CZĘŚĆ X. DWIE TWIERDZE, PIĘKNA PLAŻA I VRBOSKA BY NIGHT (26.08.2017)Kolejny dzień na wyspie – musimy załatwić pewne sprawy
i zrobić wyspiarskie
must have.
Pogoda wita nas piękna:
Good morning JelsaJuż tradycyjnie śmigamy na śniadanko do mamy. Oczywiście, mamy gościa nieproszonego, który raczej plasterka szynki nie zje, więc musi obejść się smakiem
to był ostatni gość, potem przez cały urlop już nas nic nie odwiedzało, chyba nie jesteśmy nad wyraz gościnniPlany na dziś, jak to zwykle u nas bywa, dość ambitne. Po pierwsze, być na Hvarze i nie widzieć Hvaru to byłaby zbrodnia, do tego być na Hvarze i nie być na Twierdzy Spanjola, to grzech, a my do tego dokładamy Twierdzę Napoleona i tym samym mamy komplet widoków na Hvar, z Hvaru i w ogóle
Potem plażowanko, a potem…Vrboska
Jak pomyśleli, tak zrobili.
Skoro Hvar, to trzeba jakoś wyglądać – eleganckie kapelusiki kupiłyśmy sobie z mamą już wczoraj, z różnymi kolorowymi dodatkami, żeby nam do różnych strojów pasowało – tak przyszykowane możemy iść w Miasto
Dojazd do Hvaru szybciutki, parkujemy pod twierdzą i idziemy na zwiady.
Najpierw kawałek dookoła twierdzy:
A potem już wchodzimy na twierdzę. Wejście jest płatne – 40 kun od osoby. Płacimy i każdy swoim tempem idzie, ogląda i cyka foty
Pogoda była fajna, widoczność nienajgorsza, więc i widok na Hvar i Wyspy Piekielne niczego sobie
a w oddali Vis, już niedługo tam będziemy…Po milionie słit foci i selfiaczków idziemy dalej
Idziemy, idziemy i dochodzimy do … więzienia
w sumie jakiś krótki wyrok z takim widokiem… why not? Twierdza jak twierdza, ale widoki z niej powalające
Mam wrażenie, że o każdej porze dnia jest tu pięknie. Żałuję, że nie udało nam się tam wrócić pod wieczór. Zapewne widoki i kolory byłyby oszałamiające.
Zbieramy się z tej twierdzy i jedziemy na kolejną
Przed wyjściem z domu zgooglałam sobie trasę ludzikiem, oceniliśmy wspólnie drogę dojazdową jako akceptowalną i postanowiliśmy pojechać.
Kierujemy się zatem na
Twierdzę Napoleona.
Jedziemy drogą asfaltową, najpierw normalną, a potem skręcamy w węższą drogę, ale też asfaltową, dopiero końcówka szutrowa. Stosunkowo wąsko, aczkolwiek ruch zerowy, więc nie było żadnych mijanek (co nas niezmiernie ucieszyło
). Szybko wdrapujemy się na górę, parkujemy i …. stąd Moi Drodzy to są dopiero widoki
Najpierw spoglądam w stronę przeciwną, niż Hvar:
Ta twierdza to obecnie obserwatorium astronomiczne i stacja sejsmograficzna. W sumie to nawet nie wiem, czy jest dostępna do zwiedzania. Jakoś odgórnie założyliśmy, że nie i skupiliśmy się na widokach.
My poszliśmy cykać foty, a Darek wziął drona na latanie. No cóż, nie była to strefa, w której można było latać
Po odpaleniu drona od razu pojawił się komunikat, że to strefa zakazana do latania. Darek jednak to buntownik i chwilę polatał….
Niestety – i tu mam złamane serce i ubolewam nad tym do tej pory – nie mam nagrania z tego latania
Nie wiem, czy nie wcisnął nagrywania, czy podczas zgrywania filmów coś się wykrzaczyło i wcięło to nagranie. W każdym razie nie mam tego. Do tej pory serce mi krwawi…
Zostały tylko zdjęcia…
Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że stąd widoki duuuuużo lepsze niż z Twierdzy Spanjola.
Stoją dwie ławeczki, można sobie usiąść i kontemplować i podziwiać i byłoby na pewno
romantic pod wieczór. Jest to bez dwóch zdań miejsce warte odwiedzenia, a dojazd naprawdę nie jest przerażający.
Zbieramy się i zjeżdżamy na dół. Chcemy przejść się po Hvarze, ale mamy też coś do załatwienia. Chcemy kupić rejs na Wyspy Piekielne, więc musimy znaleźć jakąś agencję, która ma to w ofercie.
Parkujemy na jednym z płatnych parkingów, zaraz przy centrum (8 kun/h). Dokładnie tutaj:
https://www.google.pl/maps/@43.1731489, ... 312!8i6656I idziemy na zwiady.
Na dzień dobry od razu wita nas tablica, ta sławna, znana na cały Internet:
A ponieważ najciemniej pod latarnią, to idąc kawałek dalej siedzą pierwsze osoby na krawężniku i jedzą jedzonko popijając zimnym piwkiem
Kto bogatemu zabroni?
Ja rozglądam się jednak nie za krawężnikiem, tylko za Informacją Turystyczną. Zasięgam tam informacji o tym, które agencje turystyczne oferują rejs na Wyspy Piekielne. Mając komplet wiedzy, udajemy się we wskazanym kierunku
Każdy pewnie wie, gdzie jesteśmy
Udało się odnaleźć polecaną przez Panią w Informacji Turystycznej agencję Pelegrini. Tam dogadujemy szczegóły. Koszt całodniowego rejsu od osoby bez jedzenia to 200 kun. Umawiamy się na jutro, bo pogoda ma być ładna i bezwietrzna, także będzie to idealny moment na spędzenie czasu. Już się nie mogę doczekać
Po załatwieniu bYznesów, idziemy w stronę, którą od paru miesięcy oglądałam na YouTube na kanale Hvar Live.
kolor wody obłędnyfantastyczny posągkto wie przez co jest cyknięta ta fota? Najwyższa pora na plażę
Z racji bliskości, decydujemy się na Malo Zarace. Na zdjęciach w Internecie prezentowała się ładnie i dojazd podobno nienajgorszy, również w Internecie było widać, że jest parking. I rzeczywiście, dojazd dobry, ale dużo ludzi i problem z postawieniem auta, bo parking – zamknięty
Do tego na dole jakiś gość zawisnął na kamieniu i nie dało się zjechać, więc staliśmy na pochyleniu w dół czekając, aż zebrani ludzie, go wypchną. Jak go wypchnęli i pojechał, chcieliśmy zjechać na dół i zawrócić sobie, żeby wyjeżdżać przodem, ale nie…. dwie piękne Niemki władowały się pod górę i stanęły nam przed maską
Zamiast dać nam jakąkolwiek szansę wyjechać, musieliśmy gramolić się pod górę na wstecznym, a one podjeżdżały nam pod samą maskę. W końcu nie wytrzymałam, wyszłam i opi…łam po angielsku, to odsunęły się od nas trochę a my już bez ciśnienia wyjechaliśmy do góry i stanęliśmy sobie na kawałku płaskiego terenu na zboczu. Ale wku..ni byliśmy nieźle. Panie potem miały duży problem z podjechaniem pod górkę, ruszanie z ręcznego nie było najwidoczniej ich mocną stroną, dlatego nas „pchały” pod górkę. Na szczęście udało się postawić, mniej więcej tu:
https://www.google.pl/maps/@43.1510585, ... 312!8i6656 .
Idziemy na plażę, mam nadzieję, że zrekompensuje nam nerwy. Najpierw jednak trzeba było znaleźć zejście. Okazało się, że zejście jest po super schodach, więc 0 problemu.
Ludzi sporo, co widać było po samochodach, ale znajdujemy kawałek dla siebie. W cieniu, niedaleko zejścia na plażę.
Na początku nie robi na nas wielkiego wrażenia. Minusem jest sporo trawy w wodzie, którą wiatr wwiewa do zatoki, plusem fajne kamienie, na których można siedzieć, opalać się itd.
tu sobie zrobiliśmy nasz grajdołekPonieważ długo na tyłku usiedzieć nie umiem, biorę mamę ze sobą i idziemy na spacer. Chcemy zobaczyć drugą plażę i tą, z góry.
ta łódka przypłynęła w sam raz na zdjęcia, super wpisuje się w krajobraz Im dłużej tam byłam, tym bardziej mi się podobało. Jest to urokliwe miejsce
Z cypelka patrzymy na drugą stronę, tylko morze, nic więcej…
Choć, gdyby przyjrzeć się bardziej
Czas iść w stronę drugiej plaży, zobaczymy czy wybraliśmy lepszą opcję, czy gorszą
po drodze coś dla duszyIdziemy prostą drogą, wzdłuż zaparkowanych samochodów i w końcu jest
Velo Zarace (można się było spodziewać tej nazwy
).
już widzę, że to nie dla mnie, nie lubię „ograniczników”ludzi dużo, na Malo Zarace są porozkładani między skałami i tak nie rzucają się w oczy, jak tu, jeden na drugimStwierdzamy zgodnie, że „szału ni ma” i wracamy na Malo Zarace, utwierdzone w przekonaniu, że to był lepszy wybór.
Wracamy i widzimy, że panowie odpalili drony. Zatem czas pokazać plażę z powietrza
Najpierw moje ulubione
I cała reszta
To skoro nasi faceci oblecieli plażę z góry, ja biorę GoPro i idę pod wodę
miał ktoś fantazję Pod wodą było też coś, co widziałam pierwszy raz. Ławica ryb stojąca w miejscu! Super to było. Setki rybek w bezruchu. Ktoś wie czemu one tak stoją?
Ostatni rzut oka na plażę i będziemy się zbierać. Planujemy dziś wrócić do miejsca, które skradło nasze serca
Jedziemy jeszcze po drodze do Zavali załatwić kolejną sprawę, ale na razie to będzie
top secret . Ogarniamy szybko, ustalamy co i jak i jedziemy do Jelsy. Tam raz, dwa mycie, przebieranie i…. kierunek
Vrboska Trafiamy idealnie – na zachód Słońca
Zdjęcia z jednego i tego samego miejsca. Dlaczego? Bo tam właśnie siedzieliśmy w knajpce na obiedzie. Stolik przy nabrzeżu i taki widok:
tu jedliśmy, restauracja Trica GardelinJedzenie w tym miejscu wspaniałe. Zamówiliśmy:
tuńczyk w sosie kaparowym – 135 kun
cevapi z blitvą – 85 kun
tuńczyk w sosie gorgonzola – 135 kun
cielęcina z grilla – 105 kun
a na deser tiramisu (wybitne!) – 20 kun
palacinki z czekoladą x 2– 25 kun porcja
lemoniada 0,3 l x 2 – 20 kun od szklanki
piwo toceno 0,5 l x 2 – 19 kun za kufel
Najedzeni idziemy na spacer po nocnej Vrboskiej. Chodźcie z nami, zapraszam
Jest tu taki spokój, taka cisza. Jesteśmy zakochani w tym miejscu. Aż żal odjeżdżać. Ale mamy plan na winko na tarasie w Jelsie i chcemy ten ostatni punkt programu zrealizować
Wracamy, wskakujemy w dresik i idziemy do apartamentu mojej mamy. Bierzemy winko w łapki, a tam…
Kolejny wieczór w Jelsie – dzieje się
Dziś możemy podziwiać z tarasu sztuczne ognie
To znów z okazji kolejnego dnia Święta Wina.
Po takim pokazie, po takim dniu i po takim obżarstwie we Vrboskiej, można iść spać
W końcu jutro mamy
REJS! Do zobaczenia