Cel drugi.
przejechać Węgry
Plan był taki,że z 7-ki zjeżdżamy na drogę nr 82.Kierunek Gyor.
Oczywiście jak to z planami bywa,teoretycznie są zaj.....ste!
W praktyce zaś okazało się ,że przegapiłem zjazd i trzeba było skorzystać z drogi nr 81.
Nie żeby mi to ( w tym momencie oczywiście) robiło jakąś różnicę.
Czymże może się różnić od tej którą jechaliśmy w tamtą stronę?
Otóż jak się niebawem okazało- różni się i to zasadniczo...
Sama nawierzchnia tej drogi bez najmniejszego zarzutu. Podobnie jak 81- bez dziur czy tez innych rewelacji.
Gdzieś chyba w rejonie miejscowości Bodajk czy Mór przejeżdżamy przez tory kolejowe.Zapory podniesione,ale mimo to zatrzymuję się i sprawdzam czy nie zapieprza jakiś
Balaton-express.
Sobie nie wierzę a cóż dopiero podniesionym szlabanom (zwłaszcza węgierskim
).
Prędkość 10 km/h.
Ciemno jak w dupie!
Godzina 3.30.
Jakieś 50 metrów za przejazdem,kiedy jeszcze jechałem stosunkowo wolno,a nawet bardzo wolno czuję szarpnięcie i odgłos uderzania metalu o metal dochodzący z okolic tylnego prawego koła.
Ki ch...se myślę!
Zatrzymuję się i ruszam jeszcze raz powoli....
Po chwili znowu-szarpnięcie.
W pierwszej chwili myślałem,że zawinąłem jakiś konar drzewa z jezdni i tkwi sobie on w nadkolu.
Zatrzymuję samochód, jednak mój
misternie utkany plan o gałęzi w kole poszedł się j......! Nic tam nie ma!
Ponieważ stoimy w miejscu,w którym nie ma nawet pobocza próbuję mimo wszystko jakoś się toczyć.Cel-znalezienie miejsca w którym można z tej drogi zjechać!
Jak na złość jednak- ani pobocza,przystanku,zatoczki...NIC!
Stajemy więc na prawym pasie jezdni prostej jak drut....Żadnego zakrętu.Prosta ,tak na oko jakieś 300-400 m.
Oczywiście trójkąty,kamizelki...takie tam.
Po chwili okazało się,że mam urwaną śrubę w tylnym kole!!!
Urwała się w ten sposób,że część która została w środku,podczas jazdy samoistnie się wkręcała,aż doszła do miejsca w którym zaczyna blokować koło! To tłumaczy opisywane szarpnięcia!
Próbujemy to zrobić we własnym zakresie.
Trzeba jedynie odkręcić zacisk hamulcowy,wykręcić pozostałość śruby od środka i......po problemie!
Trzeba jednak mieć...............czym to zrobić!
Jak się dosyć szybko okazało ,klucze którymi dysponujemy możemy se w buty wsadzić!!! Nie da rady!
Kiedy tak siedzimy przy samochodzie dookoła..........dziki zachód!
W tym miejscu chciałbym przeprosić polskich kierowców TIR-ów.
Przepraszam,że kiedykolwiek nazwałem was debilami!
Debili to ja zobaczyłem dopiero TAM!