Dzień VI
Nareszcie HVARI nadszedł ten długo wyczekiwany dzień i sedno naszej podróży -
HVAR.
Wstajemy rano aby zdążyć na prom w Drveniku. Wydawało nam się, że wyjeżdżamy z dużym zapasem czasowym, mkniemy przez kręte drogi z pięknymi widokami i zbliżając się do Drvenika - widzimy w oddali "nasz" prom.
Gdy dojeżdżamy na miejsce, okazuje się, że prom ma jeszcze kawałek, ale kolejka jest już bardzo długa i raczej nie mamy szans się na niego dostać
.
Trudno, poczekamy na następny. Co prawda to trochę czasu, ale nie jedliśmy śniadania, więc tak spożytkujemy ten czas.
Ustawiamy się w kolejce samochodowej i idziemy poszukać przyjemnej kawiarni.
Jest ich trochę, więc oddalamy się od tych najbliższych i rozsiadamy się przy kawusi
.
- Kawusia
- Dobry punkt widokowy na samochód stojący w kolejce na prom
Pijemy, jemy burka, aż tu nagle ... Płynie kolejny prom. Patrzymy na zegarek i nic nam się nie pomyliło. Widać, że w sezonie różnie to bywa z tymi rozkładami. Okazuje się, że podstawili nadprogramowy, więc mamy szczęście i nie musimy długo czekać. Kończymy szybko i biegniemy do samochodu.
Udaje nam się dostać bez problemu i odpływamy. Hvar coraz bliżej
.
Fale tego dnia były dosyć wysokie, więc na promie buja przyjemnie (przynajmniej jak dla mnie
).
Po drodze standardowe widoczki
.
- Latarnia
Dopływamy na miejsce i cali poddenerwowani zastanawiamy się jak wyglądają te złowrogo opisywane Hvarskie drogi.
Ruszamy do Jelsy, w zasadzie do Vrboskiej gdzie mamy zarezerwowany apartament.
Droga okazała się bardzo ciekawa i przyjemna. Sporo zakrętów, ale po drogach na Korculi (moim zdaniem bardziej wymagających) nie robią na nas takiego wielkiego wrażenie. Nie ma czego się bać (przynajmniej drogi Sucuraj - Jelsa). Dodam tylko, że korek na prom w druga stronę (Hvar - Drvenik) mega, mega wielki! Kilka godzin stania w pełnym słońcu. Masakra
. Sobota to straszny dzień na podróżowanie w Chorwacji (zawsze staramy się być na miejscu w piątek).
Ponieważ jesteśmy wyposażeni w GPS trafiamy na miejsce bez większych problemów.
Widoki po drodze piękne
Dojeżdżamy do naszego apartamentu i na szczęście wszystko się zgadza.
Gospodyni bardzo miła, mówi perfekt po angielsku, więc nie ma problemu z komunikacją. Apartament taki jak na zdjęciach, albo jeszcze lepszy. Nowoczesny, z wszystkimi udogodnieniami. Jednak to prawda, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - cieszę się, że ta pierwsza rezerwacja nam nie wyszła.
A gdy wychodzę na taras nie mam już żadnych wątpliwości. Kocham Cię CRO
- Widok z tarasu
W dalszej części opiszę co zwiedzaliśmy, co polecamy czyli Hvarskich przygód co nie miara
CDN