Hvar od kuchni Uwielbiam gotować, a moja ulubiona kuchnia to kuchnia śródziemnomorska, więc wszystkie wyprawy do Chorwacji są poniekąd wyprawami kulinarnymi
Z przyczyn ideologicznych, ale też zdrowotnych od 3 lat nie jem ssaków ( czerwone mięso = złe mięso
) skupiam się więc przede wszystkim na rybach i owocach morza, czyli na tym, czego w Polsce brakuje mi najbardziej. Dla mięsożernych dodam tylko, że mój małżonek mięsa się nie wyrzekł także, mięsne aspekty również będą
W tej części postaram się pokazać, co dobrego i gdzie można zjeść na Hvarze. Przy wyborze Konób kierowałam się radami i relacjami innych Cro-maniaków, ale również intuicją i zapachami, które kierowały mną na miejscu
VrboskaKonoba SkojičW Konobie Skojič stołowaliśmy się kilka razy. Chyba najbardziej oblegana restauracja we Vrbosce i nie ma co się dziwić, bo podają tam bardzo, ale to bardzo dobrą i stosunkowo nie drogą pizzę. Wieczorami w sezonie ciężko znaleźć miejsce od tak z chodnika i czasem trzeba poczekać, ale warto - my zawsze czekaliśmy na miejsce na tarasie, który znajduje się na piętrze Konoby. Rozpościera się z stamtąd ładny widok na port i nie ma zaduchu, a nawet czuć przyjemny wiaterek. Zerkając na talerze innych gości zauważyłam, że największą popularnością cieszy się pizza, ale inne potrawy również wyglądały bardzo apetycznie.
Ja zamówiłam tam również zupę pomidorową, która bardzo przypominała naszą Polską pomidorówkę z ryżem, nie jest to zdecydowanie włoski krem z pomidorów, ale smaczna, a mąż zamówił zupę rybną, która jest po prostu bulionem rybnym, ale też OK. Wracając do tematu pizzy – są jej dwa rodzaje normalna i duża. Na naszych zdjęciach jest pizza normalna i jak widać jest duża. Jak na jedną osobę bardzo wystarczająca.
Pizza duża, jest ogromna i co najmniej na dwie osoby. Panowie, którzy zamawiali dużą dla siebie robili takie oczy
i zazwyczaj część pizzy trafiała do kartonika na wynos
.
- Normalna pizza
- Winko
BONACAWchodząc do Vrboskiej od strony Vitarnji po lewej stronie naprzeciwko portu jachtowego znajdziemy Konobę Bonaca. Trafiliśmy tam przez przypadek, kiedy usiedliśmy na winko i piwku, bo leciał mecz mistrzostw i mieli duży telewizor
Wtedy to podszedł do nas kucharz i pochwalił się pięknym świeżym tuńczykiem. Spróbowałam surowy kawałek i była to naprawdę pyszna, czysto-mięsista ryba. Umówiliśmy się więc z kucharzem, że przyjdziemy na następny dzień na grillowany stek z tej oto rybki.
Następnego wieczoru przyszliśmy, siedliśmy na tarasie (na górze), gdzie mieliśmy przygotowany stolik i czekaliśmy pisząc pocztówki
...
- Kartki napisane :)
i rozmawiając z Polakami, których przypadkowo spotkaliśmy (pozdrawiamy
)
Po niedługim czasie kelner przyniósł nam takie oto danie:
- Stek z tuńczyka
Tuńczyk bardzo dobry, średnio krwisty – można wybrać tak jak w przypadku steku wołowego stopień wysmażenia. Ogólnie miło i przyjemnie, ale jak dla nas troszeczkę brakuje tej Konobie klimatu, a ceny trochę za wysokie.
- Widok z tarasu restauracji Bonaca
JelsaKawiarnia caffe bar Splendid Nie będę się powtarzać, bo opis można znaleźć w wątku o Jelsie.
POLECAM raz jeszcze
PelagoJak dla nas konkurencja dla Skojič we Vrboskiej.
Miło i przyjemnie, ale troszeczkę za sztywno. Pizza w smaku bardzo porównywalna.
Nie wiem jak reszta dań, bo wstąpiliśmy tam tylko raz.
Stari GradFantastyczne miasteczko na kulinarnej mapie Hvaru
Konoba AntikaPolecana przez wielu stałych bywalców-wstąpiliśmy i my.
Ciężko o miejsce wieczorową porą, ale po chwili można się doczekać. Na zewnątrz stoliki ustawione są w wąskiej uliczce, więc w zależności jak kto lubi. Jednym nie przeszkadza, że ludzie się kręcą cały czas obok talerzy, a innym może tak. Nam nie przeszkadzało, ale dla wrażliwych polecam miejsce w środku – najlepiej na pięterku.
Podpasowała nam sałaka z hobotnicy, ciecierzycy z dodatkiem kaparów z zalewie octowej. Ośmiornica, mięciutka nie gumiasta, całość bardzo wyrazista – pychotka. Jedliśmy ją dwa razy. Do tego bardzo dobre zupki.
- Zupy
- Salata od hobotnicy :)
Konoba PharaiaGdy do niej zajrzeliśmy, na dole nie było miejsc, więc kelner poprowadził nas na górę i zaproponował stolik na bardzo urokliwym tarasie pod Bugenwillą.
Byłam zachwycona dopóki kucharz nie zaczął przyrządzać jakiegoś dania z grilla i okazało się, że obok tarasu jest komin, z którego leci cały dym z kuchni. Niestety, pomimo chęci nie dało się tam długo wysiedzieć, więc gdy tylko zwolnił się stolik na piętrze wewnątrz przesiedliśmy się.
Wybór bardzo duży. Ciężko było się zdecydować.
- Ciężki wybór :)
Okazało się, że nadziewane kalmary można zjeść nie tylko w Primostenie ( ku mojej uciesze), więc ja się skusiłam, a małżonek zamówił Čevapčiči. Porcje duże i smakowite, jakość w stosunku do ceny – super. Miejsce klimatyczne, górna część znajduje się jakby na strychy i jest ładny widok na dół restauracji, w której żyje sobie bardzo okazała Bugenwilla tworząca parasol dla gości.
- Kalmary
- Čevapčiči
Bistro Kod DamiraPrzysiedliśmy tam podczas spaceru, gdyż bardzo zaintrygowało nas menu wiszące na ścianie. W tym bistro można zjeść i napić się … lawendy
Lemoniada lawendowa, lawendowe ciasto, lawendowa kawa itp. itd.
Coś ciekawego, czego u nas na pewno się nie uświadczy, a nie wiem czy można spotkać takie cuda gdzieś indziej w Cro. Ja się nie spotkałam.
Ponieważ pora była wczesna zamówiliśmy kawę lawendową. Bardzo dobra i faktycznie można było poczuć bardzo delikatny, nie absorbujący posmak lawendy. Innych przysmaków nie próbowaliśmy.
- Kawa lawendowa
Jurin PodrumFajna nowoczesna kuchnia. Zjemy tam potrawy sezonowe, polecane przez Szefa Kuchni.
Nas zaintrygował makaron z kurczakiem i suszonym figami oraz filet ze świeżej ryby na ratatouille.
Potrawy bardzo ładnie podane i smaczne. Ale ceny w stosunku do porcji pozostawiają wiele do życzenia.
Ja jednak wizytę uważam za udaną - przepis na makaron zapożyczyłam i stosuję w domu
- Makaron z kurczakiem i suszonym figami
- Filet ze świeżej ryby na ratatouille
Konoba TonkoNie mogłam o niej nie napisać. Trafiliśmy tam przypadkowo pod koniec pobytu szukając miejsca, gdzie można kupić dobre wino i oliwę do domu.
Zajrzeliśmy do "Tonko" i już w progu przywitali nas przemili właściciele. W środku była grupka ludzi- pili, jedli sery i inne przystawki. Atmosfera przesympatyczna
Właściciele poczęstowali nas chyba wszystkimi trunkami jakie mieli
, oliwą i przystawkami.
- No co? Odmówić nie można :)
Nie było więc problemu z wyborem do domu. Tonko (właściciel) okazał się aktorem i razem ze swoim przyjacielem wyśpiewywali Chorwackie piosenki. Bardzo kontaktowi, wypytywali się o Polskę, okazało się, że nawet w latach 80-tych byli w Warszawie z teatrem.
Oliwa i wino wyróżnione wieloma nagrodami. Kupiłam sporo do domu i wszystko służyło mi jeszcze do niedawna.
LODY LAWENDOWEW Starim Gradzie w kilku lodziarniach spotkać można lody lawendowe – polecam spróbować. Zdecydowanie jedna gałka wystarczy na dwie osoby, bo jest bardzo aromatyczna, ale dostarcza nowych doznań smakowych. Opnie mogą być podzielone. Mi smakowało, ale małżonek po kilu lizach stwierdził, że ma dziwne uczucie, jakby lizał kostkę do kibelka
- Lody lawendowe
O.P.G. StančićAgroturystyka, która znajduje się w wioseczce Dol przed Starym Gradem.
Gospodarstwo prowadzi rodzina. Rodzice i trzech synów. Bardzo mili ludzie.
Konoba, którą prowadzą jest specyficzna, ponieważ na jedzenie trzeba się umawiać z gospodarzami. Wybiera się na co ma się ochotę, podaje termin i gospodarz przyrządza dla nas obiad. My umówiliśmy się na grillowane rybki i warzywa. Potrawy bardzo domowe, przyrządzane z sercem. Do tego można się obkupić dosłownie we wszystko.
Rodzina robi nalewki, kozi ser, miód, wino, oliwę z oliwek, oliwki i wiele innych. Wszystkiego można spróbować na miejscu. Polecam to miejsce, bo czuć tam klimat Chorwackiej rodziny. Oczywiście jak agroturystyka to i zwierzęta
Wreszcie spotkaliśmy uwielbiane przeze mnie osiołki - mamę z dzieckiem.
Poza tym kózki, króliki, cudowną sunię, koty i wszelkie ptactwo.
W nocy jest z stamtąd piękny widok na oświetlony kościół na wzgórzu.
- Widok na kościół
VRISNIK Konoba VrisnikUrokliwie położona w wioseczce Vrisnik konoba, dostarcza bardzo pozytywnych doznań kulinarnych.
To tu zjadłam najlepszy deser w moim życiu
,ale po kolei.
Restauracja położona kaskadowo pośród zieleni. Znaleźliśmy miejsce na samej górze na podeście z ładnym widoczkiem
Zamówiliśmy risotto barwione kałamarnicą i gnocchi z krewetkami.
Wszystko pyszne i idealnie doprawione. Rozpływało się w ustach. Jeden minus to to, że krewetki były w pancerzykach i oblane gęstym sosem, co utrudniało ich obieranie i było mało estetyczne. Moim zdaniem podane w takim wydaniu powinny być obrane, ale oczywiście to nie dotyczy walorów smakowych, które były nienaganne.
- Gnocchi z krewetkami
- risotto barwione kałamarnicą
Po kolacji przyszedł czas na wyżej wspomniany deser
Semifreddo z bakaliami. Doskonały deser lodowy, jak na semifreddo przystało zimny, ale nie zamrożony z dużą ilością pysznego miodu i bakalii, polany delikatnie czekoladą. Niebo w gębie. Chodzi za mną przez cały rok. Najlepszy deser
EVER.
- Semifreddo
Hvar naprawdę rozpieszcza dużą ilością miejsc, gdzie można smacznie zjeść.
Człowiek mija tyle dobrze wyglądających i pachnących Konób, że nie można się zdecydować
Na pewno jest jeszcze wiele miejsc i potraw, które uda mi się zasmakować w tym roku, ale wszystkie wymienione powyżej mogę polecić z czystym sumieniem. Dodam jeszcze, że do każdej jednej zapraszani byliśmy z psem i nigdzie nie stanowiło to problemu.
Samara zawsze miała proponowaną miseczkę wody
Ponieważ relacja posiada już trochę wątków, chciałabym się dowiedzieć czy jest dla Was przydatna i warto ją kontynuować.
Zawsze przyda się kop motywacji do dalszego pisania
Pozdrawiam CDN