figusek napisał(a):Hvar jest na mojej liście MUST HAVE (SEE), Twoje zdjęcia robią wrażenie
Polecam, warto pobyć na Hvarze, znaleźć czas zarówno na plażowanie jak i na zwiedzenie kilku miejsc. Szczególnie to drugie w pełni sezonu nie jest łatwe, przynajmniej przy takim skwarze jaki był podczas naszego pobytu.
borsalino4 napisał(a):U mnie podobnie. Mysle o Hvarze od kilku lat i jakos tam nie moge dojechac:) ale pocieszajace ze co roku jestem blizej: Istria, Krk, Pag, Makarska, Brac...
Ja następnym razem (jeszcze nie wiem kiedy to będzie) będę celował w Pag.
kaeres napisał(a):Byłem drugi raz w Hvarze.
Nadal będę narzekał. Takiej lanserki trudno szukać.
Na jachtach siedzą i który głośniejszy, młodzież na ulicy wypita w biały dzień i oczywiście głośna.
Najbardziej mnie rozwala lans na jogging w tłumie.
Biegają wśród turystów, w największym tłoku
Tam tylko wejść lub wjechać do twierdzy, widoczek, zjeść obiadek na Trg. Stjepana i wio stamtąd.
Poza Hvarem to na Hvarze są tylko plusy. Wg. mnie to jest ta wyspa, którą wręcz trzeba odwiedzić na conajmniej na tydzień aby móc coś powiedzieć o wyspach Chorwacji.
Pozwolę się z Kolegą nie zgodzić. Mnie się Hvar bardzo podobał, oczywiście są ładniejsze miasta w Chorwacji, ale w moim rankingu plasuje całkiem wysoko. Może dlatego, że byłem bardzo wczesnym popołudniem to nie było wrzasków. No, może poza plażą w okolicach klasztoru Franciszkanów i pod samym kościołem gdzie chłopaki grali w piłkę, ale nie przeszkadzało mi to zupełnie. Nie było ani wypitej młodzieży, ani joggingu ale to być może dlatego, że było gorąco i jeszcze wcześnie. Piszesz o lanserce, jak tak patrzyłem na zabudowania w mieście, na stare budynki, to jestem pewny, że to miasto jest takim kurortem "od zawsze". Swoje letnie rezydencje i pałace mieli ludzie bogaci i takich nie brakuje i dzisiaj w jachtach, które tam cumują. Moim zdaniem Hvar podobnie jak np Monte Carlo, to są miejsca dla ludzi zamożnych i na to się trzeba przygotować. Wszedłem do pierwszego lepszego sklepu, pomyślałem sobie, że kupię cole z lodówki, ale jak zobaczyłem że, 0,5 l kosztuje 25 czy 30 kun, to pomyślałem sobie, że wystarczy mi woda, którą miałem ze sobą. Po prostu szkoda mi było wydać tyle kasy (inna rzecz, że przy głównym placu jest też Studenac, którego później wyczaiłem i ceny tam są całkiem normalne). Lody kupowaliśmy po 8 kun, ale za to porcja była naprawdę konkretna, w Jelsie o kunę tańsza gałka była mniejsza.
Adek99 napisał(a):Fajne zdjęcia. Niektórzy narzekają na miasto Hvar, ale mnie się tam podobało.
Tak jak pisałem wyżej, mnie się Hvar podobał, pomimo tego, że czytałem na forum, wiele opinii o tym, że miasto ich rozczarowało. Tym bardziej uważam, że najlepiej jak każdy sam sobie wyrobi opinię nie tylko na jego temat.