Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

I znowu te Bałkany na wakacje!...

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
marekkowalak
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2429
Dołączył(a): 13.05.2019

Nieprzeczytany postnapisał(a) marekkowalak » 03.10.2023 00:09

Pudelek napisał(a):
Widok ten robi wrażenie, zapewne jeszcze większe z platformy umieszczonej na dole, ale ta jest płatna, więc postanawiamy oszczędzić po dziesięć marek od osoby.


Potwierdzam pogłoski - z platformy jest niesamowity widok, szczególnie potęgowany kroplami wody rozpryskującymi się dookoła. Tam dopiero można poczuć potęgę tego wodospadu. 8) 8)
te kiero
Mistrz Ligi Narodów UEFA
Posty: 11423
Dołączył(a): 27.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) te kiero » 03.10.2023 06:33

W żadnym innym mieście Bośni nie spotkaliśmy tylu kobiet muzułmańskich w najbardziej zasłaniających burkach. Podobno w okolicy jest sporo Salafitów i Wahhabitów.
marekkowalak
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2429
Dołączył(a): 13.05.2019

Nieprzeczytany postnapisał(a) marekkowalak » 03.10.2023 07:57

te kiero napisał(a):W żadnym innym mieście Bośni nie spotkaliśmy tylu kobiet muzułmańskich w najbardziej zasłaniających burkach. Podobno w okolicy jest sporo Salafitów i Wahhabitów.


Zgadza się - to spuścizna owianych złą sławą oddziałów Al-Muhadżid Anwara Shabana. Po wojnie w większości porozjeżdżali się bo BiH i potworzyli swoje odrębne osiedla i wioski. Taka najbardziej znana to Maoča między Brčko i Tuzlą - tam bezpieczniej jest się nie zapuszczać, bo nawet lokalny ani federalny rząd tego nie kontrolują.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2021
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 09.10.2023 16:37

Skoro już tu jesteśmy, postanowiłem podjechać kilka kilometrów na zachód, gdzie na Plivie znajdziemy Veliko i Malo Plivsko Jezero. Początkowo wyglądają spokojnie...
Obrazek

...ale nad Małym trafiam na tłumy, po prostu tłumy ludzi! To bardzo popularna okolica wypoczynkowa, są restauracje, plaże, płatne parkingi, a także rozmaite elementy małej architektury typu mostki. Ciężko w ogóle przedostać się autem, jakaś babka z belgradzkimi rejestracjami zablokowała całą drogę, bo musiała akurat w tym miejscu wsadzać do środka swoje bąbelki. Potem pchają się busiki, choć za bardzo nie ma ich jak przepuścić.
Na krótką chwilę staję z boku, aby uwiecznić ikoniczny krajobraz Plivi: rzędy małych drewnianych domków, dawnych młynów wodnych (mlinčići). Oglądając foldery promocyjne z Bośni jest duża szansa, że zobaczycie je na którymś ze zdjęć reklamowych.
Obrazek
Obrazek

Dalsza droga na południe to nadal góry po bokach, ale w pewnym momencie się one oddalają, tworząc szeroką i długą Skopaljską dolinę. Co rusz widzę z boku nowe albo jeszcze budowane meczety; w biednych krajach zawsze się znajdą fundusze na świątynie.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Końcowy cel tego dnia to Bugojno (Бугојно), kilkunastotysięczne miasto nad Vrbasem. Niegdyś był to jeden z najważniejszych ośrodków przemysłowych Bośni, a także znany region myśliwski, swą willę miał tu sam Tito, który, jak każdy komunistyczny sybaryta, uwielbiał zabijać zwierzęta (inne źródła wspominają aż o trzech willach!). W przeciwieństwie do Jajec (Jajców?) turystów tu nie uświadczymy, bo po prawdzie nie mają tu czego szukać, choć ja pewno i tak znajdę coś ciekawego. Najpierw jednak musimy znaleźć dzisiejszy nocleg!
Właściwą ulicę wykrywam dość szybko, ale potem pojawiają się problemy. W adresie brak numeru, zresztą i tak niewiele by to zmieniło, bo numerów nie ma również na budynkach ;). Parkuję w najrozsądniejszym miejscu, czyli obok baru, po czym ruszam na zwiad. Kończy się on niczym, nigdzie nie ma żadnej tabliczki, co akurat jest normą. Postanawiam zadzwonić, właściciel deklarował się, że zna angielski. Oczywiście okazało się, że nie zna, nawija do mnie po bośniacku.
- Wy jesteście z Chorwacji? - upewnia się.
- Nie, zdecydowanie nie!
Kilka razy powtarza się nazwa pobliskiej knajpy, po czym rozmowa się... urywa. Po chwili z lokalu wychodzi do nas uśmiechnięta dziewczyna. Córka albo krewna właściciela, też nie umie ani słowa w żadnym języku międzynarodowym, ale na żywo łatwiej się dogadać. Wyszło, że stanąłem tuż nad naszym apartamentem, który ulokowany jest obok baru. Pokój z kuchnią nie posiada wi-fi (straszne!), drzwi zewnętrzne zamykają się w tak dziwaczny sposób, że mocuję się z nimi dobrych kilka minut, ale można usiąść na bardzo fajnym balkonie z widokiem na nieustannie żyjącą okolicę.
Obrazek

Po odświeżeniu się wychodzimy na miasto. Mieszkamy właściwie w centrum, główny deptak oddalony jest o kilkaset metrów. Uliczna architektura to typowy bałkański eklektyzm (żeby nie napisać "rozpierdolnik" ;)).
Obrazek

Przed wojną struktura etniczna Bugojna była niemal idealna: trzecia część Boszniaków, trzecia część Serbów, trzecia część Chorwatów. A potem znów się wszystko pochrzaniło. Serbowie, zmarginalizowani politycznie, wraz z Jugosłowiańską Armią Ludową próbowali zająć miasto, a skoro im się nie udało, to bombardowali je nieustannie z ziemi i powietrza. Całkowicie zniszczono większość zakładów przemysłowych, w tym wielkie fabryki sprzętu wojskowego. Serbska ludność w pośpiechu opuściła ten teren. Willę Tito splądrowano i okradziono. Po odparciu serbskich ataków rozpoczęły się tarcia pomiędzy Muzułmanami i Chorwatami. Zaczynała się regularna wojna pomiędzy tymi nacjami (zwana "wojną w wojnie"). Początkowo w Bugojnie panował względny spokój, bo lokalni dowódcy potrafili się dogadać, ale w końcu konflikt wybuchł z całą siłą. W okolicy trwały regularne masakry wiosek, mordowano zarówno cywilów, jak i żołnierzy, koszmar. Armia boszniacka po dziesięciodniowej ofensywie w lipcu 1993 roku zajęła Bugojno. Chorwaci uciekli, jeńców i urzędników umieszczono w obozach (jeden mieścił się na stadionie piłkarskim), gdzie brutalnie się nad nimi znęcano, wielu zaginęło bez wieści. Chorwackie i serbskie domostwa w najlepszym razie splądrowano, w najgorszym zniszczono.
Po zakończeniu działań wojennych trzeba było jakoś przejść do normalności, ale nie było to łatwe. Część Chorwatów wróciła do Bugojna przy pomocy organizacji międzynarodowych, ale nie Serbowie, miasto jest dzisiaj w czterech piątych zamieszkane przez Boszniaków. Mnożą się różne przeszkody (Chorwaci narzekają np. na utrudnienia w edukacji), nadal nieznany jest los niektórych chorwackich zaginionych. Wiele domów stoi pustych, ich właściciele mieszkają w Chorwacji, Serbii albo w Niemczech, gdzie powstał nawet klub piłkarski NK Bugojno Berlin. Ślady wojny są wszechobecne, ale życie toczy się nadal.
Obrazek
Obrazek

Tutejszy meczet (Sultan Ahmedova džamija) pochodzi z XVII wieku, lecz zupełnie po nim tego nie widać! Już w czasach późnego Tito przeszedł "unowocześniający" remont, a obecnie dodatkowo ma brzydki betonowy minaret, gdyż stary został rozwalony w czasie wojny.
Obrazek

Kościół św. Antoniego (Crkva sv. Antuna) to jedna z największych świątyń katolickich w kraju, choć średnio urodziwa. Chorwaci zbudowali go w czasach austriackich. Trzy dekady temu został poważnie uszkodzony, a stojąca obok wieża podpalona i zniszczona. Po prawej wznosi się minaret nowego meczetu ufundowanego przez Saudyjczyków. Swoją świątynię mieli także Serbowie. Nie przetrwała 1992 roku, odbudowaną ją w stylu podobnym do oryginalnego.
Obrazek
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2021
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 19.10.2023 13:48

Na deptaku tłocznie, ludzie wyszli z domów, gdy zrobiło się chłodniej. Wśród lokali dominują ćevabdžinice, co akurat bardzo nam odpowiada. Wybieramy jedną z nich, zamawiamy ćevapi (nietypowe, bo z kwaśną kapustą) i Sarajevsko do popicia. Kelner tak zgłupiał od nadmiaru zamówień, że trzy razy przynosił nam rachunek.
Obrazek
Obrazek

Niektóre kobiety chodzą w chustach zakrywających włosy, ale jest ich zdecydowanie mniej niż w Jajcach, brak pań całkowicie zakrytych workami. Z boku stoi koleś i usiłuje śpiewać do mikrofonu, brzmi to mniej więcej jak dręczenie kota, pewnie jakieś bośniackie przeboje. Jego towarzyszka próbuje zbierać pieniądze, raczej z marnym skutkiem.
Obrazek

Dwa światy: podświetlony minaret i reklama piwa.
Obrazek

Po kolacji mam jeszcze ochotę na jakiś kufelek, ale w bardziej spelunkowatym lokalu. Na rogu spotykamy taki idealny, z szyldem Nektaru, piwa produkowanego w Banja Luce. W Bośni bardzo często ludzie piją piwo według zasad etnicznych: Boszniacy Sarajevsko, Chorwaci Karlovacko, a Serbowie właśnie Nektara. Zaciekawieni wchodzimy do środka. Prócz jednej kobiety sami faceci, wszyscy mniej lub bardziej wstawieni, łącznie z barmanem :D. Jako turyści od razu przyciągamy spojrzenia, ale przyjazne, żadnej niechęci.
Niestety, Nektara nie ma, na stół wjeżdża Sarajevsko. A po chwili kolejne dwa piwa, choć ledwo zdążyliśmy skosztować pierwszych!
Obrazek

- To od szefa! - mruga okiem barman. - From boss!
No jak od szefa, to nie wypada odmówić! Wkrótce zjawia się i sam boss, starszy facet lekko chwiejący się na wszystkie strony.
- Dobrodošli u Bosnu i Hercegovinu, welcome! - woła. Po chwili próbuje spytać się skąd jesteśmy, a po kolejnej chwili wraca z wielką flaszką!
- Rakija, domowa, serbska! - uśmiecha się i wyciąga trzy szklane kubki. Teresa wymiguje się tłumaczeniem, że jest kierownicą, natomiast ja nie mam oporów. Rakija jest świetna, mocna, ale jednocześnie łagodna, znakomita wręcz. Niestety, jutro tak naprawdę ja prowadzę auto, więc muszę odmówić kolejnego kubka, bo wiem, że na nim by się nie skończyło... Szef jest wyraźnie zasmucony, ale nie nalega, kiwa ze zrozumieniem głową. Nagle przypomina sobie, że umie powiedzieć coś po polsku:
- Co robisz? - pyta.
- Piję piwo i wódkę - odpowiadam i wspólnie wybuchamy śmiechem.
Wychodzimy w doskonałym nastroju. Nie wiem, czy ugościli nas Boszniacy (Sarajevsko), Chorwaci (kufle były z chorwackich browarów) czy Serbowie (rakija), nie ma to znaczenia, było bardzo miło.

Przed snem siadam jeszcze na balkonie. Akurat z meczetu zaczyna się śpiew muezina, a z knajpy obok radosne śmiechy młodych ludzi. Odnoszę wrażenie, że im głośniej tamten nawołuje, tym głośniej ci się śmieją, ale może to tylko przypadek ;).
Obrazek

W poniedziałkowe rano wyskakuję na szybko na miasto, do piekarni i aby porobić zdjęcia. Przed ósmą termometr pokazuje już 25 stopni, uff, będzie gorąco!
Obrazek
Obrazek

Ruch uliczny po bałkańsku, czyli dziwne maszyny i parkowanie w dowolnym miejscu :).
Obrazek

W parku w cieniu drzew stoi Pomnik Poległych Boszniaków w formie fontanny. Kawałek dalej muzułmański cmentarz, ale z datami powojennymi, więc to nie są ofiary żadnych zbrodni. Mimo wszystko dość dziwne miejsce na nekropolię.
Obrazek
Obrazek

Z daleka myślałem, że to krecik! Ale jakiś specyficzny, z fajką w gębie? Mural przedstawia kibiców klubu ze Srebrenika, a nie czechosłowackie zwierzątko.
Obrazek

Austriacy doprowadzili w XIX wieku do Bugojna kolej wąskotorową. Działała ona do 1972 roku, potem całkowicie ją zlikwidowano. Jedyna pamiątka to dworzec w stylu habsburskim, dzisiaj zwykły dom mieszkalny dla kilku rodzin.
Obrazek

Hrvatski Dom, centrum kulturowe Chorwatów od 1925 roku. W okresie komunizmu przekazane gminie, w czasie wojny bośniackiej przez pewien czas użytkowane przez Aktywną Młodzież Islamską (Aktivna islamska omladina). Rzeczywiście była aktywna, szczególnie wobec innowierców, zdarzały się morderstwa na tle religijnym z udziałem jej członków. Jak większość radykalnych organizacji powiązana była z Saudyjczykami.
Ogólnie tematów bliskich Chorwacji jest sporo: reklamy chorwackich banków i produktów, a w apartamencie chorwacka telewizja ustawiona była jako główna.
Obrazek

Bardzo ładny budynek gimnazjum, zapewne autorstwa architektów austro-węgierskich w modnym stylu orientalnym. Przed nim obelisk nieboszczki socjalistycznej Jugosławii, obok popiersia drugowojennych gierojów.
Obrazek
Obrazek

Za dnia łatwiej dostrzec, że Bugojno nie jest zbyt bogatym miastem, nawet na głównym deptaku dominują zaniedbane budynki. Jugosłowiańskie zakłady zniszczono w czasie wojny albo dobiła je prywatyzacja. Resztki rozkradziono. Rozwija się od nowa przemysł tekstylny i meblowy oraz rolnictwo, ale regres gospodarczy w porównaniu z okresem przedwojennym jest znaczny. Spotykam nawet żebrzącą muzułmankę, co w tej religii stanowi wielką rzadkość.
Obrazek

Mimo wczesnej pory ludzie kręcą się jak w ulu. Stoją w kolejkach do banków i fryzjerów, działają pełną parą sklepy dla psów, natomiast znalezienie otwartego spożywczaka było sztuką. W końcu się udało, a wizytą w piekarni zakończyłem wizytę w Bugojnie. Nie były to co prawda Jajce, ale taka Bośnia zupełnie nieturystyczna także ma swój urok. No i ta rakija!

A teraz jeszcze dalej na południe, ku Hercegowinie!
majkik75
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2555
Dołączył(a): 25.10.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) majkik75 » 19.10.2023 19:22

Pudelek napisał(a):(...)
- To od szefa! - (...)
Wychodzimy w doskonałym nastroju. Nie wiem, czy ugościli nas Boszniacy (Sarajevsko), Chorwaci (kufle były z chorwackich browarów) czy Serbowie (rakija), nie ma to znaczenia, było bardzo miło.


To jest "sól" podróżowania. Ja przynajmniej tak mam, że po jakimś czasie umykają wspomnienia o całości jakiegoś miejsca, ale zostaje wrażenie, uczucie. Po spotkaniu z kimś, zobaczeniu czegoś, czasem nawet wymianie spojrzeń z kimś kompletnie nieznanym, ale zawiera głębię ... Chyba wiem jak fajnie było w tym barze, też z kilku miejsc mam takie wspomnienia i to one zostają w pamięci na bardzo długo/zawsze.

pozdrawiam, Michał
marekkowalak
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2429
Dołączył(a): 13.05.2019

Nieprzeczytany postnapisał(a) marekkowalak » 20.10.2023 06:12

majkik75 napisał(a):
Pudelek napisał(a):(...)
- To od szefa! - (...)
Wychodzimy w doskonałym nastroju. Nie wiem, czy ugościli nas Boszniacy (Sarajevsko), Chorwaci (kufle były z chorwackich browarów) czy Serbowie (rakija), nie ma to znaczenia, było bardzo miło.


I to są właśnie Bałkany... To traktowanie turysty jak gościa, a nie bankomatu - to jest coś, co sprawia, że chce się tam wracać i wracać. Również doświadczyłem tego wielokrotnie, i to w całej Jugosławii - od Macedonii, przez Serbię, BiH aż po Chorwację (może mniej w Słowenii) i od wszystkich narodowości.

A już miejscem nr 1 pod tym względem jest bezsprzecznie Sarajevo - określane przed 1992 r. "miastem pokoju", po latach burz wraca do tej atmosfery i tej mentalności.

Czy też może nigdy jej nie zatraciło, tylko politycy próbowali je skłócić....
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2021
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 24.10.2023 21:23

Bośnia i Hercegowina jest jedynym krajem w Europie i jednym z ledwie kilku na świecie, które w swojej nazwie posiada spójnik. Co prawda prawie każde państwo składa się z kilku lub więcej regionów, ale w przypadku tego bałkańskiego tworu zdecydowano się to podkreślić już w XIX wieku. Mniejszą siostrą większej Bośni jest Hercegowina. Początkowo chciałem napisać "mniej znaną", ale przecież odwiedzają ją tłumy turystów podążające z Dalmacji do Mostaru!

Nazwa krainy pochodzi od niemieckiego słowa herzog, czyli księcia. A Hercegovina to "ziemia książęca". Herzogiem tytułował się w XV wieku niejaki Stjepan Vukčić Kosača, który stworzył na tym terenie samodzielne księstwo. Jego syn i następca został pobity przez Turków, którzy jako pierwsi użyli określenia Hercegovina dla nowo utworzonego sandżaku; mieli taką fantazję mianowania świeżo zdobytych ziem imionami wcześniejszych władców. Tu jednak przypadek zdarzył się wyjątkowy, bo chodziło nawet nie o imię, a o tytuł. W każdym razie ponad pięć wieków temu Hercegowina znalazła się na mapie Bałkanów i aż do kongresu berlińskiego (w 1878 roku) w jej skład wchodziły również obszary leżące w dzisiejszej zachodniej Czarnogórze i na skrawku Serbii (tak zwana "Stara Hercegowina"). Nie one nas będą jednak interesować, ale ta "właściwa", zajmująca jedną czwartą lub jedną piątą powierzchni państwa Bośnia i Hercegowina, w jej południowej części.

Hercegowina nie ma ściśle określonych granic, stąd różne dane odnośnie ilości mieszkańców i kilometrów kwadratowych. Północną może być pasmo Makljen, oddzielające dwa kantony Federacji boszniacko - chorwackiej, przy czym jeden kanton uznawany jest za przynależny do Bośni, a drugi do Hercegowiny, co zresztą znów sugeruje nazwa (hercegowińsko - neretwiański). Tak się złożyło, że jadąc na południe od Bugojna przejeżdżaliśmy akurat przez te góry i przez przełęcz o takim samym brzmieniu, zatem można uznać, że w tym miejscu oficjalnie rozpoczęliśmy przygodę z Hercegowiną ;).
Obrazek
Obrazek

Przełęcz leży na wysokości 1123 metrów n.p.m., ale droga jest tak wyprofilowana, że samochód wjechał bez większego wysiłku. Nie bez znaczenia była też wczesna godzina, temperatura osiągnęła ledwo dwadzieścia kilka stopni.
Zostawiam auto w cieniu i idę na zwiady. Przede mną rozciąga się piękny widok z miastem Prozor (Прозор) w dole i zamglonymi górami nad nim. Najwyższe na horyzoncie szczyty liczą ponad dwa tysiące i należą do pasma Prenj, będącego częścią Gór Dynarskich.
Obrazek

Dokoła spora terenów pastewnych. Stado owiec chowa się przed słońcem, mądre zwierzęta.
Obrazek
Obrazek

Makljen słynął kiedyś z imponującego pomnika poświęconego bitwie pod Neretwą. Wydarzenie te było bardzo ważne w mitologii komunistycznej Jugosławii, więc w latach 70. postanowiono godnie je uczcić. Makljen spomenik uroczyście odsłonięto w 1978 roku, zdążył go jeszcze odwiedzić Tito, jak i m.in. książę (a dziś król) Karol Windsor. Pomnik miał formę ogromnej abstrakcyjnej formy z betonu, przypominającej więdnący kwiat. Dawna Jugosławia lubowała się w takich konstrukcjach, do dziś wiele z nich stoi w różnych częściach dawnych republik, jedne zapomniane, inne zadbane. To doskonały plan na odwiedzenie tych rejonów: śladami spomeników. Niestety, ten nie miał szczęścia. Przetrwał wojnę bośniacką, potem na krótko stacjonowały tu siły brytyjskie, po czym w 2000 roku grupa jakiś wandali (ja bym ich nazwał barbarzyńcami) wysadziła go w powietrze za pomocą dynamitu! Z zaangażowanej formy został jedynie żelbetonowy szkielet.
Obrazek

Do dziś nie wiadomo, kto go wysadził. Raczej na pewno nie Boszniacy. Mógł się on nie podobać Chorwatom i Serbom, bo w czasie bitwy pod Neretwą ich kolaboracyjne oddziały walczyły razem z Niemcami i Włochami przeciwko jugosłowiańskim partyzantom. A ponieważ w okolicy mieszka mało Serbów, to stawiałbym na jakiś genetycznych patriotów chorwackich, wzdychających do czasów faszystowskich ustaszy. To wszystko jednak tylko moje dywagacje.
Podchodzę bliżej i nawet to, co się ostało, ma wielkie rozmiary. Przykro patrzeć na tę kupę gruzu, nie ma też wieści na temat jego potencjalnej rekonstrukcji.
Obrazek

Zapomniany amfiteatr położony na skraju lasu.
Obrazek

Jeszcze kilka spojrzeń na góry.
Obrazek
Obrazek

Przy zjeździe w dół trzeba uważać na kilka punktów robót drogowych, lecz ruch jest niewielki. Następnie podążamy doliną niedługiej rzeki Rama, po czym znów wspinamy się na przełęcz, tyle, że niższą. Widoki cały czas dręczą kierowcę i nie pozwalają się skupić całkowicie na jeździe.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Opuszczony stary dom i skały w tle.
Obrazek

Większość Hercegowiny zajmuje Federacja boszniacko - chorwacka (w tym przypadku akurat moglibyśmy napisać "chorwacko - boszniacka", gdyż całościowo Chorwatów jest więcej niż Boszniaków) i to o miejscach w tej części będę pisał w tym odcinku. Do serbskiego fragmentu Hercegowiny zajrzymy dopiero pod wieczór.

Pierwszym miastem, w którym się zatrzymamy, jest Jablanica (Јабланица). Otoczona górami stanowi popularny ośrodek turystyczny, w pobliżu znajduje się także sztuczne jezioro. Pod względem etnicznym zawsze dominowali w niej Boszniacy, choć od czasów wojny ich procent znacznie wzrósł, głównie kosztem Chorwatów. Mnie przyciągnęło do Jablanicy Muzeum Bitwy nad Neretwą (Memorijalni kompleks u Jablanici), a konkretnie jego zewnętrzne elementy.
Obrazek

Jak już wspominałem, bitwa nad Neretwą (Bitka na Neretvi) było bardzo ważnym elementem jugosłowiańskiej tożsamości. Na początku 1943 roku połączone oddziały państw Osi (Niemcy, Włosi, czetnicy i ustasze) rozpoczęły operację mającą na celu rozbicie komunistycznej partyzantki. Działania zbrojne toczyły się na obszarze sporej części Bośni i Hercegowiny, ale jej ostatni etap miał miejsce nad Neretwą, stąd funkcjonująca do dzisiaj najpopularniejsza nazwa. Nie wdając się w zbędne szczegóły operacja nie zakończyła się pełnym powodzeniem atakujących: co prawda połowa partyzantów zginęła lub dostała się do niewoli, ale dowództwo ocalało i nadal byli zdolni do dalszych działań.

Główne muzeum mieści się w białym budynku, otwartym, podobnie jak pomnik na przełęczy, w 1978 roku. Poprzestaniemy na obejrzeniu go z zewnątrz.
Obrazek

Znacznie ciekawszy widok przedstawia konstrukcja wzniesiona nad rzeką: przyczółki mostu, pociąg i zwalony most!
Obrazek

Pierwszy most wybudowali w tym miejscu Austriacy dla kolei wąskotorowej. Wyglądał on zupełnie inaczej, miał odwrócony łuk po spodniej stronie. W 1943 roku wysadzili go partyzanci, podobnie jak inne na Neretwie i Ramie. Odbudowa zajęła Niemcom kilka miesięcy i stał on sobie tak do 1968 roku, kiedy to postanowiono go... rozwalić podczas kręcenia filmu wojennego! Reżyser stwierdził, że scena wysadzenia ma wyglądać autentycznie, zatem rzeczywiście wyleciał w powietrze, lecz nadaremno! Zrobiło się tak dużo dymu, iż zarejestrowane ujęcia do niczego się nie nadawały :D. Niektóre źródła, m.in. angielska wikipedia, podają, że most odbudowano i wysadzono po raz drugi, z dokładnie takim samym efektem! Ostatecznie scenę burzenia musiano dokręcić w studio, a nad Neretwą pozostały fragmenty mostu, czyli scenografia filmowa ;). Bardzo sugestywnie wyglądająca, wiele osób było przekonanych, że to oryginalne ruiny z czasów wojny.
Obrazek

Jeszcze kilka lat temu oprócz opadniętej w dół wschodniej części w rzece leżał długi fragment pogiętego żelastwa. Niestety, ostatnio dokonano renowacji, zamiast tego żelastwa jest lśniąca nowością kratownica umieszczona tuż nad powierzchnią wody, oparta o oba brzegi. To już nie wygląda tak dramatycznie jak przedtem.
Obrazek

Obok niej przerzucono drewnianą kładkę, ale nie bardzo idzie do niej zejść! Od wschodu nie ma szans, wszystko zarośnięte, nie widzę żadnej ścieżki. Jest tylko rozpadający się wagon i stary kiosk przy silnym zapachu padłego zwierza.
Obrazek

Od zachodu, czyli od strony muzeum, wije się wydeptana dróżka. Schodzę nią prawie na sam dół, ale żeby przedostać się na kładkę, to musiałbym zeskoczyć z półtorametrowej skarpy. Najwyraźniej ktoś coś wymyślił, ale nie dopracował!
Obrazek

Wąskotorowa lokomotywa parowa została wyprodukowana w 1913 roku w zakładach MÁVAG w Budapeszcie. Ma prawdopodobnie symbolizować ostatni transport jaki przejechał mostem przed wysadzeniem, stąd osamotniony wagon, który pozostał na drugim brzegu. Dodam jeszcze, że linia wąskotorowa działała do lat 60., potem zmieniono jej rozstaw na normalnotorowy i nieco inaczej wytyczono przebieg, dlatego reżyser mógł z czystym sumieniem unicestwić most na potrzeby filmu ;).
Obrazek

Ruiny nad Neretwą są na tyle fotogeniczne, że często występują w folderach reklamowych BiH. Plac między mostem a muzeum nie jest już aż tak pociągający dla większości fotografów. Stoją trzy maszty z flagami, płytowe ścieżki wiją się tam i z powrotem, z małego wodopoju tryska woda, jest jakaś mała architektura - może ławki?
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Gruby dowód, że publicznych toalet nie należy zamykać na klucz :D.
Obrazek

Neretwa spokojnie płynąca do Morza Adriatyckiego. Jest to najdłuższa rzeka jego wschodniego basenu i w Hercegowinie, ale nie w całym państwie.
Obrazek

Do Jablanicy przybył autokar wycieczkowy (pewnie Boszniacy, bo wszystkie kobiety w chustach), a my jedziemy dalej. Cały czas wzdłuż Neretwy, więc nie muszę chyba dodawać, że jest pięknie! Bośnia i Hercegowina to kraj, przez który nie przemkniemy jak dzicy, ale na pewno opuścimy ją usatysfakcjonowani wizualnie.
Obrazek
Obrazek

Niewielki parking ze stolikami (w pełnym słońcu nie do użycia) oraz poidełkiem, będącym jednocześnie upamiętnieniem ofiary jakiegoś wypadku i zapora hydroelektrowni.
Obrazek
Obrazek
te kiero
Mistrz Ligi Narodów UEFA
Posty: 11423
Dołączył(a): 27.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) te kiero » 25.10.2023 09:04

Pudelek napisał(a):Przełęcz leży na wysokości 1123 metrów n.p.m., ale droga jest tak wyprofilowana, że samochód wjechał bez większego wysiłku.

Wspaniały pogled z tej przełęczy, najpierw stanęliśmy przypadkowo, kolejny raz już wyczekując tego miejsca.
Pudelek napisał(a):Niewielki parking ze stolikami (w pełnym słońcu nie do użycia) oraz poidełkiem, będącym jednocześnie upamiętnieniem ofiary jakiegoś wypadku i zapora hydroelektrowni.

Zaliczyliśmy tutaj pierwsze spotkanie z Bośniacką Policją :faja:
Bbee88
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 300
Dołączył(a): 13.04.2023

Nieprzeczytany postnapisał(a) Bbee88 » 25.10.2023 10:06

Podczytuję, mocno spóźniona. Bardzo ciekawa relacja i zarys historyczny!
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2021
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 25.10.2023 11:16

te kiero napisał(a):Zaliczyliśmy tutaj pierwsze spotkanie z Bośniacką Policją :faja:


i jak się skończyło? 8)

Podczytuję, mocno spóźniona. Bardzo ciekawa relacja i zarys historyczny!

dziękuję i miłej lektury :)
crooopka
Globtroter
Posty: 52
Dołączył(a): 01.10.2018

Nieprzeczytany postnapisał(a) crooopka » 25.10.2023 13:14

Świetna relacja!
Czekam na ciąg dalszy :)
marekkowalak
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2429
Dołączył(a): 13.05.2019

Nieprzeczytany postnapisał(a) marekkowalak » 26.10.2023 19:01

Pudelek napisał(a):
Główne muzeum mieści się w białym budynku, otwartym, podobnie jak pomnik na przełęczy, w 1978 roku. Poprzestaniemy na obejrzeniu go z zewnątrz.


Tam chyba wszyscy tak robią. :lol:

Byłem w tym miejscu dwukrotnie i ani razu nie wdziałem turystów wchodzących do środka - wszyscy szli od razu do pociągu i nad most.

Również nie byłem wewnątrz ;)
te kiero
Mistrz Ligi Narodów UEFA
Posty: 11423
Dołączył(a): 27.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) te kiero » 27.10.2023 06:48

Pudelek napisał(a):
te kiero napisał(a):Zaliczyliśmy tutaj pierwsze spotkanie z Bośniacką Policją :faja:


i jak się skończyło? 8)

Jak się zorientowali, że my to tylko grzeczne Polskie turysty, to pojechalim dalej :)
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2021
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 28.10.2023 09:58

te kiero napisał(a):
Pudelek napisał(a):
te kiero napisał(a):Zaliczyliśmy tutaj pierwsze spotkanie z Bośniacką Policją :faja:


i jak się skończyło? 8)

Jak się zorientowali, że my to tylko grzeczne Polskie turysty, to pojechalim dalej :)


ja miałem zazwyczaj mniej przyjemne spotkania ;)

Tam chyba wszyscy tak robią. :lol:

Byłem w tym miejscu dwukrotnie i ani razu nie wdziałem turystów wchodzących do środka - wszyscy szli od razu do pociągu i nad most.

Również nie byłem wewnątrz ;)

może gdybym miał więcej czasu... ale w sumie to historia partyzantki Tito jakoś mnie specjalnie nie interesuje, więc pewno i tak bym nie wszedł :D
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe



cron
I znowu te Bałkany na wakacje!... - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone