy tu wszędzie dużo wojska, ale jest bezpiecznie. Jak juz ktoś mi tak mówi, to się robię nieufna ;)

Tak sobie filozofujemy po drodze i tak fajnie mówi, że bez znaczenia są różnice narodowościowe, religijne i inne. Najważniejsze, żebyśmy umieli być dla siebie ludźmi. Tak sympatycznie się nam rozmawia. I okazuje się, że pan jest nauczycielem. A właściwie był. I jak wielu nauczycieli dorabia w ten sposób.

Mnóstwo wojska wszędzie. Jedziemy zniszczonymi ulicami miasta. Tak nam to trochę przypomina Albanię sprzed prawie 10 lat. Podobny klimat. W pewnym momencie - totalny szok - na jednym z mostów ogromne stado wielkich ptaków!!! Oczom nie wierzę, kiedy pan nam mówi, że to eagles! Się tu pożywiają w centrum miasta. Może widziałam na wolności ze 2 orły i to tak - nooo wysoooooko nad głową,

Miło się gawędzi, kiedy nagle jakieś zamieszanie na skrzyżowaniu. Nie możemy przejechać tam, gdzie byśmy chcieli. Nasz taksówkarz coś tłumaczy wojskowym. Ci wrzeszczą, a jeden, co to Wioli przypomina Augusto Pinocheta walnął zamaszyście jakąś taką lagą - nie wiem jak to się po wojskowemu nazywa - w szybę samochodu. O Panie Jezu aleśmy się wystraszyły. Dyskusja trwa dalej. Wojskowi nas sobie oglądają i w końcu pozwalają jechać. Nie wiemy co się stało. Kierowca się uśmiecha i rzuca tylko relax :D:D:D

Dojeżdżamy nad brzeg jeziora.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Tu już czeka na nas gościu w łódce. Płaci taksówkarzowi, żegnamy się, dajemy napiwek naszemu nauczycielowi i płyniemy taka sobie oto łódką do...

Obrazek

Ale o tym już w następnym odcinku...
klopot
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1651
Dołączył(a): 22.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) klopot » 10.09.2009 21:08

Dziękuję Ula za dedykację odcinka.
Podróż rzeczywiście znacznie przyjemniejsza, nie to co ta koszmarna taksówka w Delii. Temperatury także znacznie mniejsze.
Szkoda tylko, że nie zobaczyliśmy Himalajów z lotu ptaka w waszym wykonaniu, piszę oczywiście o zdjęciach.

Pozdrawiam
Rafał
gratkorn
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 447
Dołączył(a): 31.05.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) gratkorn » 10.09.2009 21:14

Masz rację, zabijemy Cię za ten brak przytomności podczas lotu nad Himalajami :!: :evil: :wink: :lol: :lol: :lol: :lol: Szkoda po prostu, ot co !

Dwie dusze w Tobie siedzą. Ta ciekawsza świata - dzięki Bogu zwycięża, a ta druga - która ma zawsze swoje teorie spiskowe i wszędzie węszy podstępy, morderstwa i dragi :D ma widać słabszą "silną wolę" i gdzieś tam w końcu ze strachu chowa się w butach.

Jesteście z Wiolą najodważniejszymi słabymi pciami jakie znam !
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 10.09.2009 21:33

Nie było Himalajów z góry, to może będą z dołu albo z pół-góry :wink: :lol:

Monisia - przecież wiesz, że ja to tylko tak podkręcam to pisanie :smo: :sm: Jakbym naprawdę poważnie o tych spiskach myślała, to bym pewnie wakacje na balkonie spędzała :wink: :lool: :lool: :lool:
Czasem mam wyobraźnię Ani z zielonymi włosami - świetnie mi wychodzi przerażanie Wioli :lol: :lol: No ale dragi to Wiola wymyśliła!!! :lol: :lol: :lol:
gratkorn
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 447
Dołączył(a): 31.05.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) gratkorn » 10.09.2009 21:42

:lol: zgranym teamem jesteście w psoceniu :lol: :lol: :lol: :lol:


No to Rafale.... teraz sobie łódką popływamy czas jakiś... a cieniuśka ta koń-strukcja :D nie wiadomo jak długo wytrzyma :?:

Ula, wiem, że tu jesteś - dopłyniemy do lądu przed łyk-endem :?: Wciągnęłaś mnie kobieto w tych Indian jak diabli! Czyham na Ciebie normalnie :wink: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
MorskiPas
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3214
Dołączył(a): 13.08.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) MorskiPas » 10.09.2009 22:51

shtriga napisał(a):Tu już czeka na nas gościu w łódce. Płaci taksówkarzowi...


Umknęły Ci dwie literki, czy tam takie nienasze zwyczaje?

Po tym co już napisałaś wcale by mnie to drugie nie zdziwiło, ale ja od zawsze jestem taki upierdliwie dokładny :oops: to się zapytam...

pozdrav K
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 11.09.2009 07:21

Witaj Krzysztof! To ja teraz nie wiem czy załapałam czy też to jakiś żarcik, którego nie łapię :lol: :lol: :lol:

No taksówkarzowi płaci facet z łódki, bo on jest człowiekiem pracującym dla tego naszego nowego miejsca zamieszkania. Powiedzmy - hotelu :lol:

My za całość zapłaciłyśmy już pośrednikowi w Delhi. Samolot się spóźnił, hotelowy taksówkarz nie czekał, to teraz ten zastępczy musi dostać kasę. A musi ją dostać od tych "naszych", ktorzy na nas nas nie czekali. Ja dwa razy płacić nie będę :D

Monika - w nocy myślałam, że dopłyniemy. Bo to w końcu tylko tak z 10-20 minut :D ale mi się odpadło...
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 11.09.2009 07:25

gratkorn napisał(a):Masz rację, zabijemy Cię za ten brak przytomności podczas lotu nad Himalajami :!: :evil: :wink: :lol: :lol: :lol: :lol: Szkoda po prostu, ot co !

Wrrrrrrrr.
Jest jeszcze nadzieja, że na powrót coś popstrykałyście?
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 11.09.2009 07:29

Oj Jacku - na powrót to się zrobiła lekką ręką karta 4 GB :lol: :lol: :lol: Nie jest to mistrzostwo świata, ale mi się podobają, bo wiem, jak było w rzeczywistości :D
Chciałabyśmy Wam choć odrobinkę tego pokazać :D

Przy czym nie wracamy powietrzem, ale lądem. To Ci będzie jazda!!! :lol: Zresztą jazda będzie już niedługo, bo do Lehu też pojedziem lądem :lol:
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 11.09.2009 07:50

A z ciekawości - ile zdjęć Zrobiłaś w tzw. przeciągu :wink: ?
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 11.09.2009 07:58

Tzn. jak wiadomo duża ilość rzadko kiedy przekłada się na jakość w moim przypadku :lol: Bo ja sobie po prostu uwielbiam pstrykać każdego kwiatka z 10 stron, a widoczek z 16 :lol:

Spojrzałam do wakacyjnego folderka - razem z Wiolą mamy nieco ponad 8GB Ale to o niczym nie świadczy. Mnie powalają zdjęcia Wioli - tam to nie ma krzywych horyzontów, obciętych Czerwonych Fortów czy świątyni lotosu :lol: Mam nadzieję, że nie wyśle wszystkich na milion konkursów i będę mogła coś tu wkleić :wink: :D
janusz.w.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1672
Dołączył(a): 21.07.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) janusz.w. » 11.09.2009 08:22

Jezusicku... jakiś czas tu nie zaglądałem... :oops:
Szok przeżywam :lol: :wink: : modelki, prawie rezydentki w Indiach, woda mineralna, sanepid, lotus, dragi, zdrapki, przypalanki indyjańskie, Himalaje, milion papierów, rasowi Talibowie... :!: :!: :!: :lol: :lol: :lol: ...uff... GENIALNIE :!: Uśmiałem się setnie :D 8O
I oczywiście wielki plus za duże zdjęcia, oraz wielki minus za brak zdjęć 'himalajskich' z samolotu :wink: :lol:

pozdr
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Azja

cron
Ich wysokości - monsunowe księżniczki ;) - Indie 2009 - strona 10
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone