Na początek trochę alternatywnej turystyki rowerowej:) Wyspa jest stworzona do rowerowania, dlatego polecam zabranie tego jednośladu, bądź jego wypożyczenie na miejscu.
Rowerem 1 - Stara droga Stari Grad - Hvar
Gdy wypożyczałam jedyny w miarę porządny rower w wypożyczalni w Starym Gradzie, jeden z chłopaków tam pracujących, na wieść, że zamierzam nim jutro pokonać starą drogę ze Starego Gradu do Hvaru przeżegnał się z przestrachem.
Nie jest to trasa rekreacyjna, ze względu na długość i wysokość do pokonania, lecz każdy w miarę wprawiony rowerzysta jest ją w stanie bez problemu pokonać. Droga jest bardzo rzadko uczęszczana przez samochody, odkąd wybudowano nową bezpieczniejszą. Jest to piękna, widokowa trasa, wśród gór i serpentyn, gdzie łatwiej spotkać osła niż drugiego człowieka lub samochód.
Ze względu na sam środek lata postanowiłyśmy wyruszyć z koleżanką z samego rana, czyli o piątej rano, gdy słońce dopiero wschodziło. I to była słuszna decyzja, bo mimo wczesnej pory i tak solidnie się napociłyśmy. Warto jednak było, dla widoków wynurzającego się z nocnych mgieł półwyspu Kabal i wschodu słońca przemykającego się między górami.
Zanim dotarłyśmy do Hvaru po drodze były dwie ciekawe miejscowości. Pierwszą jest Velo Grablje, które już nam znane podziwiałyśmy z góry. Więcej o Velo Grablje znajduje się w poście na stronie pod tym samym tytułem.
Następnym ważnym punktem na trasie jest Brusje. Gdy dotrze się starą drogą do Brusje to znak, że podjazdy już za nami i że reszta trasy do Hvaru to przyjemne zjazdy z górki!
Do Brusje dotarłyśmy około 7 rano, gdy miasteczko bardzo powoli budziło się ze snu, a znakiem tego byli wylegający na główną drogę mieszkańcy czekający na pojawiający się zawsze o tej porze busik z pieczywem. Zanim się jednak pojawili nam udało się powłóczyć po tym przedziwnym miejscu między domkami z aparatem fotograficznym nie budząc nikogo i spotykając jedynie koty. Więcej o tym w poście Brusje.
Dalsza cześć trasy to sama przyjemność: wiatr we włosach i coraz bliżej morza!
Nagrodą za przebyte trudy, było śniadanie i kawa przy Hvarskiej promenadzie. Po godzinie odpoczynku, gapienia się na ludzi pełne sił udałyśmy się w dalszą trasę do niedalekiej wioski nad morzem o nazwie Milna, podziwiając przy okazji wspaniałe widoki.
Milna słynie z ładnych plaż z łagodnymi zejściami do morza i uroczymi widokami. I właśnie z tych atrakcji skorzystałyśmy wylegując się kilka godzin w cieniu drzew.
Niestety powrót był już mniej przyjemny, bo mimo, ze wybrałyśmy krótsza trasę nową drogą do Starego Gradu, to wyruszyłyśmy po godzinie 15, gdy słońce praktycznie było jeszcze w zenicie - zdecydowanie odradzam.
Kolejnym minusem na tej drodze są oczywiście samochody oraz długi tunel przy wjeździe do SG - tutaj ze względu na mały problem techniczny prowadziłyśmy rowery chodnikiem, w hałasie i smrodzie spalin.
Dotarłyśmy jednak szczęśliwie do Starego Gradu, gdzie na koniec uraczyłyśmy się w nagrodę zimną cytrynową lemoniadą w cukierni Special u Ramo