Witam....
moja relacja wprost z Hvaru - ciepła ``bułeczka``
siedzę na tarasie dookoła pięknie oświetlony Hvar.
Zacznę może od tego , że prawie nie byłoby nas tu ...
Wyjazd planowany był na 27.07 , ta data uległa 3tyg przed wyjazdem świadomie przełożona gdyż trafił nam się lokal i musieliśmy przenieść jeden z sklepów który posiadamy . Był to dosłownie `` wyścig szczurów `` mąż po pracy do 1-2 w nocy zajmował się remontem a ja całą resztą typu materiałem , wyposażeniem ,meblami itd...
Następna data 29.06 ....wszystko zdążyliśmy zrobić 28.06 sklep już otwarty .... my tego dnia jeszcze wyjazd po towar , w drodze powrotnej nasze kochane autko dało dziwny odgłos z silnika . Dodam , że ten odgłos ja już słyszałam parę dni wcześniej i pojechałam prosto do mechanika i jeszcze tego samego dni auto zostawiłam mu i stwierdził że to rolka i wymienił ją .....kamień spadł mi z serca przez te parę dni do soboty była cisza więc temat był zamknięty. No ale coż , była to cisza przed burzą .
Jak wspomniałam w sobotę godz. póżne auto ten sam odgłos , zajeżdżamy do tego samego mechanika który wymienił rolkę nadsłuchiwanie i a może to a może to .... no dopiero mogę zabrać się za auto w wtorek 01.06 -tak brzmiała jego odpowiedż .
Byłam załamana , przecież wyjazd mamy zaplanowany na jutro ...
Nic innego tylko jedziemy do następnego mechanika , on zaraz że to raczej sprzęgło alternatora i obiecuje ,że w poniedziałek z samego rana zabiera się za nasze auto .
No jak sama sytuacja mówi wyjazd przekładamy z nadzieją na poniedziałek póżniejsze popołudnie .....
W poniedziałek okazuje się że koło pasowe - stan nie ciekawy to pewnie ta przyczyna . Przez 4 godz szukamy wszędzie części , i nic .... zostaje tylko zakup przez internet z Krakowa bo to nie było realne jechac aby przyspieszyć gdyż my z ok. Bydgoszczy .
Ok, wysyłka kurier ...nadzieja , że na wtorek będzie . Telefon rano załatwiony do kuriera , lecz po rozmowie mówi nam , że nie ma paczki do nas . Dzwonię dalej , okazuje się że jest w sortowni w Warszawie .
To było dla mnie jak cios w serce , ja byłam załamana .....
Czułam się jak dziecko , któremu się coś obiecuje a nie dostaje tego ....chodzi tu oczywiście o wyjazd .
Psychiczne byłam wykończona .
W środę paczka odebrana zaraz po ruszeniu w drogę kuriera ale ..... tu nie ma jeszcze radości bo po zamontowaniu okazuje się że odgłos w silniku nadal jest
Dla mnie to był już dramat .... w domu nie miła atmosfera , kłótnie - nie wyjeżdzamy .
Wracając do auta , została jeszcze opcja pierwsza czyli sprzęgło alternatora . Znowu szukanie części , najbliżej Poznań godz 14-ta mąż na motor i śmiga bo szybciej po nią by mechanik jeszcze dziś tz w środę mógł zamontować . Wrócił ....godz 18.30 auto zrobione - usterki nie ma
Pakujemy wszystko to co było już od paru dni gotowe i ruszamy ....jest godz 21.40 .
Przyznam , że droga szła nam gładko ..........idealnie .
Jedziemy po raz drugi tą samą trasą przejście ZWARDOŃ
winietka na miesiąc 92 zł
Co mnie tam zdziwiło , że piwo moje WARKA Radler było na przejściu tańsze niż u nas .
A więc ZWARDOŃ - ĆADCA-ŻILINA -BYTĆA- TRENCIN - BRATISLAVA- SZOMBATHELY- REDIST-ĆAKOVEC-ZAGREB i tu autostardą prosto do SPLITU .
Z wyliczeń naszych powinniśmy zdążyć na prom o 17-tej ....bo potem następny 20-ta .
Dodam , że żadnych fotek nie robiłam po drodze , gdyż cały czas byłam zdenerwowana i tyle ile odmówiłam zdrowasiek to jest nie zliczona liczba o ty byśmy szczęśliwie dojechali . Strasznie się bałam o to , że nie byłam w nastroju to robienia zdjęć .
Na prom zdążyliśmy , i tu powoli czułam się spokojniejsza
Dodam , że jechaliśmy w ciemno tak jak dwa lata temu tej opcji akurat nie obawiałam się .
Najpierw pojechaliśmy do Jelsy tam najpierw oszacowanie jaka plaża ..... no córce nie podobało się więc kierunek Vbroska no tu też odgórnie nie bo po plaży moja rodzinka lubi miasteczko takie by coś się działo , więc bez zastanowienia jechaliśmy do HVARU tak jak dwa lata temu .
Było już ciut póżno bo już po 21-ej .....
Przyznam , że największym problemem w szukanie lokum było poszukanie właściciela
Mąż poszedł w jedną stronę a my z córką w drugą .
Parę domów trzeba było odpuścić gdyż cisza ani żywej duszy .
My mamy jeden apartament który dla mnie był idealny , choć wołali 70E ale był boski i stwierdziłam a co tam , należy nam się .....wracamy .....mąż też ma w jednym budynku aż 3 wolne do wyboru 55E ...
Ok , zostajemy przy jego ofercie .....wybieramy apartament na 4 piętrze ,widok przepiękny ale to dopiero rano dobrze go ujrzałam
Wypakowani przy pomocy właścicieli moment , mąż piwko ....a my z córką prysznic ....bo o tym się marzyło tylko po podróży .
Ten dzień tak się zakończył , już nigdzie nie wychodziliśmy tylko spać
Piątek 04.06 wstałam ciut po 7-ej ,reszta śpi ....a ja foteczki naszego widoku z tarasu